20 listopada br. Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że raportowana liczba zgonów z powodu pandemii COVID-19 na świecie przekroczyła 1 318 581 przypadków. Ale już w tym momencie szacuje się, że w 2020 roku wykonano ponad 37 milionów aborcji. Te dane zostaną jeszcze uzupełnione o dwa ostatnie miesiące.
Na podstawie statystyk Worldometer w 2020 roku na świecie wykonano około 3,5 miliona aborcji miesięcznie. Oznacza to, że w tym roku zginęło już około 37 709 161 nienarodzonych dzieci. Przy założeniu szacunkowym każdego dnia na świcie ginie 125 000 dzieci w łonach matek, co oznacza, że zaledwie w ciągu 11 dni zabito taką samą liczbę dzieci, jak liczba wszystkich osób na całym świecie, które zmarły z powodu koronawirusa.
Jest niezaprzeczalnym faktem, że zabijanie dzieci w okresie prenatalnym podczas aborcji jest obecnie najczęstszą przyczyną śmierci, zamierzoną, zaplanowaną, zalegalizowaną i przynoszącą olbrzymie zyski bez zwracania uwagi na światowe zagrożenie koronawirusem.
Pandemia niestety sprzyja rozwojowi biznesu aborcyjnego. Gdy zamykane są placówki medyczne, a wstęp do szpitali jest uzależniony od wykonania testu, placówki aborcyjne zostały potraktowane jak pogotowie pierwszej potrzeby, absolutnie niezbędne dla „kobiet zagrożonych niechcianą ciążą”. Powszechne utrudnienia w dostępie do lekarza i opieki szpitalnej i jednoczesne otwarcie placówek aborcyjnych powoduje, że to tam kobiety szukają pomocy.
Poza tym wiele krajów zalegalizowało niesłychanie niebezpieczną i bolesną dla kobiet aborcję farmakologiczną, bez badania lekarskiego, po zgłoszeniu przez telefon, obecnie nazwaną „aborcją medyczną”. Większość tych aborcji do 9 tygodnia ciąży wymyka się z oficjalnych statystyk, więc należy zakładać, że rzeczywista liczba uśmierconych dzieci jest znacznie wyższa.