Holandia rozważa wprowadzenie ustawy legalizującej wspomagane samobójstwo osób, które nie są w stanie terminalnym, ale twierdzą, że „ich życie jest kompletne”.
„Osoby, które po dojrzałym zastanowieniu sądzą, że ich życie już się dokonało, powinny mieć możliwość – obwarowaną surowymi warunkami i precyzyjnymi kryteriami – położenia kresu swojemu życiu w sposób, który uważają za godny” – napisali Minister Zdrowia Edith Shippers i Minister Sprawiedliwości Ard van der Steurand we wspólnym komunikacie z 13 października 2016 r. Nowy projekt zakłada, że nieuleczalna choroba i cierpienie „nie do zniesienia” nie są już jedynymi warunkami otrzymania śmiertelnego zastrzyku. Wystarczy, że pacjent będzie miał subiektywne poczucie bezsensu życia, utraty godności i niezależności.
Holenderska minister zdrowia powiedziała, że planowane przepisy mają dotyczyć osób starszych, ponieważ w jej opinii to one najczęściej odczuwają „pragnienie śmierci”. Nie sprecyzowano jak na razie dolnej granicy wieku. „Te osoby nie widzą już możliwości nadania sensu swojemu życiu, źle znoszą utratę niezależności, czują się samotne, być może po utracie kogoś najdroższego, cierpią na całkowite zmęczenie. Ale by zakończyć swoje życie, potrzebują pomocy” – napisali ministrowie.
Holandia była pierwszym na świecie krajem, który zalegalizował eutanazję (w 2002 r.) po latach publicznej debaty na ten temat, choć w praktyce tolerowano ją już wcześniej. Mogą się jej poddać pacjenci „cierpiący na ból nie do zniesienia, bez nadziei uwolnienia od bólu”, ci, którzy cierpią z powodu chorób terminalnych, jak również chorzy psychicznie i osoby z demencją. Choroba musi być nieuleczalna, a pacjent musi świadomie i dobrowolnie złożyć wniosek o przedterminową śmierć. Pacjenci muszą mieć ukończony 12 rok życia, ale do 16 roku życia potrzebna jest także zgoda rodziców. Ostateczna decyzja wymaga konsultacji drugiego lekarza.
Na początku, tuż po wprowadzeniu eutanazji w Holandii, pacjenci onkologiczni w stanach terminalnych stanowili ok. 90% wszystkich eutanatycznych śmierci. Z czasem te proporcje się zmieniły – eutanazji są poddawane także osoby z polipatologiami, zaburzeniami psychicznymi, depresją czy demencją. Ustawodawstwo Holandii rozciąga się coraz dalej poza pierwotnie przewidziane granice.
Theo Boer, profesor etyki medycznej, który w przeszłości był zwolennikiem eutanazji, dziś twierdzi, że jej legalizacja była ogromnym błędem. Zwraca także uwagę na różnice między powstającym projektem a obowiązującym prawem do eutanazji. Według nowych założeń osoba ubiegająca się o śmierć nie musi być śmiertelnie chora. Projekt nie ma na celu łagodzenia cierpienia, lecz uszanowanie autonomii człowieka. Ponadto śmiertelny zastrzyk nie zostanie przez nikogo podany, lecz pacjent sam połknie śmiertelne leki. Ludzie oczekują, że nowy projekt zmniejszy presję wywieraną na lekarzy, którzy wykonują eutanazję na osobach starszych. Według prof. Boera projekt ten udowadnia, że „tak naprawdę nie udało się zintegrować ludzi starszych z naszym społeczeństwem”.
W 2015 r. w Holandii przeprowadzono 5 516 eutanazji, co stanowiło 3,9% zgonów w całym kraju. Rok wcześniej odnotowano ponad 3000 takich zabiegów. Liczby te z roku na rok rosną. Holendrzy uchylili drzwi, które otwierają się coraz szerzej i nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek będzie można je zamknąć. Czy śmierć na życzenie stanie się faktem? Przekonamy się za kilka miesięcy, gdy holenderski rząd podejmie decyzje w sprawie nowego projektu ustawy.
Dagmara Dziarnowska