W ciągu 3 miesięcy w 132 wioskach należących do indyjskiego okręgu Uttarkashi urodziło się 216 dzieci – wszystkie płci męskiej. Władze są przekonane, że dochodzi tam do masowych aborcji dziewczynek.
Jak informują przedstawiciele organizacji Alliance Defending Freedom, w Indiach każdego miesiąca dokonuje się ok. 50 tys. aborcji ze względu na płeć. To powtarzający się od wielu lat problem. Wynika to ze względów kulturowych – rodzice córki płacą za posag dla rodziny przyszłego męża (chociaż od lat ta praktyka jest prawnie zakazana). W ten sposób dziewczynki dodatkowo „zubożają” i tak żyjące w skrajnej biedzie, zwłaszcza wiejskie rodziny.
Dziewczynki w Indiach zabijane są nie tylko w okresie prenatalnym. Także po urodzeniu są źle traktowane – zaniedbuje się je, bo większą wagę przykłada się do opieki nad chłopcami; dziewczynki często są niedożywione, chore nie są leczone, a zdarza się, że są zabijane. Badania opublikowane w magazynie „Lancet” w ubiegłym roku wykazały, że co roku w Indiach przed ukończeniem 5 roku życia umiera prawie ćwierć miliona dziewczynek.
Selektywna aborcja jest w Indiach zakazana od 1994 roku. Wg rządowego raportu z 2018 roku, w społeczeństwie indyjskim „brakuje” 63 mln kobiet – najprawdopodobniej tyle dziewczynek się nie narodziło, albo umarło we wczesnym dzieciństwie w poprzednich latach.