W Poznaniu od 10 lat działa tak zwane Okno życia. Przez ten czas uratowano sześcioro dzieci. Pracowników poznańskiego Centrum Wspierania Rodzin zapytaliśmy o wspomnienia związane z pozostawionymi dziećmi.
Pierwsze dziecko pozostawiono w poznańskim oknie życia w 2011 roku. Był to chłopiec. U pracowników poznańskiego Centrum Wspierania Rodzin pojawił się on w imieniny świętego Stanisława.
– Nazwaliśmy go Staś, po czym ruszyła lawina procedur, jakie funkcjonują w naszym Oknie Życia, czyli wezwanie karetki neonatologicznej oraz patrolu policji – mówił Tomasz Kozak, wychowawca poznańskiego Centrum Wspierania Rodzin.
Wobec matki, która pozostawia dziecko w Oknie Życia nie jest wszczynane żadne dochodzenie. Dziecko przekazywane jest do pogotowia rodzinnego. Rozpoczynają się też starania o znalezienie dla dziecka nowego domu.
Kiedy najczęściej dzieci trafiają do okna życia?
– Dzieje się to z reguły w godzinach nocnych. Taki jest cel tego Okna Życia, aby zrobić to anonimowo. Właśnie tak ludzie robią to najczęściej, pod osłoną nocy – wyjaśnił Maciej Dolata, wychowawca poznańskiego Centrum Wspierania Rodzin.
W ciągu 10 lat istnienia poznańskiego Okna Życia uratowano sześcioro dzieci.
– Większość dzieci, które trafiły do naszego Okna Życia to te, które niedawno się urodziły. Prawdopodobnie narodziły się w domu – tłumaczył Tomasz Kozak.
W Oknie Życia pozostawiane są dzieci, których rodzice nie są w stanie podjąć trudów wychowania. To najczęściej noworodki rodzone poza szpitalem, bez urzędowej tożsamości.