Antykoncepcja – broń masowego rażenia

by

W wielu krajach państwo organizuje i finansuje tzw. programy planowania rodziny, bawiąc się w inżyniera społecznego. Dzisiaj niewielu ludzi zastanawia się, jak do tego doszło, że władza wkroczyła w tę najbardziej intymną z prywatnych sfer życia człowieka.

 

Historia pokazuje, że działo się tak nie w trosce o rodzinę, czy nawet prawa kobiet. Programy te wprowadzano pod dyktando Stanów Zjednoczonych, antykoncepcja była i nadal jest bronią polityczną. I multimilionowym biznesem.

 

Budowanie szkieletu

 

W latach 60. powstał silny system zajmujący się kontrolą liczby ludności na świecie, a rozpoczęło się od powołania do życia w 1952 r. dwóch istotnych organizacji non‑profit, głęboko zakorzenionych w ruchu eugenicznym: International Planned Parenthood Federation (IPPF) z siedzibą w Londynie i Population Council (PC) z Nowego Jorku. IPPF, stworzona przez niezwykle wpływową amerykańską feministkę, eugenistkę i ateistkę Margaret Sanger, zrzesza dziś ponad 150 organizacji, które zajmują się dystrybucją antykoncepcji, a niektóre również dokonywaniem aborcji. PC, założona przez Johna Rockefellera III, rozwija we własnych laboratoriach technologie antykoncepcyjne, produkowane następnie przez firmy farmaceutyczne (np. Watson Pharmaceuticals czy Bayer Schering Pharma AG) i dystrybuowane na świat przez różne agencje i organizacje. Przykłady tych dwóch organizacji pokazują symbiozę tzw. ruchu planowania rodziny z sektorem farmaceutycznym, gdzie w grę wchodzą miliardy dolarów. Te dwie pozornie prywatne organizacje (utrzymywane jednak głównie z pieniędzy podatników) stały się kanałami do przelewania setek milionów dolarów bez wzbudzania podejrzeń o realizację niecnych celów władz USA, które ściągnęła na siebie krajowa USAID, powstała w 1961 r. do administrowania pomocą zagraniczną. Ten sam efekt Stany Zjednoczone uzyskały, tworząc międzynarodowy Fundusz Ludnościowy Narodów Zjednoczonych (UNFPA) przy ONZ w 1969 r., uwalniając się przy okazji od zarzutów imperializmu, rasizmu i ludobójstwa.

 

Bogata Północ przeciw biednemu Południu

 

Głównym celem powstałej machiny stało się zalanie świata, ze szczególnym uwzględnieniem krajów rozwijających się, masową antykoncepcją dla kobiet w postaci pigułki i spiral, które oczywiście nie chroniły przed żadnymi chorobami. Warto dodać, że – jak podaje telewizja publiczna (PBS) – gdy ta świeżo opracowana bomba hormonalna pojawiła się na rynku w latach 60., 13 firm farmaceutycznych od razu rozpoczęło walkę o rynek, przygotowując jej nowe wersje. Spirale były natomiast preferowane ze względu na niemożność ich samodzielnego usunięcia przez kobiety, którym nie ufano w regularnym stosowaniu pigułki. Z powodu braku niezawodnej antykoncepcji jej zalew wiązał się ze wzrostem aborcji, spowodowanej niższą akceptowalnością niespodziewanej ciąży u jej użytkowniczek oraz wzrostem aktywności seksualnej. Eksport antykoncepcji szedł więc w parze z aborcją. Oprócz USA istotne role w antynatalistycznym sojuszu odegrały także władze innych wysoko rozwiniętych państw, między innymi Wielkiej Brytanii, Japonii, Holandii czy Szwecji. Tak oto bogata Północ rozpoczęła wymuszanie szybkiej „modernizacji” krajów rozwijających się, eliminując biednych, aby pokonać biedę. Cele i ich metody nie zostały jednak dobrze przyjęte. Krytykę wygłosiło na konferencji w Bukareszcie w 1974 r. 77 krajów rozwijających się (nawet Chiny i Indie), w tym wiele katolickich. Władzom różnych krajów nie podobało się, że Stany Zjednoczone eksportują programy, których nie wdrażały u siebie (antykoncepcja nie była powszechnie dotowana, a aborcję zalegalizowano w 1973 r. i to w drodze orzeczenia sądowego).

 

Polityka zagraniczna i bezpieczeństwo narodowe

 

Odpowiedzią na to, dlaczego USA prowadziły takie działania, jest dokument National Security Memorandum 200 (NSM 200) z 1974 r., zatytułowany „Implikacje wzrostu ludności świata dla bezpieczeństwa i zagranicznych interesów USA”. Memorandum to, przygotowane przez CIA, Departament Obrony i USAID na wniosek prezydenta Nixona, omawia tempo rozwoju krajów biednych, popyt na towary eksportowe (szczególnie żywność) oraz potencjalne problemy z handlem w następstwie niedostatku zasobów naturalnych. Szczególne miejsce zajmuje w nim omówienie prawdopodobieństwa zakłóceń stabilności krajowej i zagranicznej spowodowanych niekontrolowanym wzrostem ludności. Jak podaje proaborcyjna Paige W. Eager, zasygnalizowano w nim, że w ciągu najbliższych 25 lat brak kontroli liczby ludności może spowodować koncentrację populacji młodych ludzi, migracje do bogatych rejonów, zamieszki z powodu braku żywności, rozwój ruchów separatystycznych, zamachy stanu, czy wybuchy rewolucji z inspiracji sowieckiego komunizmu. W dokumencie sugerowano również, że narzędziem kontroli mogą być finansowe gratyfikacje dla użytkowników antykoncepcji. Wspomniano, że USAID powinna rozważać przyznanie pomocy zagranicznej tym krajom, które zgodzą się na wprowadzenie programów kontroli urodzeń. Wśród wymienionych krajów priorytetowych znalazły się: Indie, Pakistan, Nigeria, Meksyk, Indonezja, Egipt, Turcja i Brazylia. Wśród organizacji, które miały rządowi USA pomagać chronić własne interesy, wymieniono właśnie IPPF, PC i Pathfinder Fund. Maszyna ruszyła na dobre, a dołączały do niej kolejne fundacje bogatych rodzin (m.in. Fundacje Rockefellera i Forda), organizacje takie jak Population Crisis Committee (dziś Population Action International, który przekazał dotację Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny), obrońcy środowiska naturalnego (ignorujący fakt, że antykoncepcja zatruwa wodę i środowisko), ruch praw człowieka (Amnesty International, Human Rights Watch ), sektor zdrowotny (WHO) i finansowy (Bank Światowy).

 

Szydło wychodzi z worka

 

Trudno się więc dziwić, że mając do dyspozycji zdeterminowanych, bogatych i wpływowych bojowników, wytyczne NSM 200 można było szybko wprowadzić w praktykę. Rezultaty jednak ciągle okazywały się zbyt mało satysfakcjonujące, na co odpowiedzią były jeszcze bardziej agresywne programy (również sterylizacyjne). Michelle Goldberg pisze, że pomimo uznania planowania rodziny za priorytet przez władze Egiptu, kobiety nie chciały z niego korzystać. Szef USAID Reimert Ravenholt, zagroził więc, że wstrzyma fundusze, jeśli przedstawiciele tzw. ruchu planowania rodziny nie zgodzą się sami roznosić tabletek po domach. Rozdawano więc trzymiesięczne zapasy pigułek bez arabskich ulotek, aby poprawić wyniki statystyczne. Z tego samego powodu za czasów Revenholta w ramach programów USAID zakładano kobietom spirale zaraz po porodzie. Oczywiście trudno mówić o jakimkolwiek wyborze, kiedy spirale zakładano czasem przy użyciu broni i policji (Indonezja), jak również nie gwarantując żadnej możliwości ich usunięcia. W latach 70. USAID i IPPF dystrybuowała setki tysięcy szczególnie trefnych spirali Dalkon Shield w dziesiątkach krajów świata. Jej producent, A. H. Robins, sprzedał USAID hurtowe ilości niesterylnych opakowań spiral w momencie, kiedy w USA było wiadomo, że są one bardzo niebezpieczne (sprawa sądowa w USA zrujnowała w końcu jej producenta). Najbardziej znane stały się programy przymusowej sterylizacji w Indiach za czasów Indiry Ghandi, którymi objęto miliony ludzi oraz przymusowe aborcje w Chinach. Warto wiedzieć, że UNFPA przekazała Chinom 50 mln dolarów – jak pisze Goldberg, z powodu presji Japonii (kolejnego większego fundatora antykoncepcji) – które miały być przeznaczone na wyposażenie i szkolenia z demografii i planowania rodziny. Za czasów zmiany warty z demokratów na antyaborcyjnych republikanów USA próbowały walczyć z UNFPA i USAID, które rozpowszechniały aborcję, jednak mechanizmów wprawionych w ruch nie dało się tak po prostu zatrzymać.

 

Zmiana frontu: Kair 1994 i prawa reprodukcyjne

 

Według feministek kontrola liczby ludności należy do przeszłości dzięki konferencji ONZ w Kairze w 1994 r., gdzie zaczęto mówić o prawach reprodukcyjnych. Termin ten ukuły amerykańskie feministki w latach 70., a samo jego użycie w programie działania nie ma żadnej mocy prawnie wiążącej. Nawet feministka Farida Akhter uważa, że „prawa reprodukcyjne” są „sloganem na kontrolę liczby ludności w przebraniu”, a Betsy Hartmann opisuje, w jaki sposób sfabrykowano nowy dyskurs dla pobudzenia wsparcia dla tego właśnie ruchu. Użycie języka praw kobiet porównuje do „wilka w owczej skórze”. Nie da się zresztą ukryć, że wśród feministek prym wiedzie amerykański mainstream, posiadający dostęp do funduszy oraz swoje taktyczne cele. Jak widać z historii ruchu antynatalistycznego, większość feministek od samego początku go popierała, a Sanger była jego siłą napędową. Organizacje feministyczne musiały się jeszcze bardziej zbliżyć do antynatalistycznego systemu w 1984 r., przerażone decyzją administracji Reagana o obcięciu dotacji na aborcję (Mexico City Policy, tzw. Gag rule), czyli dla UNFPA i IPPF, aby zachować potrzebne – według nich – programy. W latach 80. miała również miejsce potężna krytyka tej społecznej inżynierii nie tylko ze strony obrońców życia, ale również ekonomistów pokazujących, że wzrost liczby ludności nie stanowi zagrożenia. Feministki musiały czuć się bardzo niepewnie i szukać sojuszników, gdzie się dało. To zbliżenie pokazuje fakt, że eugeniczny i establishmentowy Population Crisis Committee przekazał fundusze feministycznej organizacji International Women’s Health Coaliton (kolejny fundator Federacji) na promocję „regulacji miesiączki”, czyli finansowanie klinik aborcyjnych. Po objęciu prezydentury przez Clintona wszystko „wróciło do normy”. Polecił on nawiązanie współpracy z organizacjami feministycznymi. USAID spotkała się z IWHC, sterującą światowymi feministkami. Także obecny prezydent Obama jest znakomitym sojusznikiem ruchu praw reprodukcyjnych.

 

Nadużycia trwają: szczepionki antykoncepcyjne

 

Nadużyć ruchu antynatalistycznego nie zmieniła oczywiście konferencja w Kairze. Jak pisze Eager, Susan Wills z National Conference of Catholic Bishops w 2002 r. oskarżyła USAID o oferowanie kobietom suplementów żywieniowych w zamian za sterylizację, a wioskom (szczególnie w Azji i Ameryce Łacińskiej) systemu irygacji i świeżą wodę w zamian za sterylizację 95% jej mieszkańców. USAID zaprzecza twierdząc, że zawsze przestrzegała zasady dobrowolności. W filmie „Maafa21” Brain Clowes z Human Life International zaświadcza, że USAID wielokrotnie odmawiała pomocy w przypadku klęski suszy w krajach afrykańskich, jeśli nie zaakceptowały one antykoncepcji. W Kenii Bank Światowy uzależnił otrzymanie przez nią pożyczki od powołania krajowego urzędu populacyjnego. Eager pisze, że lekarze w Afryce nie mają lekarstw na malarię i śpiączkę afrykańską, ale za to szafki pełne antykoncepcji. Jak tłumaczy, przemysł farmaceutyczny nie prowadzi wielu badań nad leczeniem tych chorób, ponieważ nie przynosi to zysku, gdyż są one ograniczone do krajów rozwijających się. Nie ma zysku, czy może nastawia się na inny „zysk”, na który liczy także lobby antynatalistyczne? Od dziesiątek lat trwają prace nad szczepionkami antykoncepcyjnymi dla kobiet, którymi zajmował się m.in. PC czy WHO. Ponieważ nie przyniosły zadowalających rezultatów, badania nakierowano na mężczyzn. Trudno wyobrazić sobie silniejszą broń masowego rażenia ludzkiej płodności. Innowacyjne metody antykoncepcyjne i organizacje antynatalistyczne (np. PC, IPPF, UNFPA) wspiera finansowo Fundacja Billa i Melindy Gates.

 

Mit przeludnienia wiecznie żywy

 

Obalony już dawno i dobrze przedstawiony przez organizację Population Resaerch Institute mit przeludnienia (overpopulationisamyth.com) zajmuje nie tylko miliardera Gatesa, ale również wpływowych Billa i Hillary Clinton. Ciągle propagowany jest na arenie politycznej, w środowisku akademickim i w mediach na całym świecie. Szef ONZ-owskiego Millenium Project, Amerykanin Jeffrey Sachs, stwierdził w 2007 r., że na planecie jest „bezprecedensowo tłoczno”. Podobne poglądy wyraził szef CIA Michael V. Hayden, obawiający się w 2008 r., że wzrost populacji grozi zaburzeniem stabilności i ekstremizmem. Joseph A. D’Agostino wyjaśnił w 2006 r., że oficjalnym celem USAID jest „stabilizacja ludności” 50 krajów. Trudno naprawdę zmierzyć poziom zniszczenia spowodowanego masową antykoncepcją (skutki zdrowotne oraz śmierć ludzi). Warto również rozważyć jej związki z epidemią HIV/AIDS, np. w przypadku antykoncepcji w zastrzyku czy podskórnych implantów. Tak właśnie kończy inżynieria społeczna.

 

Natalia Dueholm

 


 

Artykuł pochodzi z IMAGO – Czasopisma Fundacji Pro Humana Vita (pierwotnie publikowany jako seria felietonów w tygodniku „Źródło”), które było wydawane w latach 2011-2012 w celu promocji bioetyki.

You may also like

Facebook