Czy nie dojrzał czas, aby chrześcijańską odpowiedzialność w polityce skonkretyzować? Czy katolicy opowiadający się zdecydowanie za życiem mogliby stworzyć w Brukseli i Strasburgu oddzielną frakcję, która mówiłaby własnym głosem i nie byłaby dominowana przez obecnych unijnych decydentów? – podkreślał prof. Mirosław Piotrowski, poseł do PE, w felietonie „Myśląc Ojczyzna” na antenie TV Trwam i Radia Maryja.
Prof. Mirosław Piotrowski przypomniał, że według Światowej Organizacji Zdrowia w ubiegłym roku w wyniku tzw. aborcji życie straciło blisko 42 mln dzieci.
– W niewielu krajach Europy aborcja jest prawnie zakazana. Wiele krajów Unii Europejskiej wprowadza natomiast eutanazję, czyli zabijanie nie tylko narodzonych chorych dzieci, ale też osób starszych. Od dłuższego czasu w Parlamencie Europejskim takie zabójstwa próbuje się przedstawiać jako „prawo do godnej śmierci”. Prawo do zabijania dzieci nienarodzonych, czyli aborcja, przegłosowywane jest w przygniatającej większości unijnych dokumentów. Częstokroć ukryte jest to pod eufemistycznym określeniem „zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”. Mimo, że największą grupą w Parlamencie są – przynajmniej z nazwy – chrześcijańscy demokraci, czyli Europejska Partia Ludowa, to nie przeszkadza im w lansowaniu, a także głosowaniu za takimi rozwiązaniami. W grupie chadeckiej i pozostałych są przecież katolicy i inni chrześcijanie. Rozmywają się oni jednak w tej specyficznej unijnej magmie – zaznaczył poseł do Parlamentu Europejskiego.
W izbie PE zasiada obecnie 751 europosłów. Głosujących za życiem jest 150-200 osób. Czy w przyszłej kadencji Parlamentu Europejskiego da się te proporcje zmienić? – mówił polityk.
– Czy katolicy, chrześcijanie, opowiadający się zdecydowanie za życiem mogliby stworzyć w Brukseli i Strasburgu oddzielną frakcję, która mówiłaby własnym głosem i nie byłaby dominowana przez obecnych unijnych decydentów? Aby taka grupa powstała potrzeba zaledwie 25 posłów z co najmniej 7 krajów członkowskich. Przeciwnicy takiego rozwiązania powołują się na słowa francuskiego filozofa, który twierdził, że w polityce nie działa się jako katolik, tylko będąc katolikiem. A znany niemiecki polityk dodawał, że nie ma chrześcijańskiej polityki, jest tylko chrześcijańską odpowiedzialność w polityce. Czy nie dojrzał jednak czas, aby tę chrześcijańską odpowiedzialność w polityce naprawdę skonkretyzować? – pytał prof. Mirosław Piotrowski.