Transseksualizm jest zaburzeniem psychicznym człowieka. Znajduje się w klasyfikacji chorób, a nawet jakby się nie znajdował, to jest to zakłócenie pewnego prawidłowego funkcjonowania człowieka. Wymaga ono konkretnej, rzetelnej pomocy, a nie niszczenia organizmu, tak jak to miało miejsce w Wielkiej Brytanii – akcentował dr Błażej Kmieciak, bioetyk i pedagog z Instytutu Ordo Iuris, podczas czwartkowych „Aktualności dnia” w Radiu Maryja.
Co najmniej osiemnastu pracowników kliniki zajmującej się zmianą płci w Wielkiej Brytanii odeszło z pracy z powodu złego diagnozowania dzieci i skierowywania ich na terapię hormonalną. Dr Błażej Kmieciak zaznaczył, że wolnościowe podejście angielskiej medycyny zostało zatrzymane, ponieważ sięgnęło dna.
– Decyzja brytyjskich lekarzy jest jasnym i wyraźnym przykładem tego, dokąd zmierzają nauki medyczne, które nie opierają się na elementarnych zasadach medycyny znanych Hipokratesowi, czyli przede wszystkim: nie szkodzić. Nie ma racjonalnie uzasadnionego naukowo, logicznie i medycznie podejścia, które pozwalałoby na stwierdzenie, że dzieciom trzeba podawać hormony. Kwestia płciowości jest ustrukturyzowana biologicznie. Naprawdę bardzo rzadko zdarzają się przypadki, gdzie mamy pewnego rodzaju zakłócenia procesu płciowego albo hormonalnego. Natomiast tego typu działania wymagają bardzo dokładnego i długotrwałego analizowania sytuacji danego dziecka i wsparcia go terapeutycznie, a nie szpikowania hormonami dziecka, które znajduje się na etapie bardzo dynamicznego rozwoju – mówił bioetyk.
Jeden z angielskich lekarzy, który zrezygnował z pracy w klinice powiedział: „To, co trzymało mnie w tej pracy przez ostatnie 2 lata, to poczucie, że jest tam ogromna liczba dzieci w niebezpieczeństwie. Byłem tam, aby bronić je przed krzywdą. Wraz z grupą innych starałem się zapobiegać tzw. leczeniu młodych pacjentów, bo dzieciom podaje się m.in. leki hormonalne poza ich zarejestrowanymi wskazaniami. Skutki terapii hormonalnej są nieodwracalne”.
– Są nieodwracalne, ale przede wszystkim bardzo dramatyczne i szkodliwe dla dzieci. My tak naprawdę nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, do czego doprowadzi tego typu forma działań, bo nie jest to na pewno terapia. Kilka dekad temu w Stanach Zjednoczonych urodziły się bliźnięta. W trakcie jednego z zabiegów, który miał miejsce na początku ich życia, doszło do uszkodzenia narządów płciowych jednego z chłopców. Rodzice trafili na doktora, który miał na nazwisko „Money” (…). Namówił on rodziców, żeby tego chłopca zaczęli wychowywać jako dziewczynkę. Na tamtym etapie zaczęto podawać mu już hormony kobiety, zaczęto przeprowadzać pierwsze operacje modyfikacji płci. W ogóle nie wszedł – jak powiedzieliby genderyści – w rolę płciową. Cały czas miał bliskość i chęć do tego, by spotykać i bawić się z chłopcami. Gdy miał kilkanaście lat przekazano mu prawdę dotyczącą jego płci. Natychmiast podjął działania w celu przywrócenia jego płci biologicznej. Skutki tego były fatalne. Zarówno on, jak i jego brat popełnili samobójstwo – powiedział gość Radia Maryja.
Socjolog zwrócił uwagę, iż w Polsce szczęśliwie nie ma tego typu pomysłów. Polska psychiatria jest psychiatrią, która nadal bardzo mocno odnosi się do wartości humanistycznych.
– Dzisiaj w imię zapomnienia o godności człowieka, w imię „praw człowieka” możemy tak naprawdę zabić drugą osobę. Możemy zmodyfikować go jak chcemy, jak on chce. Obawiamy się nazwać coś zaburzeniem, problemem, zakłóceniem funkcjonowania, ponieważ automatycznie zostajemy wdrożeni w struktury dyskryminacji, co nie jest prawdą. Transseksualizm jest zaburzeniem psychicznym człowieka. Znajduje się w klasyfikacji chorób, a nawet jakby się nie znajdował, to jest to zakłócenie pewnego prawidłowego funkcjonowania człowieka. Wymaga ono konkretnej, rzetelnej pomocy, a nie niszczenia organizmu, tak jak to miało miejsce w Wielkiej Brytanii – zaznaczył pedagog z Instytutu Ordo Iuris.