Australijscy biskupi apelują do parlamentarzystów o „głos sumienia” w sprawie nowej ustawy zezwalającej na tworzenie „dziecka z trojgiem rodziców”. Chodzi o wykorzystywanie w praktyce in vitro komórek jajowych dwóch kobiet po to, by wyeliminować genetyczne defekty mitochondriów, które matki mogą przenosić na swoje dzieci. Praktyka ta dozwolona jest już od 2015 r. w Wielkiej Brytanii.
Australijscy biskupi zachęcają do rozważnej debaty nad tym, czy dawstwo mitochondriów powinno być zalegalizowane. Wskazują na kwestie związane z bezpieczeństwem wynikającym z manipulacji ludzkim genomem, etyką, a także tożsamością przyszłego dziecka, które może mieć problem z tym, że pochodzi od trojga ludzi. Przypominają, że w tę praktykę zaangażowany jest „trzeci rodzic”, oddający swe mitochondrium, które wpłynie na rozwój dziecka. Z biegiem lat może pojawić się tu kwestia chęci poznania swej historii genetycznej, czyli dowiedzenia się, kim jest „trzeci rodzic”, co będzie bez wątpienia miało wpływ na rozwój tożsamości dziecka. Biskupi przypominają też o nieetycznym wymiarze tej praktyki, jaką jest niszczenie jednego embrionu, aby umożliwić stworzenie innego ze zdrowym mitochondrium. Podkreślają zarazem, że dawstwo mitochondrialne nie jest praktyką ratującą życie, ale działaniem klonowania reprodukcyjnego człowieka, na co nie może być zgody.
Pierwsze dzieci trojga rodziców urodziły się już pod koniec lat 90. XX wieku. Dzieci przychodzące na świat tą metodą in vitro posiadają typowe DNA ojca i matki, a ponadto mitochondrialne DNA dawczyni dodatkowej komórki jajowej. Mitochondria to małe pęcherzykowate struktury wewnątrz komórek ciała, wytwarzające energię dzięki utlenianiu substancji pokarmowych. Niektóre kobiety są nosicielkami genetycznych defektów mitochondriów i mogą przenosić je na swoje dzieci.