Ojcostwo losem czy wyborem?

by

Wstęp

 

O ojcostwie mówi się – wreszcie – coraz więcej. Wspomina się przy tej okazji o obowiązkach, o znaczeniu ojca, ale nie pamięta się o tym, że wcale nie każdy mężczyzna ma prawo być ojcem i nie każdy ma prawo do działań, które służą ojcostwu. Teren mojego zawodowego działania to między innymi właśnie tematy ojcostwa niechcianego, ojcostwa „przypadkowego”, ojcostwa małoletnich. Postawy społeczne, opinia wokół tych problemów oscyluje między stwierdzeniem: „Mój syn niestety musi się żenić”, a wyraźnym protestem: „Przecież nie można zmuszać chłopaka do małżeństwa tylko dlatego, że jest dziecko”. Wielokrotnie podejmowałam w poradni dyskusje na ten temat i po wielu latach doświadczeń myślę, że trzeba mężczyzn wyraźnie uświadomić, że im nie wolno stawać się ojcem tylko dlatego, że mają ochotę na działalność, która temu służy.

 

Prawa dziecka

 

Każde ludzkie dziecko ma prawo do posiadania ojca i matki, ma prawo przyjść na świat kochane, oczekiwane w kochającej rodzinie. To prawo do posiadania rodziny i do miłości jest warunkiem normalnego rozwoju człowieka. Fakt, że rozwój dziecka trwa wiele lat – dziś zresztą dłużej, niż dawniej, bo wprawdzie młodzież szybciej rośnie, ale znacznie wolniej dojrzewa psychicznie – fakt ten wymaga, by rodzina była stabilna i trwała. Optymalne warunki dla dziecka stwarza monogamiczne małżeństwo i rodzina założona przez ludzi, którzy trwają przy sobie dozgonnie. Powiedzmy wprost: optymalne warunki stwarza rodzina, którą zakłada sakramentalne małżeństwo, które zaprzysięgło sobie miłość i wierność i ma oparcie w sile, którą daje Bóg sam. Czyli tylko taki mężczyzna może stać się ojcem w pełni spełniającym warunki potrzebne dziecku, który zawarł sakrament małżeństwa lub przynajmniej jakiś ważny i wiążący kontrakt z matką mającego się narodzić dziecka.

 

Wydaje się oczywiste, że ludzie dorośli powinni zawierać związek małżeński z myślą o założeniu rodziny – a więc powinni uwzględniać los dziecka i prawa dziecka, są niejako dziecku przyporządkowani, ale w tym przyporządkowaniu nie ma żadnego przymusu, bo oni przecież sami chcą mieć rodzinę. Jest dla wszystkich zrozumiałe, że ludzie pragną mieć swoją rodzinę, a rodzice dorastających dzieci także chcą widzieć swoje dzieci w małżeństwie – i jeśli to nie zachodzi, nieraz martwią się, że będą samotni na starość; rodzina bowiem zabezpiecza los swoich członków. Prawidłowa więź w rodzinie zabezpiecza ludzi przed samotnością, daje poczucie akceptacji i bezpieczeństwa. A każde dziecko ma prawo znaleźć się w takiej rodzinie.

 

Prawa matki

 

Macierzyństwo stawia kobietę w orbicie najwyższych wartości – ona sobą, swoim ciałem zabezpiecza życie nowego człowieka, bierze udział w najwyższej twórczości, jaką człowiek może rozwinąć; ale macierzyństwo jest wprost zależne od ojcostwa, od mężczyzny (mówimy o prawidłowym naturalnym rodzicielstwie, nie o wspomaganym).

 

Kobieta ma prawo cieszyć się macierzyństwem i ma prawo do opieki ze strony ojca dziecka. W powoływaniu nowego członka rodziny mają swój udział i ojciec, i matka – i oboje mają służyć dziecku.

 

Matka, pozostawiona sama sobie z dzieckiem, nie może spełnić obu ról choćby kosztem największej ofiarności, bo role te nie dają się zamienić i nikt nie może zastąpić dziecku jednego z rodziców.

 

Matka dziecka ma prawo do obecności ojca, do jego wkładu w wychowanie dziecka i do jego miłości; co więcej – ma prawo do wdzięczności ze strony ojca dziecka, bo macierzyństwo jest poprzedzone darem kobiety – darem siebie samej. To obdarowanie sobą mężczyzna może wyrównać tylko równym darem siebie; musi zatem być wzajemnie pełne obdarowanie – pełne, to znaczy dar życia i losu, a nie tylko dar ciała.

 

Mężczyzna ma zatem prawo uczynić kobietę matką wyłącznie w warunkach pełnego osobistego oddania, a więc w trwałym układzie małżeńskim.

 

Dojrzałość do ojcostwa

 

Wydawałoby się, że jest rzeczą oczywistą, iż ojciec powinien być osobą dojrzałą. A jednak praktyka życia wskazuje na to, że w bardzo wielu przypadkach ojcowie wykazują cechy niedojrzałości – czy to wręcz biologicznej (są po prostu małoletni), czy brak dojrzałości psychicznej lub społecznej. Proces dojrzewania człowieka jest złożony i przebiega na wielu płaszczyznach, nie zawsze równomiernie. Szczególna rozbieżność istnieje między dojrzałością biologiczną a psychiczną i społeczną. Fizyczna zdolność stania się ojcem zawsze wyprzedza pełną dojrzałość i stąd wydaje się oczywistym wniosek, że działania związane z rodzicielstwem nie są działaniami, do których można by upoważnić osoby małoletnie.

 

Szerzenie się permisywnej etyki w zakresie działań seksualnych zniosło tę prawidłową, zdroworozsądkową barierę, jaką stawiano dawniej. Upoważnienie młodzieży do działania należnego dorosłym przynosi skutki, ale nie przynosi dojrzałości. Nie staje się dojrzałym młody chłopak tylko dlatego, że stał się ojcem; choć bywa, że ojcostwo przedwczesne, przyjęte z pełnym zaangażowaniem, przyspiesza rozwój osobisty. Ale nie staje się to automatycznie. Dojrzewanie człowieka przebiega zasadniczo po linii właściwej dla danej płci. Mężczyzna dojrzewa do postawy ojca, kobieta do postawy matki.

 

Cóż to znaczy „postawa ojcowska”?

 

To przekształcenie z dziecinnej postawy egoistycznej: „Biorę, bo nie mam jeszcze co dać i jeszcze nie umiem dać” w postawę: „Daję, jestem zdolny do dawania”. Postawa ojca to poczucie odpowiedzialności za siebie i innych; zaś przede wszystkim jest to zdolność do przewidywania skutków swoich czynów i zdolność oraz gotowość podejmowania odpowiedzialności za nie.

 

W odniesieniu do ojcostwa dojrzałość oznacza także świadomy wybór roli ojca rodziny, a także gotowość i zdolność do podjęcia trudów, związanych z utrzymaniem rodziny. Nieodzownym warunkiem dojrzałości do ojcostwa jest jednoznaczna decyzja trwania przy żonie-matce i dziecku, a ponadto świadomość, że jest to decyzja, od której nie ma odwołania. Kto raz stał się ojcem, będzie nim zawsze. Wymiar ojcostwa jest właśnie wieczny, eschatologiczny, a także trwały w wymiarze ludzkim. Historia życia jednostek, a także historia narodów przekazuje wiadomości o ojcostwie. To, kim był ojciec, stanowi o tożsamości osoby – każdy człowiek zawdzięcza swoją tożsamość rodzicom. Ta decyzja „będę ojcem”, której skutki sięgają wieczności, powinna być podjęta w pełni świadomości. Działanie, które służy prokreacji powinno być podjęte właśnie w tej świadomości, że dzieje się wielka sprawa. Dojrzałość zakłada pełne zrozumienie znaczenia aktu jednoczącego kobietę i mężczyznę.

 

Właściwe znaczenie aktu małżeńskiego

 

„Będą dwoje w jednym ciele” – to oznacza nie tylko chwilowe połączenie ciał, ale przede wszystkim oznacza właśnie dziecko, bo dziecko jest jednością tego, co z nich dwojga wyrasta, właśnie w dziecku spełnia się ta jedność – połowa chromosomów matki i połowa ojca – i to jest dziecko: jedno, a z nich dwojga.

 

Wszelkie próby oderwania aktu płciowego od znaczenia prokreacyjnego są sztuczne. Płciowość ludzka tłumaczy się wyłącznie płodnością, nie miałaby sensu, gdyby nie służyła życiu, nie byłaby wówczas w ogóle potrzebna. Ale to zasadnicze znaczenie aktu często znika ze świadomości człowieka – a raczej nie tyle znika, ile w ogóle nie dochodzi do świadomości: bo to właśnie ta świadomość oznacza dojrzałość. Bywa jednak, że mimo wieku „dojrzałego” człowiek jest niedojrzały i nie dostrzega tych najgłębszych znaczeń, bo horyzont zasłania mu odczucie, które niesie mu przyjemność. Dopiero człowiek dojrzały wie, że przyjemność sama nie stanowi ani o radości, ani o szczęściu; ale człowiek niedojrzały sięga po przyjemność, szuka jej i nie widzi nic poza nią. Tymczasem ta chwilowa przyjemność wygasa, a zostają skutki. Nieodpowiedzialny mężczyzna wybiera przyjemność a ona znika, tymczasem dziecko zostaje. Zostaje na wieczność, nawet jeśli zostanie zabite. Tego właśnie nie uwzględnia człowiek, zwłaszcza mężczyzna infantylny, że dziecko jest powołane nie tylko do życia, ale do wieczności – i choć życie można mu odebrać, zniszczyć, ono i tak zostaje. Byt ludzki, raz powołany do istnienia, istnieje na wieczność i ludzie mają tyle dzieci, ile się poczęło, a nie tylko tyle, ile się urodziło.

 

Właśnie to dziecko, którego pojawienie się zaskakuje ojca, stanowi problem – a przecież należałoby się spodziewać dziecka, jeżeli podejmuje się działanie specjalnie przez Stwórcę do tego zaplanowane. Akt małżeński daje ludziom szansę współpracowania z samym Stwórcą w dziele stwarzania – co więcej, oni niejako decydują, Bóg w ludzkie ręce składa swoją stwórczą moc i uzależnia się od swoich stworzeń. Dopuszcza ludzi do siebie, do swojej mocy tak blisko – w tym tkwi istota aktu jednoczącego tych dwoje; są aż tak uprzywilejowani. Ale na ile zdają sobie sprawę z tego przywileju i z tej odpowiedzialności? Mają oczy, a nie widzą. Mężczyzna, zafascynowany swoim doznaniem ani myśli o tym, co naprawdę się dzieje, on tylko czuje a to czucie jest krótkotrwałe. Pożądanie samo sobą się nasyca i wygasa, nie zostawiając niczego. Czucie jest skierowane do siebie, zaś miłość kieruje się do drugiego człowieka, a poprzez drugiego człowieka także do trzeciego – do dziecka.

 

Tajemnicza chwila zbliżenia tych dwojga może mieć różny wymiar, tak jak i miłość ludzka może być wielka i piękna, a może też być skarlała i nic nie warta. Dopiero odkrycie pełnego znaczenia tego, co się dzieje i pełne, integralne oddanie drugiemu czyni ten akt wielkim i świętym. Paweł VI pisze o akcie małżeńskim w encyklice Humanae Vitae: „akt święty, zasługujący na wieczność, że to czynią, będą zbawieni, dar z siebie samego w celu ubogacenia drugiej osoby sobą”.

 

Akt święty, ale nie jest on automatycznie święty, muszą być spełnione specjalne warunki – jeśli ich nie ma, akt zostaje odarty ze swej godności i świętości i zamienia się w powierzchowną reakcję ciał – nie wiąże ludzi i nie daje szczęścia, ale może dać dziecko, które jakby niechcący zaistniało. Takie ojcostwo zawsze jest krzywdą dla dziecka i dla matki. Jest także krzywdą dla samego ojca, bo pozbawia go pełnej radości ojcostwa.

 

Prawa ojca

 

Ustawodawstwa krajów, które pozwalają na bezkarne zabijanie dzieci nienarodzonych, nie wspominają w ogóle o prawie ojca do decyzji o losach dziecka. Ojcowie ci jednak o te prawa wcale się nie upominają (w całej mojej wieloletniej praktyce raz jeden spotkałam 19-letniego chłopca, który poszedł za „swoją” dziewczyną do ginekologa i powiedział: „Ja nie pozwalam zabić mego dziecka” i istotnie dziecko żyje). W praktyce wygląda więc tak, jakby te zabijane dzieci nie miały w ogóle ojców.

 

Rezygnacja z praw ojcowskich doprowadziła do nowego zjawiska ojcostwa anonimowego, gdy zapłodnienie dokonuje się sztucznie za pośrednictwem banku spermy. Kobieta, która pragnie dziecka, może odrzucić osobę ojca, korzystając jednak z męskich komórek – i świat zdaje się w ogóle nie zauważać, że w takiej sytuacji mężczyzna zostaje pozbawiony ludzkich cech osobowych, a zostaje mu tylko rola anonimowego dawcy komórek, dokładnie tak, jak się to dzieje w hodowli zwierząt.

 

Jednakże odrzucając ojcostwo, mężczyzna bynajmniej nie odrzuca działalności, która ojcostwu służy – i stąd właśnie pochodzi znamienne dla naszej epoki rozszczepienie między działalnością narządową, a skutkiem, jakim jest prokreacja. Postawa ta prowadzi do różnych zachowań – od brutalnych aktów przemocy wobec kobiet do zachowań perwersyjnych, w których z natury rzeczy poczęcie dziecka jest niemożliwe, a pożądana reakcja cielesna – orgazm – może zostać wywołana w sposób nienaturalny.

 

Obecnie na świecie żyje mnóstwo dzieci nie znających swojego ojca i mnóstwo mężczyzn, którzy w ogóle nie wiedzą, że są ojcami; albo nie wiedzą, gdzie są ich dzieci. Jednak odrzucając ojcostwo, ojcowie ci gwałcą prawo dziecka do posiadania ojca.

 

Świadomość ojcostwa dochodzi niekiedy do tych ojców poprzez wymagania, jakie stawia matka dziecka np. żądając świadczeń materialnych na rzecz urodzonego dziecka (alimenty). Jednak bywa, że i w takiej sytuacji mężczyzna nie podejmuje żadnych obowiązków wobec dziecka i wręcz zaprzecza ojcostwu, które nie zawsze daje się udowodnić. Odrzucenie ojcostwa jest zawsze dowodem nieodpowiedzialności mężczyzny i jego niedojrzałości.

 

Bywa, że mężczyzna zaniedbuje swój rozwój do postawy ojcostwa i nawet do końca życia zachowuje postawę chłopaczka, który bawi się swoim ciałem i traktuje kobietę i jej ciało jak przedmiot użytku. Ale odrzucenie ojcostwa dla zabezpieczenia swobody przeżywania przyjemności cielesnej jest jednak odrzuceniem znacznie większej wartości niż to przeżycie – jest pozbawieniem się radości bycia ojcem, radości obdarowania miłością dzieci. Układ rodzicielski jakkolwiek niesie ze sobą niewątpliwie trud, to jednak daje nie tylko ogromną radość, ale wręcz nadaje sens ludzkiemu życiu; i ci wszyscy mężczyźni, którzy odrzucają własne ojcostwo, cokolwiek oni robią w życiu, to przecież robią to… dla przyszłych pokoleń, a więc dla jakichś dzieci – cudzych. Sami pozbawieni radości posiadania kochanych i kochających dzieci, nieraz trudzą się dla innych.

 

Ojciec ma nie tylko prawo do uczestniczenia w decyzji o życiu dziecka, ale ma też prawo do miłości dziecka i do wdzięczności dziecka. Etyka katolicka podkreśla to jednoznacznie w czwartym przykazaniu – czcij ojca. Ta cześć dla ojca to nawet coś więcej, niż miłość – w czci zawiera się moment podziwu, uznania, szacunku. Dziecko może być dumne ze swego ojca – i odwrotnie, ojciec może być dumny ze swoich dzieci. Całe życie ludzkie może być napełnione właśnie tą jedyną w swoim rodzaju radością, jaką niesie prawidłowy układ miłości między rodzicami a dziećmi – już nie wspominając o starości, która nieraz wprost zależy od tego, czy stary, potrzebujący pomocy człowiek ma kochające dzieci, które do końca trwają przy nim, pełne wdzięczności i czułości, czy ich nie ma. Samotna starość bywa skutkiem odrzuconego kiedyś rodzicielstwa.

 

Ojcostwo losem

 

Postawa hedonistyczna i konsumpcyjna, którą ujawniają ci, którzy sięgają do przyjemności działania seksualnego a nie myślą o jego skutkach, prowadzi do anormalnej sytuacji życiowej, gdy ludzie nieoczekiwanie dla siebie stają się rodzicami. Zaskakująco naiwne są reakcje mężczyzn, nie tylko młodych chłopców, na ten fakt – tak, jakby robili coś zupełnie innego, a dziecko spadało jako zjawisko od ludzkiego działania niezależne, jak deszcze czy wiatr.

 

Ocena tego faktu bywa właśnie taka: „zdarzyło mi się” i postawę taką ujawnia nie tylko sam sprawca, ale także otoczenie. Ileż razy słyszałam taką właśnie wypowiedź ze strony matki, że synowi „tak się zdarzyło”. Zarówno on sam, jak i otoczenie nie uwzględniają faktu, że to zdarzenie jest skutkiem wolnego działania człowieka, który powinien o tym możliwym skutku swojego działania wiedzieć. Nie trzeba tu przypominać, że jakże często drastyczną reakcją na to „zaskoczenie” bywa skazanie dziecka na śmierć.

 

Równie często pojawia się jakże znamienne dla mężczyzn przerzucenie odpowiedzialności na kobietę: „to ona winna” (dokładnie jak Adam w raju). Dziecko poczęte staje się oskarżeniem matki i nazwane „winą”, „kulą u nogi”, czymś, czego trzeba się wystrzegać jak choroby. Więc zjawia się, dziś szeroko propagowana, postawa poszukiwania „bezpiecznego seksu”.

 

A mężczyzna zupełnie nie uznaje swojej winy ani nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że jest przyczyną zaistniałej sytuacji i nazywa to swoim „losem” albo wręcz „życiowym pechem”, „wpadką”, itp. Przeróżne są epitety, jakimi w tej sytuacji ludzie się posługują. Mężczyzna często wręcz odwraca się, ucieka – zostaje dziecko i jego matka. Dziecko albo zostaje zabite, albo jest półsierotą z samotną matką i ten właśnie los zawdzięczają nieodpowiedzialnemu ojcu, którego nieopatrznie wybrała matka dziecka.

 

Naturalnie bywa, że ojcostwo takie – mimo, że zaskakuje mężczyznę – zostaje podjęte i dochodzi do zawarcia małżeństwa, nawet sakramentalnego, jednak ta nieprawidłowa sytuacja rzutuje na dalsze losy rodziny i staje się przyczyną powstania lęku przed dzieckiem i w ogóle postawy antykoncepcyjnej.

 

Rodzicielstwo nieoczekiwane zastaje ludzi nie tylko nieprzygotowanych, ale nawet niezdolnych do sprostania sytuacji, gdy np. są małoletni.

 

Ojcostwo wyborem

 

W prawidłowym rozwoju chłopca przychodzi moment, w którym zjawia się pragnienie miłości, stabilizacji – po prostu pragnienie założenia rodziny. Jednakże częściej i wcześniej zjawia się chęć znalezienia miłości dziewczyny i wybór ze strony mężczyzny nie ma charakteru dojrzałej decyzji: „Wybieram matkę dla moich dzieci”, ale wybiera osobę fascynującą urodą czy cechami charakteru. Albo, co jeszcze gorsze, nie wybiera, a „korzysta z okazji” i jednoczy się z kobietą, a wybór odnosi się tylko do danej chwili, bez myśli o jutrze i o możliwych skutkach.

 

Niedojrzała postawa sprawia, że te „wybory”, jakkolwiek dokonane świadomie, to przecież nie mają odniesienia do odpowiedzialności. W wychowaniu mężczyzny należałoby doprowadzić ich do decyzji o powstrzymaniu się od tego typu wyboru. Wybranie towarzyszki życia powinno być uczciwą deklaracją: „Wybieram cię nie na dziś, nie na próbę, ale na całe życie”. Wybór osoby, której chcę dać siebie i całe życie nie powinien być dokonany ani szybko, ani przedwcześnie. Powinien być poprzedzony namysłem i możliwie dogłębnym poznaniem osoby.

 

Temu dojrzałemu namysłowi przeszkadza u mężczyzny ciało – łatwo wywoływane stany napięcia seksualnego, które jakby popychają do działania „już, teraz”. Dlatego tak łatwo o nieodpowiedzialne działanie mężczyzny. Powinien on nauczyć się świadomie hamować swoje reakcje, by zapobiec takim sytuacjom.

 

Ojcostwo powinno być poprzedzone przygotowaniem, poznaniem i podjęte z pełną świadomością wielkości tego zadania. Odpowiedzialne ojcostwo musi więc być poprzedzone decyzja o trwałym małżeństwie – wyborem żony – matki dziecka, zaś działanie, które służy poczęciu, powinno być wspólną decyzją tych dwojga – decyzją, jak mówi dokument soborowy Gaudium et spes, podjętą „w dialogu miłości”. W inny sposób zrealizowane ojcostwo niesie krzywdę.

 

Ojcostwo darem

 

Jakkolwiek odpowiedzialne ojcostwo wymaga zawsze decyzji mężczyzny, to jednak jego wola decyduje tylko o wyborze osoby matki dziecka i chwili działania; natomiast nie ma ostatecznej mocy sprawczej, gdyż poczęcie nowego życie ludzkiego jest zawsze decyzja Stwórcy, a nie stworzenia. Ludzie – rodzice – dostają dziecko od Boga; i jakkolwiek ich współpraca w dziele stworzenia jest konieczna, bo Stwórca w swojej – aż niezrozumiałej dla człowieka – hojności obdarował stworzenie właśnie płodnością, to jednak ludziom przypada tu jedynie współpraca, a nie twórczość.

 

Dar ojcostwa jest ściśle związany z darem macierzyństwa – i w prawidłowym układzie jest darem wzajemnej miłości małżonków. Ojcostwo może – i powinno – być po prostu szczęściem, spełnieniem, owocem miłości. Dziecko powinno być ucieleśnieniem miłości tych dwojga i przeniesieniem ich miłości w wymiar nieskończoności. Raz zaistniałe, pozostają na wieczność. Ojcostwo sięga więc – poprzez dziecko – wieczności. Jest obdarowaniem nieśmiertelnością. Wymiar tego daru nie da się do końca ogarnąć ludzką wyobraźnią, przekracza możność pełnego zrozumienia – ale dziecko powinno budzić wdzięczność. Wdzięczność wobec matki dziecka i wobec Boga.

 

Rodzicielstwo ma być – według myśli Bożej – szczęściorodne dla ludzi. Ale wielkość tego daru, uczestnictwo w Bożej stwórczej mocy, jakby przekracza siły człowieka – i jego realizacja staje się nieraz ciężarem, który przytłacza. Dlatego Bóg ustanowił sakrament małżeństwa, bo właśnie łaska sakramentu jest źródłem tej siły, jakiej człowiek potrzebuje, by rodzicielstwo stało się szczęściem, a nie klęską. Mężczyzna, który stał się ojcem, może zawsze szukać i otrzymać pomoc Boga Ojca, od którego pochodzi wszelkie ojcostwo na ziemi. Ale, aby szukać pomocy, musi on uznać swoją własną słabość i zwalczyć swoją pychę.

 

Ojcostwo prawidłowo realizowane, świadomie przyjęte, jest pełnią męskości – jest spełnieniem powołania – jest współpracą z Bogiem samym.

 

Ojcostwo duchowe

 

Dojrzałość człowieka jednak nie utożsamia się z założeniem rodziny, ale wymaga wypracowania postaw rodzicielskich. Mężczyzna w toku rozwoju osobistego powinien nabrać cech ojca, który bierze odpowiedzialność za siebie i swoje czyny, a także za innych ludzi. Spełnia się on w postawie ojca duchowego, gdy staje się przewodnikiem, mistrzem dla młodych. Postawę tę osiągają ludzie, którzy wielkodusznie oddają swe siły, a nieraz wręcz życie, niosąc pomoc potrzebującym.

 

Pełnię tego przeżywają kapłani, którzy nie mając własnych dzieci mają szansę partycypowania w „rodzeniu się nowego człowieka” nawracając ludzi, prowadząc młodych na drodze do świętości. Hagiografia daje dowody na to, że ludzie, którzy osiągnęli świętość ogłoszoną publicznie przez Kościół mieli zwykle „ojca duchowego”, który ich prowadził. To ojcostwo duchowe ma wymiar szerszy, niż ojcostwo w jednej, choćby licznej rodzinie i ono daje poczucie sensu życia i równowagę psychiczną.

 

W kapłaństwie jest ono jeszcze ubogacone darem sakramentu, który jakby dodatkowo uzdalnia mężczyznę do roli ojca.

 

Wanda Półtawska

 


 

Artykuł pochodzi z IMAGO – Czasopismo Fundacji Pro Humana Vita, które było wydawane w latach 2011-2012 w celu promocji bioetyki. Jest próbą wakacyjnego przypomnienia tego cennego dzieła i najciekawszych artykułów.

You may also like

Facebook