Osiągnięcia Abby są imponujące. Ale największe znaczenie ma wpływ, jaki wywarła na całą społeczność szkolną – mówi Thomas Carroll, kurator szkół archidiecezji bostońskiej o pierwszej absolwentce szkoły w Andover z zespołem Downa.
Rodzicom Abby od początku zależało, by ich córka uczyła się wraz z rówieśnikami, nie w klasie specjalnej. Nie było to takie oczywiste, bo szkoły publiczne uważały inaczej. Dopiero szkoła św. Augustyna w Andover w stanie Massachusetts postanowiła wyjść na przeciw potrzebom Abby i oczekiwaniom jej rodziców. – Otrzymaliśmy od niej tyle samo lub więcej niż ona od nas – przyznaje ks. Peter Gori OSA, którego szkoła starała się zapewnić dziewczynie jak najlepsze warunki zarówno edukacyjne, jak i włączać ją w życie klasy. Zatrudniono studenta, który jako nauczyciel wspierający pomagał jej na co dzień. Jej rodzice byli zaangażowani w życie szkoły – pomagali w prowadzeniu szkolnych wydarzeń i wyjeżdżali jako opiekunowie na wycieczki terenowe. Zachęcali także nauczycieli do rozwoju zawodowego czy zdobywania większego doświadczenia poprzez lokalne konferencje i warsztaty. Dzięki temu w trakcie edukacji Abby rozwijała się także jej szkoła.
Mam dziewczyny, Wendy Agudelo, podkreśla, że nie tyle ważne są dostępne zasoby, co w ogóle chęć rozpoczęcia takiej inicjatywy oraz wspólna praca nad wspólnym celem. – Osiągnięcia Abby są imponujące – powiedział CNA Thomas Carroll, kurator szkół archidiecezji bostońskiej. – Ale największe znaczenie ma wpływ, jaki wywarła na całą społeczność szkolną. Wszyscy mieli szczęście mieć ją za koleżankę z klasy lub uczennicę – podkreślił.