Dziesięć godzin Grace

by

Stephanie i Andy byli tuż po ślubie, kiedy z radością przyjęli wiadomość, że zostali rodzicami. Jednak w dwunastym tygodniu ciąży usłyszeli diagnozę, która brzmiała dla nich jak wyrok: dziecko cierpi na bezmózgowie, więc najprawdopodobniej umrze tuż po urodzeniu.

 

Lekarze powiedzieli im, że powinni usunąć swoją córeczkę. Rodzice zdecydowanie odmówili – czuli przecież, że ich maleństwo, nawet jeśli jest bardzo chore, ma takie same prawo do życia jak zdrowe dzieci.

 

Co dalej?

 

Stephanie i Andy nie mieli w swoim otoczeniu nikogo, kto doświadczyłby podobnej sytuacji i czuli się bardzo zagubieni. Postanowili jednak wykorzystać każdy moment, kiedy ich córeczka jeszcze jest z nimi i już teraz zrobić te wszystkie rzeczy, o których marzyli. Jeździli więc do parków rozrywki, podróżowali, odwiedzali rodzinę i przyjaciół. Chcieli, aby z ich wspólnego czasu pozostało jak najwięcej dobrych wspomnień. Córce nadali imię Grace, czyli „Łaska”. „Uratowała nas radość, którą czerpaliśmy z traktowania Grace od samego początku jako integralnego członka naszej rodziny” – wspomina Stephanie.

 

W 27. tygodniu ciąży kobieta przestała czuć ruchy dziewczynki. Trafiła do szpitala, przerażona, że straciła dziecko, bo nie czuła się jeszcze gotowa na pożegnanie. Na szczęście, gdy tylko rozpoczęto badanie USG, dziewczynka mocno kopnęła. Na razie wszystko było w porządku. Rodzice modlili się o poród w terminie, żeby jak najdłużej móc cieszyć się swoją córeczką. Prosili też o to, żeby mogła urodzić się naturalnie, choć lekarze nie dawali na to szans i radzili wcześniejsze ustalenie terminu cesarskiego cięcia. Dzień narodzin z dużym prawdopodobieństwem miał być również dniem jej śmierci, dlatego Stephanie i Andy nie chcieli samodzielnie decydować o jego dacie.

 

Narodziny i pożegnanie

 

Ta modlitwa doczekała się odpowiedzi. Stephanie czuła w sercu pokój, który zaskoczył nawet ją samą. „Czułam, jakbym otrzymała zaproszenie do zrobienia czegoś świętego, czegoś, co będzie oczywiście trudne, ale jednocześnie wyjątkowe” – mówi. W czasie porodu lekarze i pielęgniarki starali się spełniać wszystkie jej życzenia dotyczące tych ostatnich chwil, które miała spędzić z Grace. Obecny był też fotograf, który miał uwiecznić ten wyjątkowy czas. Stephanie z wdzięcznością wspomina troskę i życzliwość, jakiej doświadczyła. Cała rodzina przybyła do szpitala, aby wspólnie powitać i pożegnać jej nowego członka.

 

Grace urodziła się, płacząc, ale jej płacz był najpiękniejszą muzyką dla naszych uszu” – opowiada Stephanie. Przez kolejne godziny rodzice rozmawiali z córeczką, czytali jej książeczki, całowali ją, modlili się nad nią. Przez cały czas Grace leżała na piersi swojej mamy, tak, aby mogła czuć się w pełni bezpiecznie. Po urodzeniu przeżyła dokładnie 10 godzin i 32 minuty.

 

Cel naszego życia

 

Jesteśmy dumni z tego, co przeszliśmy i dumni z naszej Grace. Nie żałujemy ani jednej rzeczy, jaką zrobiliśmy w czasie ciąży i podczas tego czasu, który spędziliśmy z nią po narodzinach” – mówi Stephanie.

 

Rodzicom urodziła się druga i zdrowa córeczka, Ava. Założyli też fundację, której zadaniem jest wspieranie rodziców, czekających na narodziny dziecka z wadą letalną (śmiertelną). Starają się docierać do lekarzy proponujących zazwyczaj aborcję jako jedyne rozwiązanie.

 

Teraz widzimy, że krótkie życie Grace nadało cel całemu naszemu życiu” – mówią rodzice.

 

 

Ewa Rejman

 

Źródło: www.droga.com.pl

You may also like

Facebook