Paweł Wosicki: mozolnie budować cywilizację życia i miłości

by FUNDACJA JZN
O największym sukcesie obrońców życia w Polsce i aktualnych wyzwaniach dla środowiska pro-life mówi dr Paweł Wosicki, założyciel i prezes poznańskiej Fundacji „Głos dla Życia” i członek zarządu Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia i Rodziny.

 

Fundacja „Głos dla Życia” powstała w roku 1991. Jest jedną z najstarszych w Polsce organizacji pro-life. Co skłoniło Pana do powołania jej do istnienia?

Po wyborach w roku 1989 i powołaniu pierwszego niekomunistycznego rządu, pojawiły się warunki do sformalizowania działań, podejmowanych dotąd w grupach nieformalnych, często w obrębie Kościoła. W gronie przyjaciół zdaliśmy sobie sprawę, że powołanie podmiotów prawnych, takich jak fundacja czy stowarzyszenie, daje dużo większe możliwości oddziaływania i prowadzenia działań na większą skalę.

Jakie były pierwsze zadania, które podejmowała Fundacja?

Bezpośrednim impulsem do powołania Fundacji „Głos dla Życia” była potrzeba wydawania materiałów pro-life (plakatów, broszur, ulotek) w tym gazety – biuletynu. Przypomnę, że był to czas pierwszej społecznej debaty nad koniecznością prawnej ochrony dziecka poczętego – uchwalona przez komunistów w 1956 roku ustawa o dopuszczalności przerywania ciąży wciąż obowiązywała, setki tysięcy dzieci poczętych zabijanych było w łonach matek. W ogłoszonych konsultacjach społecznych wzięło udział prawie 2 miliony Polaków, 90% z nich opowiedziało się za zdelegalizowaniem przerywania ciąży i uchwaleniem ustawy chroniącej życie poczętych dzieci. Stosowny projekt został opracowany i przyjęty przez Senat RP i skierowany do Sejmu. 17 maja 1991 roku miała się odbyć w Sejmie debata i głosowanie nad projektem. Z tą data ukazał się, w nakładzie 100 tys. egzemplarzy, pierwszy numer „Głosu dla Życia”, rozprowadzany bezpłatnie w całej Polsce. Niestety nadzieje obrońców życia i milionów Polaków zostały pogrzebane kuriozalną decyzją Sejmu kontraktowego, który na wniosek Unii Demokratycznej, przy poparciu tzw. postępowych katolików, zdecydował, wbrew Konstytucji, że nie będzie się zajmował projektem przygotowanym przez Senat.

Czy po blisko 30 latach działalności cele pozostały te same?

Naszym celem było przekazywanie prawdy o początkach ludzkiego życia, o rozwoju dziecka w łonie matki, pięknie macierzyństwa, ale także okrutnej rzeczywistości aborcji, której ofiarą – poza poczętym dzieckiem – jest zawsze jego matka. Pamiętać należy, że 30 lat temu wiedza o rozwoju prenatalnym dziecka była niewielka, mówiło się, że to tylko zlepek komórek, rodzaj jakiegoś skrzepu. Samo ukazanie zdjęć rozwijającego się w łonie matki dziecka robiło wielkie wrażenie, a ukazanie rozszarpanego w wyniku aborcji ciała dziecka szokowało i budziło sprzeciw. Na rynku brakowało publikacji, komunistyczna cenzura nie dopuszczała prawdy na ten temat. Dlatego tak ważnym było pokazanie, że w łonie matki rośnie i rozwija się mały człowiek, którego serce bije już w trzecim tygodniu życia! Uświadomienie sobie tej prawdy dla wielu było przełomem, odtąd stawali się obrońcami życia. Obecnie ta świadomość jest powszechna, dzieci uczą się o tym na lekcjach biologii. Pojawiły się natomiast inne, bardziej wyrafinowane argumenty zwolenników dopuszczalności aborcji. Mówią oni: „zgoda, płód jest istotą ludzką, ale czy to kobieta nie powinna decydować o jego urodzeniu, nie można przecież zmuszać do macierzyństwa”. Argumentują także, że lepiej dla dziecka żeby się nie urodziło, jeśli ma być niechciane, chore, odrzucone… Z takimi i podobnymi postawami spotykamy się coraz częściej i naszym zadaniem jest dawanie przekonujących odpowiedzi i uzasadnianie prawdy, że każdy ma prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Pojawiły się też nowe zagadnienia, takie jak in vitro czy eutanazja, nie mówiąc już o potężnym uderzeniu w rodziną poprzez promocję ideologii gender i LGBT. Wszystkie te zagadnienia wymagają merytorycznej odpowiedzi i to staramy się robić.

Poza pracą formacyjno-edukacyjną Fundacja ma też pion charytatywny; wspieramy zwłaszcza rodziny wielodzietne, jako te, które otwierając się na dar życia, w praktyce realizują idee obrony życia.

Jest Pan jednym z twórców ruchu pro-life w Polsce, wieloletnim prezesem Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia – co uważa Pan za największy sukces obrońców życia w Polsce?

Największym sukcesem była przemiana świadomości społecznej. Bez tego nie byłoby możliwe uchwalenie w roku 1993 prawa chroniącego życie. Przyjęta wtedy ustawa, choć niedoskonała, z pewnymi korektami funkcjonuje do dziś, chroniąc dzieci poczęte i pozytywnie wpływając na postawy za życiem. Intensywna praca nad przemianą świadomości i ruch obrony życia w Polsce zaczął się kształtować na długo przed powołaniem Federacji. Przełomowe znaczenie miała niewątpliwie pierwsza wizyta Ojca Świętego w Polsce w roku 1979 i wydarzenia sierpnia’80. To wtedy śp. inż. Antoni Zięba zapoczątkował masowy ruch modlitewny, Krucjatę w Obronie Dzieci Poczętych. W wielu miejscach w Polsce pojawiały się grupy osób chcących czynnie przeciwdziałać zabijaniu nienarodzonych. Z powodu braku dostępu do mediów publicznych, działalność obrońców życia koncentrowała się w Kościele, którego zaangażowanie w dzieło obrony życia w naszym kraju nie sposób przecenić. Prelekcje, projekcja filmów, wystawy, rozpowszechnienie materiałów pro-life, które docierały praktycznie do każdej parafii, to wielka praca obrońców życia. Wysiłek ten zaowocował upowszechnieniem postaw pro-life i umożliwił zdelegalizowanie aborcji. 

Powołana w roku 1992 Polska Federacja Ruchów Obrony Życia skupiła wszystkie ważniejsze ruchy działające w tamtym czasie na rzecz życia i rodziny. Większość z nich stanowiły ruchy nieformalne, dlatego, pod względem prawnym, Federacja została powołana jako stowarzyszenie delegatów – każdy ruch delegował jedną osobę do prac w Federacji. Taka formuła świetnie się sprawdziła, ruchy uczestniczące w Federacji nie były ograniczane żadnymi decyzjami Federacji i działały na własną odpowiedzialność, ale miały reprezentację w Federacji, co ułatwiało wymianę informacji, podejmowanie wspólnych działań i reprezentowanie obrońców życia wobec mediów i władz wszystkich szczebli. 

Zadanie, jakie sobie postawiliśmy, to doprowadzenie do pełnej prawnej ochrony życia dzieci poczętych. Aby cel ten osiągnąć, oddziaływaliśmy zarówno na społeczeństwo jak i na polityków. Temat obrony życia wrócił do Parlamentu po pierwszych wolnych wyborach na jesień 1991 roku. Powołana specjalna Komisja Sejmowa pracowała nad projektem „O ochronie dziecka poczętego”. Burzliwe dyskusje, histeryczne reakcje lewicy, dramatyczny przebieg debaty i cały proces legislacyjny to historia na inną opowieść. 7 stycznia 1993 roku ustawa, pod zmienioną nazwą „O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży” została uchwalona. Od generalnej reguły ochrony życia od poczęcia, wprowadzała ona tzw. wyjątki, które obowiązują do dziś. Jednak, jak się wkrótce okazało, kolejne wybory wygrali postkomuniści, którzy postanowili przywrócić legalność aborcji. I wtedy do akcji wkroczyła Federacja, organizując społeczny protest na niespotykaną w tamtym czasie skalę. Dość powiedzieć, że do Sejmu wpłynęły listy z około 3 mln podpisów wyrażających zdecydowany sprzeciw wobec przywrócenia prawa do aborcji, w manifestacjach i marszach w obronie życia, w Warszawie i innych miastach Polski, wzięło udział setki tysięcy uczestników. Mimo tak wielkiego sprzeciwu Parlament ustawę przyjął, Prezydent Kwaśniewski ją podpisał i dopiero trzeba było wyroku Trybunału Konstytucyjnego, aby ją uchylić i przywrócić prawo chroniące życie, obowiązujące do dziś. Był to czas chyba największej aktywności Federacji, a swoją siłę i skuteczność zawdzięczaliśmy jedności obrońców życia. Także nasz przekaz był jednoznaczny – stając w obronie dziecka stawaliśmy po stronie jego matki, wskazując że jest ona druga ofiarą aborcji. Stąd popieraliśmy zapis o niekaraniu kobiet. Przypominam, że zgodnie z ustawą, sankcja karna dotyczy personelu medycznego wykonującego zabieg i osób nakłaniających kobietę do zabójstwa swojego dziecka.

Jak jest dzisiaj? Jakie zadanie stoją aktualnie przed ruchem pro-life w Polsce?

Niestety teraz tej jedności wśród obrońców życia brakuje. Dobitnie pokazała to inicjatywa „Stop aborcji”, której organizatorzy, wbrew opinii dużej części środowiska pro-life, a także opinii Episkopatu, wprowadzili zapis o karaniu kobiet. Inicjatywa nie powiodła się, a podziały w ruchu pro-life pozostały. 

Co do bieżących zadań – myślę że bardzo ważną jest praca edukacyjna. W dorosłe życie wchodzą nowe pokolenia Polaków i także do nich musi dotrzeć przesłanie o nienaruszalności życia ludzkiego od poczęcia oraz prawda o okrucieństwie aborcji i jej tragicznych skutkach, także dla kobiety. Pojawiły się też nowe zagrożenia i wyzwania. Uświadamianie, że nie można rozdzielać prokreacji od aktu płciowego, wychowanie do odpowiedzialnego rodzicielstwa w kontekście zmasowanego ataku medialnego, a także przenikania do szkół ideologii gender i LGBT, wymaga wielkiego wysiłku i zaangażowania. Jednak bez tej pracy nie tylko nie uda się wzmocnić prawnej ochrony dziecka poczętego, ale grozić nam będzie jej osłabienie.

Jakie metody – Pana zdaniem – są dziś najbardziej efektywne?

Nie tyle narzucać nasz punkt widzenia, posługując się autorytetem czy to naukowym czy nauczaniem Kościoła, co argumentację prowadzić w ten sposób, aby osoba do której kierujemy przekaz sama doszła do prawdy i uznała ją za swoją. Tylko w ten sposób mozolnie budować możemy cywilizację życia i miłości, do czego jesteśmy przecież powołani!

Przemysław Radzyński

You may also like

Facebook