– Naszym obowiązkiem jako Polaków jest być duszą Europy i z uporem powtarzać, że aborcja nie jest prawem człowieka, lecz zabiciem człowieka – mówi Jakub Bałtroszewicz, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia w rozmowie z Gościem Niedzielnym.
Franciszek Kucharczak: Polskie ustawodawstwo obecnie dobrze chroni życie. Formalnie. Bo ogłoszone niedawno wytyczne rządu w praktyce mogą spowodować legalizację aborcji bez ograniczeń. Czy podziela Pan taką tezę?
Jakub Bałtroszewicz: To jest kuriozalna sytuacja, w której wytyczne, które nie są ani prawem, ani ustawą, ani rozporządzeniem, de facto bardzo związują ręce lekarzom. My, jako Polska Federacja Ruchów Obrony Życia (PFROŻ), próbowaliśmy te wytyczne zaskarżyć, ale nie ma podstawy, bo to nie jest prawo. A jednocześnie słyszymy, jak minister zdrowia Izabela Leszczyna mówi, że na przykład jeżeli jakiś lekarz na podstawie przesłanki zdrowia psychicznego – która też jest kuriozalna – zdecyduje, że jest możliwość dokonania aborcji, to nawet szpital nie może poprosić o opinię drugiego lekarza, nie może zwołać konsylium, bo to byłoby ograniczeniem świadczenia, które jest w koszyku świadczeń gwarantowanych. Zatem za coś takiego groziłaby szpitalowi utrata kontraktu z NFZ. To pewien rodzaj szantażu finansowego, w którym lekarze mają związane ręce i teraz jeden lekarz decyduje o tym, czy temu człowiekowi odebrać życie, czy nie.
Dlaczego przesłanka zdrowia psychicznego jest kuriozalna?
Wiemy, że kobieta w ciąży doświadcza dużych zmian hormonalnych, a to wiąże się z różnymi emocjami. Tymczasem już na podstawie takich naturalnych u kobiety doświadczeń psychiatra będzie mógł stwierdzić prawo do aborcji, i to właściwie nieograniczone, bo tam nie mówi się o aborcji do 12. tygodnia. Jest więc ryzyko, że może to być aborcja aż do dziewiątego miesiąca ciąży. To są rzeczy w państwie prawa niesprawiedliwe, niedopuszczalne i w naszej ocenie bezprawne. Przypominam, że ich autorami są ci, którzy jeszcze kilka miesięcy temu nosili koszulki z napisem „Konstytucja”. Dzisiaj się nią za bardzo nie przejmują i próbują narzucić w Polsce aborcję w sposób pozaprawny.
Mamy w tej chwili „demokrację walczącą” – termin wymyślony przez premiera Tuska.
Można powiedzieć, że ministerstwo swoimi wytycznymi spróbowało przekreślić ponad 30-letnią ustawę, która chroniła życie najmłodszych Polaków, i robi to w sposób niedemokratyczny, lekceważąc trójpodział władzy. Nie nazwałbym tego demokracją walczącą, tylko pozaprawnym, niedemokratycznym działaniem ministerstwa, którego nie da się w sądzie podważyć, bo nie jest prawem.
Uniewinnianie aktywistów tzw. strajku kobiet, którzy zakłócali Msze, pokazuje, że aborcja jest świętością nie tylko dla obecnej władzy wykonawczej, ale też dla sądowniczej. Czy w tej sytuacji obrona życia ma jakieś szanse?
W Belgii po wizycie Ojca Świętego Franciszka premier wezwał na rozmowę nuncjusza, bo papież nazwał aborcję złem, a premier twierdzi, że to jest niedopuszczalne. Taką narrację chce się nam narzucić, ale obrona życia jest zawsze celowa. Owszem, presja jest olbrzymia, przeciwnik, cywilizacja śmierci, jest bardzo groźny, a sądy są czasem po innej stronie. Ja dzisiaj odebrałem pismo z prokuratury z odpowiedzią na zgłoszenie przez PFROŻ o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez panią Minister do spraw Równości, która na portalu X publikowała linki do informacji, w jaki sposób bezpiecznie usunąć ciążę. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie, twierdząc, że nie dostrzega żadnego czynu zabronionego. My się z tym oczywiście nie zgadzamy. Być może zwolennicy aborcji mają polityczną przewagę, ale to nie znaczy, że nasza praca nie ma sensu. Jest konieczna. Dzięki temu, co robimy, uświadamiamy ludzi, edukujemy, wchodzimy do szkół, budujemy domy samotnych matek, rozdajemy tysiące pieluch i tak dalej. Jeżeli dzięki tym działaniom chociaż jedno życie zostanie ocalone, to znaczy, że nasza praca ma sens: ocaliliśmy jednego człowieka, czyli cały wszechświat.
Skąd jednak to parcie na aborcję? Czy rzeczywiście społeczeństwo polskie uważa aborcję za rzecz priorytetową? Tak by wynikało z działań rządu…
W naszej ocenie nie. To jest mit. Większość społeczeństwa – co wynika z badań opinii publicznej – nie popiera aborcji, więc nie traktuje jej jako sprawę priorytetową. Mit ten jest tworzony w bardzo wąskiej grupie, świetnie finansowanej. Przypominam, że różnica między budżetami Planned Parenthood, największej organizacji amerykańskiej popierającej aborcję, a naszej Federacji One of Us (obie działają przy Parlamencie Europejskim) to dziesiątki milionów euro. My nawet nie marzymy o takim budżecie. Nasz budżet to promile tego, co rocznie wydaje Planned Parenthood, lobbując w Parlamencie Europejskim. Mówimy więc o potężnym lobby i ogromnych pieniądzach. To wyraz mentalności antypopulacyjnej, bardzo mocnej, która głosi, że ludzi jest za dużo, że nie powinno się mieć dzieci, że człowiek bez dziecka jest lepszym konsumentem, ma więcej pieniędzy na to, żeby wydawać na różne fajne rzeczy. Mówi się też o beztroskiej dorosłości, kiedy nie mając dziecka, nie masz obowiązków. Widzimy tę tendencję szczególnie w krajach zachodnich. Kryzys demograficzny narasta, a jednocześnie coraz bardziej forsuje się aborcję.
Kryzys, ale tylko wśród rdzennych Europejczyków.
Myślę, że społeczeństwa Zachodu powinny się obudzić. Społeczeństwo Niemiec, które się starzeje, wybrało aborcję i nie rodzi dzieci. Widzimy te trendy w różnych krajach zachodnich. Mamy nadzieję, że ta mentalność nie przedostanie się do Polski. Robimy wszystko, by ludzie wybierali życie.
A może chodzi u nas o dorównanie standardom zachodnim? Wpisanie aborcji do francuskiej konstytucji czy okoliczności wizyty papieża w Belgii pokazują, jak wygląda tam poszanowanie życia najmłodszych. Pesymiści wieszczą, że Belgia to Polska za kilka lub kilkanaście lat.
Pracując w Parlamencie Europejskim, bardzo dużo słyszę o tak zwanych wartościach europejskich. Na przykład warunkiem otwarcia rynków krajom, które nie są w UE, jest przestrzeganie przez nie wartości europejskich. Dla większości eurodeputowanych tą wartością jest tzw. prawo do aborcji. Przypominam sobie taką scenę sprzed dziesięciu lat, kiedy mieliśmy wysłuchanie w PE jako Inicjatywa Jeden z Nas, gdy chcieliśmy zablokować finansowanie aborcji przez UE w krajach Trzeciego Świata. Wtedy podszedł do mnie starszy europoseł z Francji i bez żadnej agresji powiedział: „Synku, ty jesteś młody, ale ta dyskusja się skończyła w latach siedemdziesiątych, o tym już nie ma co rozmawiać, to jest prawo człowieka i wy nie możecie go podważać”. Generalnie mentalność Europy jest już tak zmieniona, że niektórzy po prostu uważają, że ta dyskusja jest zakończona. Naszym obowiązkiem jako Polaków jest być duszą Europy i z uporem powtarzać, że aborcja nie jest prawem człowieka, lecz zabiciem człowieka. Te zasady moralne obowiązują niezależnie od tego, jak wielu ludzi będzie próbowało je zakrzyczeć. Większość nie stanowi zasad moralnych.
Myśli Pan, że w kwestii aborcji możemy pozostać tą duszą Europy?
Pracując w Federacji One of Us, mam stały roboczy kontakt z ludźmi z większości krajów Europy. Widzę na przykład, że jeżeli cokolwiek się w Europie dzieje, to oni patrzą na Polskę. Żadna poważna inicjatywa pro-life w Europie nie odbywa się bez udziału i wsparcia Polski. Rozmawiałem ostatnio z przyjaciółką ze Szwecji, która mówi: „Ja wiem, że my tę walkę w Szwecji przegraliśmy, ale dalej coś robimy. Nie tracimy nadziei, bo patrzymy na was”. To jest bardzo budujące, często czuję się bardzo skrępowany, że dają nam taki kredyt zaufania czy wiary w nasze możliwości, ale to też dodaje skrzydeł i pomaga nie poddawać się, nawet jeżeli widzi się, jak przytłaczająca większość polityków, jak przytłaczające ilości pieniądzy są pompowane w to, by ludzi przekonać do tego, że aborcja jest okej.
Ale oni są świadomi tego, co się w tej chwili tutaj dzieje pod tym względem?
Tak, my ich cały czas informujemy. Oni otaczają nas modlitwą. Wiele ludzi modli się tutaj, by Polski jednak nie dało się złamać.
Jakub Bałtroszewicz (ur. 1981) – prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia i Rodziny. Fundator i prezes Zarządu Fundacji JEDEN Z NAS. Posiada status lobbysty w instytucjach unijnych, gdzie współpracuje z politykami podzielającymi chrześcijański system wartości. Wykładał dydaktykę bioetyki na UPJPII.