Krwawy biznes Carol Everett

by

Sprzedawała aborcję. Mogła zarabiać milion dolarów rocznie. Dlaczego zrezygnowała?

 

W 1973 roku, kiedy w USA aborcja została zalegalizowana, Carol Everett była już matką dwóch synów – jeden miał osiem, drugi dziesięć lat. Nie planowała więcej dzieci, ale gdy odkryła, że ponownie jest w ciąży, ucieszyła się. Jej mąż zareagował jednak zupełnie inaczej. „Po prostu zrób aborcję”– powiedział. Kiedy kobieta, cała we łzach, udała się do znajomego lekarza po poradę, ten powtórzył to samo – że aborcję można wykonać w ramach ubezpieczenia, więc na nic nie będzie musiała wydawać pieniędzy. Carol, pozostawiona sama sobie, zdecydowała się zabić swoje dziecko.

 

Śmiercionośna taktyka

 

„W ciągu pierwszego miesiąca po tym wszystkim wplątałam się w romans i zaczęłam pić, moje wzorce do tamtej pory były zupełnie inne. Kazałam mojemu mężowi nas zostawić. Próbowałam szukać pomocy u psychiatry. Zmieniłam całą siebie, z dawnego życia zostawiłam tylko dzieci” – mówiła Carol Everett 3 kwietnia 1993 r. w swoim wystąpieniu na sympozjum zorganizowanym przez Pro Life Action League w Chicago.

 

Znalazła pracę u mężczyzny sprzedającego różne artykuły z branży medycznej. Zauważył on, że na przeprowadzaniu aborcji można zrobić całkiem niezły biznes. Otworzył pierwszą klinikę aborcyjną, w krótkim czasie był już właścicielem czterech. Zaproponował Carol dołączenie do interesu. Zasugerował stawkę dwudziestu pięciu dolarów od każdej aborcji, którą „sprzeda”. Na czym dokładnie polegała jej praca? Rozmawiała z kobietami zastanawiającymi się nad tym, co mają zrobić i przekonywała je, że jedynym wyjściem jest przerwanie ciąży. Zarabiała coraz więcej pieniędzy, później została dyrektorką klinki. Jak obecnie mówi, była na dobrej drodze, aby jej roczne dochody przekroczyły milion dolarów.

 

Jaka była strategia osób, które zamiast człowieka znajdującego się w potrzebie, widziały tylko okazję do zarobienia pieniędzy? Dziewczynom oferowano darmowe testy ciążowe, aby przyciągnąć je do danej kliniki. Nawiązano też kontakty z organizacjami feministycznymi, żeby tamtejsze „doradczynie” wiedziały, gdzie kierować swoje podopieczne. Kliniki reklamowały się w mediach, przez większość z nich uznane zresztą były za organizacje dobroczynne. Jednym z bardziej „kreatywnych” pomysłów okazało się rozdawanie specjalnych „kuponów rabatowych” uprawniających do 10-procentowej zniżki przy zabiegu!

 

„W przyciąganiu uwagi kobiet do klinik, posługiwaliśmy się sprawdzonymi technikami marketingowymi. Stworzyliśmy program rejestracji zgłoszeń zatrudniając «doradców» przeszkolonych w emisji głosu i naturalnym, ciepłym – wzbudzającym zaufanie – tembrze” – pisze Carol w swojej książce Krwawe pieniądze, w której opowiada o kulisach działania przemysłu aborcyjnego.

 

Nawrócenie

 

Jak to się stało, że dziś Carol jest twarzą organizacji pro-life? Na jej nawrócenie miały wpływ dwie rzeczy. Po pierwsze okazało się, że jej kliniki udają, że przeprowadzają zabiegi nawet na tych  kobietach, które nie są w ciąży – wyłącznie po to, aby zarobić jak najwięcej pieniędzy. Po drugie, pomimo zawodowego „spełnienia” zaczęła odczuwać duchową pustkę. Ponownie zwróciła się w stronę religii. Nauka Chrystusa okazała się nie do pogodzenia z jej dotychczasowym zajęciem.

 

Obecnie prowadzi organizację pro-life Heidi Group, która swą nazwę wzięła od imienia, jakie nadała swojej zabitej córeczce. W ten sposób chce chociaż w części wynagrodzić za popełnione zło i dzięki swojemu świadectwu uratować tyle żyć, ile tylko zdoła.

 

Ewa Rejman

You may also like

Facebook