„Pigułka aborcyjna” to farmakologiczna metoda usunięcia trwającej już ciąży. Jak alarmuje Ewa Kowalewska we wtorkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja, „kobiety muszą sobie zdawać sprawę, że jest ona niebezpieczna” i dodaje, że w tej chwili nikt się zdrowiem kobiety nie przejmuje. W niektórych krajach dopuszczono pigułkę pod pretekstem COVID-a, bo był problem z wizytą u lekarza, więc kobieta może zadzwonić i dostanie receptę na odległość, po czym może zastosować ją w domu, tylko powikłania są bardzo poważne – podkreśliła prezes Human Life International Polska.
O „pigułce śmierci” napisał we wtorkowym wydaniu „Nasz Dziennik” [więcej]. Mowa tu o pigułce farmakologicznej – podkreśliła Ewa Kowalewska.
– Nazywana jest popularnie „pigułką aborcyjną”. Na Zachodzie używa się również innych nazw m.in. „aborcją medyczną”, bo medyczna to znaczy dobra i to jeszcze bez badania lekarskiego, pod pretekstem COVID-u – dodała.
Jak przypomniała prezes Human Life International Polska, pigułka w Polsce jest zakazana dla dobra kobiet i poczętych dzieci.
– Kobiety muszą zdawać sobie sprawę, że zażycie takiej pigułki jest po prostu niebezpieczne – wskazała.
W USA toczy się batalia na temat stosowania tej pigułki. 16 grudnia Agencja Żywności i Leków (FDA – Food and Drug Administration) ma wydać ostateczny wyrok, czy dopuszcza do bezpiecznego stosowania tego typu środka.
– Jeden z instytutów współpracujących z Ruchem Obrony Życia podjął badania dotyczące efektów działania „pigułki aborcyjnej”, jakie po jej zażyciu występują problemy u kobiet. Zastosowali bardzo ciekawą metodę. Nie korzystali z oficjalnych sprawozdań tylko przyjrzeli się, jak to wygląda w firmach ubezpieczeniowych, czyli, ile jest zgłoszeń, żeby zapłacić za to, co się działo w szpitalu – wyjaśniła Ewa Kowalewska.
– Okazało się, że jest o 500 proc. więcej przypadków, kiedy była konieczna pomoc bezpośrednia na oddziałach ratunkowych, ponieważ zdrowie i życie kobiety było bardzo poważnie zagrożone – dodała.
„Pigułka aborcyjna” – to preparat od lat kryjący się pod nazwą RU-486. Już od samego początku pojawienia się pigułki zaobserwowano duże problemy wśród kobiet po jej zastosowaniu, dlatego nie weszła do powszechnego użytku – wskazała prezes Human Life International.
– W tej chwili nikt się zdrowiem kobiety nie przejmuje. W niektórych krajach dopuszczono pigułkę pod pretekstem COVID-a, bo był problem z wizytą u lekarza, więc kobieta może zadzwonić i dostanie receptę na odległość, po czym może zastosować ją w domu, tylko powikłania są bardzo poważne – dodała.
Jak zaznaczyła Ewa Kowalewska, kobiety przede wszystkim powinny zdawać sobie sprawę z tego, że przyjęcie „pigułki aborcyjnej” to ogromny ból.
– Zwłaszcza młode dziewczyny myślą, że to będzie taka większa miesiączka. Nie! To jest po prostu poronienie i to wymuszone. Ten ból kobiety opisują jako nie do wytrzymania, taki, którego nigdy w życiu nie przeżyły – to jest jeden wymiar, a drugi, to są powikłania […]długotrwałe krwotoki, stany zapalne i sepsa – wyjaśniła.
Jak przypomniała gość „Aktualności dnia”, najwięcej przypadków kobiet w ciąży zmarłych na sepsę jest po przyjęciu właśnie „pigułki aborcyjnej”.
– Mamy dwa najbardziej znane przypadki, które do mediów nie trafiają, one są tajone. Jednym jest kobieta z Wielkiej Brytanii, która osierociła pięcioro dzieci po przyjęciu tych środków farmakologicznych w domu i nie udało się jej uratować. Drugi przypadek to młoda, piękna dziewczyna María del Valle González López z Argentyny, która krzyczała na ulicach, że trzeba zalegalizować aborcje, ponieważ sympatyzowała z lewicowymi grupami. Jak się to udało, to poszła do szpitala i zażądała środków, i kiedy je dostała cztery dni później – pomimo że robiono wszystko, aby ją uratować – zmarła na sepsę – dodała.
Ewa Kowalewska zachęcała do zapoznania się ze szczegółową ulotką znajdującą się na stronie internetowej serwisu.
– Ulotka w bardzo prosty sposób informuje, co to jest i jak działa – poinformowała.
Pomimo, że w Polsce „pigułka aborcyjna” jest oficjalnie zakazana, to mamy niepokojące doniesienia – podkreśliła prezes Human Life International.
– Niektóre organizacje agresywno-feministyczne lansują coś takiego (pigułkę aborcyjną – red.). Nikt tego nie śledzi i nikt nie sprawdza, jak to wygląda. W szpitalach zjawia się kobieta i mówi, że poronienie jest w toku. Nikt nie sprawdza, co to poronienie wywołało. Nie możemy więc mówić, że problemu nie mamy, bo problem przechodzi „bokiem” i doceniajmy to, że pigułka nie jest dopuszczona do stosowania – dodała.
– Cała batalia i tłumaczenie, że pigułka szkodzi kobiecie, tak jakby do nikogo nie docierała, bo jeżeli aborcja jest legalna, to ma być bezpieczna – z założenia, a jak nie jest bezpieczna, to się tych informacji nie upowszechnia. Jest to naprawdę nieuczciwe wobec wszystkich – podsumowała gość Radia Maryja.
Całą rozmowę z Ewą Kowalewską można odsłuchać [tutaj].