Manifestacje w obronie życia dzieci nienarodzonych przeszły w środę ulicami Warszawy, Krakowa, Poznania, Lublina, Bielska Białej i Piły. To przeciwwaga dla tzw. Czarnej Środy organizowanej przez środowiska feministyczne i lewackie.
Organizatorem marszów pro-life była Fundacja Życie i Rodzina. W ich trakcie prezentowano zapisy obywatelskiego projektu ustawy „Zatrzymaj aborcję”. Nad projektem, który wykreśla z polskiego prawa przesłankę eugeniczną, pracuje parlament.
Redaktor Krzysztof Losz z „Naszego Dziennika” i TV Trwam zauważa, że działacze pro-life chcą odkłamać rzeczywistość i pokazać, że Polacy są za obroną życia.
„Chodzi o to, by nie doszło do takiej sytuacji, jaka miała miejsce w 2016 r., gdy Polska była nie tyle zalana manifestacjami feministycznymi, ale w zasadzie tylko takowe się odbywały jednego dnia i w mediach tylko te marsze były obecne. Przekaz był zatem bardzo jednostronny. Powstawało wtedy wrażenie, że większość Polaków i Polek jest przeciw obronie życia. Był to też jeden z powodów – czego nie ukrywali posłowie PiS – że tamten projekt ustawy antyaborcyjnej został odrzucony; miał on wymusić protesty społeczne”– mówi red. Losz.
Zwolennicy aborcji manifestowali z kolei w środę przeciw odrzuceniu przez Sejm projektu ustawy Ratujmy Kobiety 2017 i przeciwko inicjatywie za życiem.
Obecnie prawo w Polsce dopuszcza aborcję w trzech przypadkach: gdy według medyków ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego, bądź właśnie gdy lekarze uznają, że dziecko jest chore. Każdego roku tylko ze względu na tę ostatnią przesłankę zabijanych jest w Polsce ponad 1000 dzieci nienarodzonych.
Źródło: www.radiomaryja.pl