Dzięki pracom wykonanym w ramach konkursu „Pomóż ocalić życie bezbronnemu” uratowano przynajmniej dwa życia. Jest też wiele świadectw, w których młodzież opisuje poruszające historie z własnych domów. Konkurs pokazuje, jak myśli młodzież. To istotna wiedza z pedagogicznego punktu widzenia – mówi w rozmowie z Mateuszem Rzepeckim Magdalena Guziak-Nowak z Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka.
Portal Radia Maryja: Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka organizuje XVII Ogólnopolski Konkurs dla Młodzieży „Pomóż ocalić życie bezbronnemu” o nagrodę im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki [czytaj więcej] . Co jest celem konkursu?
Magdalena Guziak-Nowak: Celem jest przede wszystkim zachęcenie młodzieży do twórczej refleksji nad zagadnieniami związanymi z ochroną życia człowieka i do pogłębiania wiedzy bioetycznej w zakresie ważnych zagadnień. Nie chodzi tu tylko o aborcję. Ochrona życia to też tematy związane z życiem w rodzinie, godnym umieraniem, adopcją, rodzicielstwem zastępczym czy potrzebą duchowej adopcji dziecka poczętego. Zachęcamy, żeby nie była to tylko refleksja artystyczna, ale by uczestnicy konkursu na tyle zgłębili temat, by zyskali konkretną wiedzę, którą potem będą mogli wykorzystać np. podczas rozmów ze znajomymi. Rzetelna wiedza jest potrzebna, aby być odpornym na manipulacje. Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego widzieliśmy, że w tej przestrzeni ciągle pojawia się sporo fake newsów.
Co osoby zajmujące się wychowaniem dzieci mogą wynieść z konkursu?
M. Guziak-Nowak: Ten konkurs pokazuje, jak myśli młodzież, jak najmłodsze pokolenie postrzega tematy związane z ochroną życia. Widzimy, jakich argumentów używają w swoich pracach, szczególnie kiedy przelewają swoje myśli na papier, próbując swoich sił w kategorii literackiej. Młodzież często nawiązuje tu do swoich doświadczeń. Nierzadko prace są konstruowane w ten sposób, że mamy dwóch bohaterów, którzy rozmawiają na ważkie tematy. Jeden drugiego próbuje przekonać do swojego punktu widzenia. Czytając te prace, widzimy, jakie rzeczy są najbardziej nośne w młodym pokoleniu, na co nastolatkowie są najbardziej wrażliwi. Z pedagogicznego punktu widzenia jest to istotna wiedza.
Konkurs jest ważny nie tylko pod względem edukacyjnym. Dzięki pracom wykonanym w ramach konkursu udało się uratować dwa życia.
M. Guziak-Nowak: Wiemy o dwojgu dzieciach, ale ile jeszcze było takich historii, to tylko sam Pan Bóg wie. Pierwsza historia miała miejsce kilka lat temu. Grupa nastolatków nakręciła film i zgłosiła go do kategorii multimedialnej. Było to amatorskie wideo, które autorzy postanowili udostępnić w sieci. Po pewnym czasie zgłosiła się do nich kobieta, która powiedziała, że zastanawiała się nad dokonaniem tzw. aborcji, ale po obejrzeniu filmu zmieniła zdanie.
A druga historia?
M. Guziak-Nowak: Wydarzyła się rok lub dwa lata temu. Dwoje nastolatków z Krakowa – Marysia i Nataniel – namalowali obraz będący artystyczną wizją kobiety w ciąży. Tata Marysi, mieszkający z rodziną na jednym z krakowskich osiedli, spotkał podczas spaceru z psem dziewczynę, która opowiedziała mu o swojej trudnej przeszłości, o domu pełnym przemocy i niezrozumienia. Dorastała w trudnym środowisku. Będąc osobą dorosłą, zaszła w nieplanowaną ciążę. Nie mogła tego zaakceptować. Miała też trudności z partnerem, ojcem dziecka. W zupełnie niezobowiązujących rozmowach obcemu dla niej mężczyźnie opowiedziała o swoim trudzie. Tata Marysi zapytał, czy zechciałaby mu podać swój numer telefonu, bo chętnie wysłałby jej zdjęcie MMS-em. Tym zdjęciem był obraz namalowany przez córkę i jej kolegę. Dziewczyna odpisała, by podał jej jeden powód, dla którego miałaby urodzić. Napisał jej wtedy: „Nikt nie będzie Cię kochał tak, jak to dziecko”. Wtedy kontakt z się urwał. Kilka miesięcy później tata Marysi dostał wiadomość od tamtej dziewczyny, że urodziła zdrowe dziecko. Poukładały się też sprawy z chłopakiem, wyrwała się z toksycznego, rodzinnego środowiska.
Jaka jeszcze historia zapadła Pani w pamięci?
M. Guziak-Nowak: Dostajemy sporo świadectw, w których młodzież opisuje poruszające historie ze swojego życia rodzinnego. Kilkunastoletnia dziewczyna opisała historię kobiety w ciąży, którą lekarze bardzo nagabywali na aborcję. Historia skończyła się szczęśliwie. Mama się nie zgodziła, dziecko się urodziło. Na koniec opowiadania dziewczyna dodała, że historia jest oparta na faktach, a jej rzeczywistymi „bohaterami” były ona i jej mama. Pamiętam też opowiadanie, w którym dziewczyna opisała odchodzenie swojej babci w hospicjum. I końcowy wniosek – że zrozumiała, że hospicjum to nie śmierć, ale życie. Był też niezwykły obraz. Na pierwszym planie namalowane dwie tablice Dekalogu, opasane biało-czerwoną wstęgą, nawiązującą do naszych barw narodowych. Na tablicach podkreślone zostało piąte przykazanie.
Patronem konkursu jest bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Dlaczego?
M. Guziak-Nowak: Bł. ks. Jerzy Popiełuszko przede wszystkim kojarzy nam się z walką o wolność naszego kraju. Ciągle mało osób wie, że był też gorliwym obrońcą życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Nazywano go nawet „obrońcą kołyski”. Są ruchy pro-life, którym on patronuje. Ks. Popiełuszko powiedział znamienne zdanie: „Zadaniem Kościoła jest nie tylko mówienie o ochronie życia, ale również praktyczna ochrona tego prawa”.
Jak on to rozumiał?
Bardzo dosłownie. Na przykład kupował za własne pieniądze lekarstwa kobietom w ciąży, pomagał kompletować wyprawki dla noworodków. Jest też znana historia, kiedy ks. Popiełuszko przyszedł na imieniny do prymasa Stefana Wyszyńskiego i dał mu w prezencie dziecięce buciki. Tym gestem chciał poprosić, żeby jeszcze bardziej zatroszczyć się o życie poczęte. Piękna była też sytuacja podczas ceremonii pogrzebowej. Wtedy mowę pożegnalną wygłosił lekarz Marian Jabłoński. W swoim przemówieniu wezwał zgromadzone osoby do ślubowania ochrony dzieci poczętych, jak pragnąłby tego ksiądz Jerzy. Zgromadzeni na uroczystości zawołali wtedy trzykrotnie: „Ślubujemy”. Takim ślubowaniem młodego pokolenia są właśnie tysiące prac pro-life, które otrzymujemy.