Rozmowa z Marią Pikułą: „Kochać, nie eksterminować”

by

W Polsce na nowo rozgorzała dyskusja o aborcji. Obrońcy życia słusznie podają liczne argumenty, by ukazać, że każde poczęte dziecko ma prawo do życia. Najważniejszy logiczny argument to fakt, że nie ma innej godnej człowieka postawy wobec drugiego, jak postawa miłości. Jak uargumentować miłość? Jak udowodnić, że warto kochać, a nie eksterminować? Większość z legalnie abortowanych dzieci w Polsce to dzieci chore.

 

Marzę o dniu, w którym lekarze, feministki, zwolennicy prawa do wyboru rodzicom poczętych chorych dzieci, będą przedstawiać możliwość wielorakich form rzeczywistej pomocy, zamiast proponować zabicie dziecka. Łatwo jest ubrać się na czarno, pokazać kilka uderzających w Kościół obrazków i okrasić to wulgarnymi tekstami. Miłość jest wymagająca, wymaga aktywności na rzecz dobra drugiej osoby, a nie eliminacji słabszych. Miłość powinna skłaniać dojrzałych ludzi do tego, by kobiety w kryzysowej ciąży miały wsparcie. Miłość do dzieci od poczęcia powinna rozwijać aktywność lekarzy, by je leczyć i chronić ich życie.

 

Osiem lat temu z mężem dowiedzieliśmy się, że oczekujemy ciężko chorego dziecka. Wraz z usłyszaną diagnozą dotarły do nas słowa lekarki zapewniającej, że nie jest jeszcze za późno, że można mi pomóc. Z łagodnym uśmiechem lekarka powiedziała o przerwaniu ciąży. Przed USG pytała, czy to nasze pierwsze dziecko? Po diagnozie mówiła już tylko o płodzie. Przekonaliśmy się, jak wielu lekarzy ocenia wartość życia w zależności od jego jakości. Relatywizowanie życia, wmawianie, że fakty zależą od czyjegoś wyboru, jest zatrważające.

 

Po porodzie naszej letalnie chorej córeczki i po jej śmierci niektórzy mówili, że to był nasz heroizm. Nie zgadzam się, bo jeśli postawę, gdy matka kocha i rodzi chore dziecko nazwiemy heroiczną, to jaką postawę nazwiemy normalną?

 

Czytaj więcej: syracydes.pl

You may also like

Facebook