Kimberly James była w 12 tygodniu ciąży, gdy zrobiła badanie USG. Usłyszała, że konieczna jest aborcja, ponieważ dziecko i tak nie przeżyje. Czterokrotnie przekonywano ją o prenatalnej chorobie, ponieważ USG ujawniło, że ciało dziecka jest poważnie opuchnięte i jest to choroba letalna.
James i jej mąż odmówili. U nienarodzonego dziecka zdiagnozowano mukowiscydozę oraz hydrops fetalis – ciężką postać gromadzenia się płynu przesiękowego w organizmie płodu. Lekarze ze Szpitala Dziecięcego Lucile Packard określili, że szansa przeżycia dziecka wynosi jedynie 50%, a choroba pozostaje poważnym wyzwaniem.
Kimberly James wspomina:
– Cztery osoby po kolei usilnie przekonywały mnie, abym przerwała tę ciążę – mówi James. W końcu zdecydowaliśmy się na wykonanie badań prywatnie, ale to niczego nie zmieniło. Pomimo wszystko zdecydowaliśmy się ochronić nasze dziecko. Dzisiaj, gdy nasza córeczka jest zdrowa i szybko rośnie codziennie błogosławimy tę decyzję – dodaje mama James.
Po 16 tygodniach ciąży państwo James wrócili do szpitala Worcestershire Royal Hospital na kolejne badania. Lekarze w oparciu o diagnozę od razu proponowali przerwanie ciąży. Jednak badania wykazały olbrzymią zmianę. Opuchlizna zniknęła. Lekarze nie mogli uwierzyć w to, co widzą. Cztery tygodnie później kolejne badanie USG wykazało, że zniknął także naczyniak limfatyczny torbielowaty.
Dziewczynka, Penelopa, urodziła się 9 maja ważąc ponad 7 funtów. Jej stan, po licznych badaniach określono jako zdrowy.
Szczęśliwa mama mówi z wdzięcznością:
– Jesteśmy w niej zupełnie zakochani i bardzo szczęśliwi, że nie daliśmy się nastraszyć i pomimo olbrzymiego stresu kontynuowaliśmy ciążę, pomimo złego rokowania na początku. Nie należało się spieszyć, ale zaufać, że wszystko będzie dobrze. Ona naprawdę jest naszym małym cudem!