Francuska prawda o aborcji

by

Dwa tygodnie temu parlament francuski przyjął ustawę, która przewiduje możliwość karania za informowanie na portalach internetowych o negatywnych konsekwencjach przerywania ciąży i proponowanie kobietom rozwiązań innych niż aborcja. Działania Francji w tym obszarze budzą wiele kontrowersji nie tylko religijnych, ale i moralnych.

 

Ustawa ta spotkała się odzewem na szeroką skalę. „Chociaż ustawa ogranicza się tylko do Francji, stanowi wyraźne pogwałcenie wolności słowa” – czytamy w oświadczeniu Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Lekarzy Katolickich. Sprzeciwili się temu również kardynał André Vingt-Trois i przewodniczący francuskiego episkopatu abp Georges Pontier, mówiąc w imieniu całego Kościoła.

 

Francja jest jednym z najbardziej liberalnych krajów współczesnej Europy i wielu Francuzów popiera takie poglądy, ale powstaje pytanie, czy to powód do tak radykalnych działań? To kraj o najniższym poziomie ochrony życia ludzkiego na prenatalnym etapie rozwoju. Dopuszcza on tzw. „aborcje na życzenie” do 12. tygodnia ciąży w określonych przypadkach. „We współczesnym świecie to właśnie Internet jest miejscem, gdzie kobiety rozważające dokonanie  aborcji mogą poszukiwać informacji. Teoretycznie, ustawa dotyczyć ma jedynie upowszechniania informacji wprowadzających celowo w błąd. Zważywszy jednak na fakt, że ideologia feministyczna za wprowadzające w błąd nakazuje traktować nawet obiektywne dane biologiczne o człowieczeństwie dziecka w prenatalnym okresie jego rozwoju, za uzasadnione można uznać obawy, że przyjęta ustawa będzie de facto likwidować niemal całkowicie swobodę publikowania treści wskazujących na konieczność ochrony życia ludzkiego w fazie prenatalnej” – czytamy w oświadczeniu wydanym przez Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

 

W tej sytuacji nasuwa się pytanie: co więc z prawem do wolności wypowiedzi? Czy oznacza to, że Francuzi nie mogą już otwarcie mówić o aborcji? Teraz nie. Obecnie za takie publiczne wypowiedzi człowiek będzie narażony na karę.

 

Będzie można rozmawiać o aborcji, ale jedynie o jej „pozytywnych” skutkach, o negatywnych już nie. Tymczasem szkodliwe konsekwencje aborcji dla zdrowia fizycznego i psychicznego kobiety i jej bliskich zostały udowodnione naukowo. Niejednokrotnie kobiety po przerwaniu ciąży nie mogą już potem mieć dzieci, wzrasta u nich ryzyko zachorowania na niektóre nowotwory, a także inne choroby, częściej zapadają na depresję, cierpią z powodu utraty dziecka.

 

Nowe przepisy oznaczają, że nie będzie można mówić prawdy o aborcji, albo raczej nie całej prawdy. Będzie można mówić o aborcji, ukrywając o niej istotne fakty. Nie będzie można mówić o jej złych stronach. Tymczasem pomijanie tych informacji, jest kłamstwem.

 

Nasuwa się pytanie dokąd dąży Francja? Do utraty wolności słowa? A przecież wolność słowa jest jednym z fundamentalnych praw człowieka w demokratycznym państwie.

 

Anna Sułowska

You may also like

Facebook