– Wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. tzw. aborcji eugenicznej to milowy krok naprzód w kwestii ochrony życia w Polsce, choć jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia, zwłaszcza jeśli chodzi o uświadamianie Polakom, że każde życie ma wartość a aborcja jest złem – twierdzi Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, działaczka pro-life i prezes Fundacji Grupa Proelio. Jak podkreśla w rozmowie z KAI, bardzo ważna jest też dbałość, by obowiązujące prawo było egzekwowane oraz ofiarowywanie rodzinom osób chorych i niepełnosprawnych konkretnego wsparcia.
Maria Czerska (KAI): Jak, Pani zdaniem, wygląda stan obrony życia rok po wyroku Trybunału Konstytucyjnego uznającym tzw. przesłankę eugeniczną umożliwiającą legalną aborcję w Polsce za niezgodną z Konstytucją? W którym miejscu jesteśmy?
– To złożony problem. Z jednej strony od strony prawa jesteśmy krok milowy naprzód. Nareszcie nie dyskryminujemy dzieci z powodu diagnozy stanu ich zdrowia na etapie prenatalnym i udaje się ocalić wiele dzieci, które wcześniej były skazywane na śmierć. Nareszcie, w szpitalach nie może dochodzić do sytuacji, w której w jednej sali rodzi się upragnione dziecko, a w drugiej inne, jest zabijane. Skończyła się przestrzeń do łamania pod tym względem klauzuli sumienia. Wiemy, że na wielu lekarzy, położne, pielęgniarki naciskano, aby uczestniczyli w aborcjach, choć tego nie chcieli. A, co najważniejsze, lekarze w gabinetach stracili możliwość wysyłania na aborcję eugeniczną do szpitali i naciskania na rodziców, aby zdecydowali się na tzw. terminację. Wiemy, że wielu rodziców spodziewających się narodzin dziecka, u którego było podejrzenie zespołu Downa, poddawano naciskom, aby takie dziecko zabili.
Z drugiej strony, mam wrażenie, że zadbać trzeba jeszcze o bardzo wiele obszarów, aby Polska realnie chroniła życie dzieci przed urodzeniem. Chodzi zwłaszcza o niewystarczające ściganie przestępstw aborcyjnych i za małe uświadamianie Polaków, że aborcja jest złem, a każde dziecko ma prawo do życia.
KAI: Czy ubiegłoroczny wyrok Trybunału wpłynął na faktyczną liczbę aborcji?
– Niestety brakuje nam wiarygodnych danych na ten temat. Dane publikowane przez organizacje aborcyjne, szacujące liczbę nielegalnych aborcji dokonywanych przez Polski na kilkadziesiąt a nawet kilkaset tysięcy rocznie, pozyskiwane są w oparciu o błędną metodologię. Są to często szacunki na podstawie liczby aborcji dokonywanych w innych krajach, gdzie jest ona szeroko dostępna, a przez część społeczeństwa traktowana jak metoda antykoncepcji. Nie można tych danych przekładać w tak prosty sposób, choćby z uwagi na kwestie światopoglądowe i kulturowe, które kształtują postawy Polek i Polaków.
Chciałabym natomiast zwrócić uwagę na opublikowaną wczoraj przez Dziennik Gazetę Prawną informację na temat 300 skierowań na aborcję z powodu zagrożenia zdrowa psychicznego kobiet. Do tej pory nie dokonywano w Polsce aborcji z takich powodów. Wiemy natomiast, że np. w Hiszpanii rozszerzenie interpretacji prawa w kierunku umożliwienia legalnej aborcji z powodu ochrony zdrowia psychicznego doprowadziło do sytuacji, w której dokonywano ok. 100 tys. aborcji rocznie. Oficjalnie z uwagi na zdrowie psychiczne matek, choć de facto były to aborcje na życzenie. Jeśliby dane DGP były prawdziwe – nie jesteśmy tego w stanie dziś zweryfikować – to jest to bardzo zła informacja.
KAI: Przez lata funkcjonowania tzw. „kompromisu aborcyjnego” wydawało się, że społeczna akceptacja dla aborcji stopniowo spada. Po ubiegłorocznym wyroku TK sondaże pokazują, że rośnie liczba zwolenników legalizacji przerywania ciąży. Czy nie obawia się Pani tzw. „efektu wahadła”?
– Obawiam się wzrostu poparcia dla aborcji, ale nie z powodu tzw. „efektu wahadła”. Historia pokazuje, że zmiana prawa w kierunku większej ochrony życia, zawsze wpływa na faktyczne zmniejszenie liczby dokonywanych aborcji, zwłaszcza, gdy ta zmiana utrzymywana jest przez dłuższy czas. Nawet jeśli obecnie uaktywnia się grupa deklarująca się jako zwolnicy aborcji, w dłuższej perspektywie utrzymania prawa bardziej chroniącego dzieci nienarodzone wpłynie pozytywnie na sumienia oraz na akceptację bądź brak akceptacji dla pewnego rodzaju działań.
Na pewno aborcyjna lewica ciągle pracuje na to, by jak najwięcej osób popierało aborcję na życzenie. Jeśli chodzi o sondaże – na pewno nie można ich ignorować. Również jednak w przypadku sondaży ważna jest odpowiednia metodologia, a mianowicie sposób zadania pytania. Od tego bardzo często zależy odpowiedź. Jest rzeczą powszechnie znaną, że na pytanie zadane o tę samą sprawę ale postawione na dwa różne sposoby, bardzo często od tej samej osoby można uzyskać dwie różne odpowiedzi. „Czy jesteś za prawem wyboru kobiety w kwestii zakończenia ciąży” – bardzo wiele osób odpowie „tak”. „Czy jesteś za prawem zabicia dziecka w szóstym miesiącu ciąży (jak to np. jest możliwe w Wielkiej Brytanii)” – podejrzewam, że odpowiedzi nie będą takie same.
Ciekawe są badania przeprowadzane regularnie, na przestrzeni lat, w oparciu o takie same pytania. Badania takie prowadzi np. CBOS. Porównanie badań daje nam możliwość wyciągnięcia nieoczywistych wniosków. Pokazują one, m.in. że jest pewna grupa Polaków, która nie była zainteresowana tym tematem a teraz to się zmieniło. Dojrzewają nowe pokolenia.
Widzę potrzebę badań pokazujących poziom społecznej akceptacji dla zabijania dzieci nienarodzonych z Zespołem Downa, którym ubiegłoroczny wyrok TK przywrócił pełne prawo do życia.
KAI: Jakie największe wyzwania stoją dziś przed nami w kwestii obrony życia?
– Widzę kilka ważnych zadań dla polskiego państwa i każdej osoby, której zależy na ochronie życia. Po pierwsze, potrzebujemy uskutecznić prawo. Nie jest wyrazem tej skuteczności sytuacja, w której organizacje aborcyjne chwalą się tym, ilu osobom pomogły zabić dziecko i jak można to zrobić, mimo że jest to prawnie zakazane w Polsce.
Po drugie – potrzebujemy zwiększyć wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów, aby nie było lęku o to, co stanie się z dorosłym niepełnosprawnym, gdy jego rodzice umrą lub zabraknie im sił na pomaganie dziecku.
Po trzecie – powinniśmy budować kulturę społeczną i powszechną świadomość, że każda osoba z niepełnosprawnością ma oczywiste prawo do życia. Takiemu oswojeniu z trudną diagnozą prenatalną lub chorobą po urodzeniu służy kampania „Każde życie jest cudem”, której bohaterowie – mimo trudności – są osobami szczęśliwymi.
Wreszcie, ze strony osób wierzących potrzeba bardzo dużo modlitwy w intencji ochrony życia.