U kobiety w 15 tygodniu ciąży stwierdzono śmierć mózgu. Lekarze zdecydowali się zawalczyć o życie dziecka. Zdrowa dziewczynka urodziła się 117 dni później.
Kobieta trafiła do szpitala w Brnie w kwietniu z ciężkim udarem. Wkrótce stwierdzono u niej śmierć mózgu. Lekarze postanowili jednak walczyć o życie 15-tygodniowego dziecka, które rozwijało się w jej łonie. 27-letnią kobietę podłączono do aparatury podtrzymującej funkcje życiowe. Personel szpitala poza niezbędnymi zabiegami zatroszczył się m.in. o poruszanie nogami kobiety symulując spacer.
15 sierpnia, przez cesarskie cięcie urodziła się dziewczynka ważąca 2,13 kilograma i mierząca 42 centymetry. Po porodzie kobieta została odłączona od aparatury podtrzymującej funkcje życiowe.
Szef kliniki ginekologii i położnictwa szpitala uniwersyteckiego w Brnie prof. Pavel Ventruba w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że wielką rolę w tym sukcesie odegrała rodzina zmarłej, cały czas pomagając lekarzom.
Jak podaje agencja Reuters, nigdy wcześniej nie udało się tak długo podtrzymać funkcji życiowych zmarłej kobiety w ciąży.
Podobna sytuacja miała miejsce w Krakowie. Niedawno Szpital Uniwersytecki opuściła dziewczynka, która urodziła się 56 dni po śmierci swojej mamy. – Daj Boże, że będzie się rozwijać w sposób właściwy i będzie szczęśliwą osobą, mimo że tak wcześnie straciła mamę – mówi w rozmowie z Faktami TVN doktor Wojciech Serednicki. Lekarze zwracają uwagę, że dziadkowie dziewczynki regularnie spędzali czas w szpitalu, śpiewali jej kołysanki i mówili do brzucha, czytali książki i zachowywali się tak, jakby pacjentka żyła i była w pełnym kontakcie.