„Sąd konstytucyjny w Korei Południowej ma rozstrzygnąć o prawie aborcyjnym, po tym jak setki tysiące obywateli złożyło petycję do rządu z prośbą o zalegalizowanie aborcji” – donosi „The Daily Caller”.
Mieszkańcy Korei Południowej zebrali się we wrześniu, aby wystosować petycję wzywającą prezydenta Moon Jae-in do zmiany prawa, które będzie zezwalać na aborcję. Petycja dotyczy zalegalizowania pigułki wczesnoporonnej. Rząd obiecał, że odpowie na petycję, jeżeli ta uzyska co najmniej 200 tys. podpisów. Jak donoszą media, w ciągu miesiąca wniosek uzyskał poparcie ponad 235 tys. obywateli.
Aborcja w Korei Południowej jest nielegalna za wyjątkiem, gdy ciąża powstała w wyniku gwałtu, istnieje podejrzenie wystąpienia wady u dziecka lub istnieje zagrożenia życia matki. Lekarzom, którzy przeprowadzają aborcję lub dostarczają kobietom pigułki aborcyjne, grożą dwa lata więzienia lub utrata licencji na wykonywanie zawodu. Jednak niewielu lekarzy z tego powodu było ściganych sądownie.
Jak donosi „The Economist” Rząd Korei Południowej szacuje, że corocznie w wyniku nielegalnej aborcji życie traci około 170 tys. nienarodzonych dzieci. W kraju niestety wciąż rozwija się nielegalny handel tabletkami aborcyjnymi.
Po tym jak grupa o nazwie „Pro-Life Doctors” zaczęła w 2010 r. zgłaszać na policję szpitale dokonujące aborcji, ówczesny prezydent, Lee Myung-bak, obiecał podjąć działania, które zatrzymają nielegalne aborcje. Jednak w 2016 r. nastąpił wzrost tajnie przeprowadzanych procedur przerywania ciąży.
Około 36% mieszkańców tego kraju uważa, że aborcja powinna być uważana za przestępstwo. Jeszcze kilka lat temu tego zdania było 53% obywateli.
Sąd konstytucyjny ma rozstrzygnąć, czy ustawodawstwo w tym kraju narusza prawa kobiet.
Źródło: dailycaller.com