„Moja mama mnie kochała” – opowiada Juda Myers, poczęta w wyniku gwałtu. O urodzinach w Walentynki i kobietach – bohaterkach rozmawia z Ewą Rejman.
Pani mama została zgwałcona, a Pani sama jest owocem tego gwałtu. Czy kiedykolwiek Pani mamie sugerowano aborcję?
– Tak, zarówno lekarz, do którego poszła, jak i jej własna mama proponowali takie „rozwiązanie”. Lekarz, kiedy dowiedział się, w jaki sposób zaszła w ciążę, powiedział, że się TYM zajmie. Ale moja mama odparła wtedy: „Nie, nie pozwolę zająć się TYM, bo TO jest moim dzieckiem!”
Fantastyczne, godne podziwu podejście. Ale jakiś zwolennik aborcji mógłby powiedzieć: Kobieta powinna mieć prawo wyboru. Dobrze, że Juda żyje, ale co musiała czuć jej matka, będąc w ciąży z dzieckiem gwałciciela?
– Niektórzy ludzie mówią podobne rzeczy, ale moja mama pewnie odebrałaby to jako obrazę. Ja nie jestem dzieckiem gwałciciela, ja jestem przede wszystkim JEJ dzieckiem. „Dawanie” dziecka gwałcicielowi poprzez używanie podobnych słów jest po prostu idiotyczne. Moja mama powiedziała, że ja jestem jedyną dobrą rzeczą, jaka wynikła z tego całego horroru. Niedawno usłyszałam od pewnej kobiety, że to właśnie dziecko pomogło jej przejść przez proces uzdrowienia.
Została Pani adoptowana krótko po urodzeniu. Jak ten fakt wpłynął na Pani życie?
– Zawsze wiedziałam o tym, że jestem adoptowana i kocham zarówno moją biologiczną mamę, jak i rodziców adopcyjnych. Poza tym – spójrz – każdy, kto przychodzi do Chrystusa, jest jednocześnie „adoptowany” do Bożej rodziny!
Czy kiedy poznała Pani prawdę o okolicznościach swojego poczęcia, nie pomyślała Pani „Wolałabym się nie urodzić”?
– Tak… Przez chwilę tak było. Jednak później zorientowałam się, że takie myślenie jest kłamstwem i pochodzi od diabła, który chce mnie w ten sposób odciągnąć od Boga. W przezwyciężeniu trudności bardzo pomogła mi miłość, jaką byłam otaczana przez mojego męża, dzieci, rodziców, przyjaciół.
Swoją biologiczną mamę poznała Pani, kiedy miała Pani 48 lat. Jaka była Wasza późniejsza relacja?
– Wspaniała. Moja mama bardzo się cieszyła, że pojawiłam się w jej życiu. Zmarła w 2012 r., miałyśmy siedem lat na to, żeby się wzajemnie poznać i nacieszyć sobą. Była ze mną, kiedy przychodziłam na ten świat, a ja byłam z nią, kiedy ona ten świat opuszczała. Moja siostra zmarła dwa lata wcześniej, więc przy śmierci mama miała tylko mnie. Przy składaniu kondolencji pewna kobieta podeszła do mnie i powiedziała: „Twoja mama zawsze świętowała twoje urodziny przypadające dokładnie w Walentynki. I zawsze mówiła, że pewnego dnia cię odnajdzie i będziecie świętować razem”. Rzeczywiście, spotkałyśmy się krótko przed 14 lutego i od tamtej pory zawsze spędzałyśmy ten dzień razem.
Czy kiedykolwiek obwiniała Pani Boga o tak trudny początek życia? Czy patrząc na innych ludzi zadawała sobie Pani pytanie – dlaczego ja? Dlaczego to ja muszę cierpieć?
– Nie obwiniałam Boga, ale zadawałam Mu pytania. I w końcu usłyszałam odpowiedź. Umieścił mnie w samym środku zła, abym pomimo tego mogła wychwalać Jego imię! Wiesz, byłam tym przytłoczona. Wszyscy mamy w życiu jakiś cel, a tym celem powinno być poznanie naszego Stwórcy i miłość do Niego. Nasze życia wypełnia się wtedy radością, której nie zniszczą żadne okoliczności zewnętrzne.
Nagrała Pani płytę ze swoimi utworami. Jedna z piosenek mówi o ludziach, którzy przeżyli traumy. Śpiewa Pani: „Mogą uciec w otwarte ramiona Zbawiciela”. Dlaczego wybrała Pani taki sposób ewangelizacji?
– Uwielbiam dzielić się z innymi otrzymanymi od Boga łaskami. Nie mogę tego daru zatrzymać dla siebie. Pomoc innym w dostrzeżeniu Pana jest moją drogą okazania Mu wdzięczności. Wstrząsają mną sytuacje, gdy widzę, jak ludzie przez Chrystusa odnajdują prawdziwą wolność.
Założyła Pani organizację „Choices for Life” („Wybory dla życia”). Czym się ona zajmuje?
– Głównym powodem założenia przez mnie tej organizacji była chęć zwrócenia honoru i godności kobietom i dzieciom poczętym w wyniku gwałtu. Na takich osobach ciąży ogromne piętno. Słyszałam o kobietach bitych, znieważanych, wyśmiewanych z tego powodu, że nie godziły się na aborcję swojego dziecka poczętego przez gwałt. Więc stworzyłam dużą sieć, a należą do niej ofiary, które przezwyciężyły traumę. Teraz pomagają innym znajdującym się w podobnej sytuacji. Nasza organizacja wspiera kobiety emocjonalnie, fizycznie, finansowo i duchowo, staramy się im dostarczyć wszystko, czego potrzebują. Czasami ułatwiamy przeprowadzki do bezpiecznych miejsc, dajemy im schronienie, jedzenie, ubranie, znajdujemy im pracę, zapewniamy pomoc prawną. Ale przede wszystkim po prostu je kochamy i sprawiamy, że widzą, że są prawdziwymi bohaterkami!
Fot. i źródło: www.droga.com.pl