USA: ruchy obrony życia stają się popularne wśród młodych Amerykanek

by FUNDACJA JZN

Ruchy w obronie życia stają się obecnie w Stanach Zjednoczonych coraz bardziej atrakcyjne dla młodych ludzi, proponując im „kontrkulturowa alternatywę” wobec dotychczasowych stereotypów (proaborcyjnych). Taki pogląd przedstawia Daniel K. Williams, badający historię ruchów antyaborcyjnych i autor książek na ten temat. Jego zdaniem dzieje się tak na gruncie prymatu sprawiedliwości, równości i solidarności z tymi, którzy są najbardziej narażeni (na ataki zwolenników aborcji).

Ten głos badacza wpisuje się w toczące się obecnie w mediach amerykańskich komentarze i dyskusje nt. przyczyn i skutków historycznej decyzji Sądu Najwyższego USA, znoszącej obowiązujące od prawie 50 lat konstytucyjne prawo do przerywania ciąży. Ruth Graham, korespondentka religijna dziennika „New York Times”, analizując ten temat 3 lipca, zauważyła, że „było to nie tylko polityczne zwycięstwo różnych lobbystów, strategów i profesjonalistów (…), ale też odniesione w prowadzonej przez całe dziesięciolecia wojnie kulturowej, w której obrońcy aborcji utracili tę grupę, o którą walczyli najbardziej – młode kobiety”. Autorka oparła się tu na rozmowach z historykami, działaczami „pro-life” i „zwykłymi” kobietami.

Co prawda, patrząc tylko na dane statystyczne, które bywają często przywoływane, trudno wyciągać tak optymistyczne wnioski. Według Instytutu Pew z marca br., większość Amerykanek w wieku 18-29 lat uważa, że „aborcja powinna być zalegalizowana”. Przeciwnego zdania jest tylko 21 proc. kobiet w tym wieku. Ale wspomniany D. Williams twierdzi inaczej, odwołując się do „historycznych kamieni milowych w dziejach Ameryki”, takich jak ruch praw obywatelskich. Jego zdaniem dla kobiet, popierających aborcje, poglądy innych „pozbawiających się własnych praw” wyglądają na „zdradę”. Tymczasem, paradoksalnie, to właśnie zdecydowana większość młodych kobiet, przeciwnych przerywaniu ciąży, postrzega siebie jako „«strażniczki praw obywatelskich», stojących i walczących po właściwej stronie historii” – stwierdził amerykański historyk ruchów „pro-life”.

Dużą część artykułu w gazecie nowojorskiej stanowi wywiad z Kristan Hawkins, szefową organizacji Students for Life of America (Amerykańscy Studenci w Obronie Życia). Według niej współczesny ruch antyabrcyjny oferuje młodnym kobietom „potężną wizję (empowering vision)”, silniejszą niż ta, z którą występują (proaborcyjne) femnistki. „Zawsze byliśmy ruchem młodych ludzi. Ja sama stanęłam na jego czele w 2006 r. w wieku 21 lat. Do naszych pochodów antyaborcyjnych często dołącza Alveda King, siostrzenica pastora Martina Luthera Kinga Jr. (1929-67). Zwykła ona mówić, iż «jeśli młodzi ludzie dołącza do tego ruchu, to wiesz, że zwycięstwo jest po waszej stronie»”.

Tak się też w końcu stało. Kierowana przez Hawkins organizacja, głosząca prawie całkowity zakaz przerywania ciąży, liczy obecnie 1250 grup w całym kraju, głównie w kampusach uniwersyteckich i w szkołach. Podczas demonstracji antyaborcyjnych można ich rozpoznać po niesionych plakatach „I am the Pro-Life Generation” (Jestem Pokoleniem za Życiem).

Hawkins wskazała też na zmiany historyczne związane z tym tematem. „Mamy rok 2022 a nie 1962 i większość kobiet ma teraz dostęp do różnych kredytów. Jeśli (toksyczny) feminizm głosi, że młode kobiety powinny walczyć o prawo do aborcji, aby mogly osiągnąć swoje cele życiowe, jak studia i praca, to nasz ruch tłumaczy, że to wszystko jest możliwe do osiągnięcia bez konieczności aborcji” – wyjaśniła przewodnicząca „Studentów za Życiem”.

Wypowiedź tę potwierdziła 26-letnia Phoebe Purvey z Teksasu – jedna z wielu, z którymi rozmawiała R. Graham. Oświadczyła ona, że „po prostu odrzucam ideę, jakoby aborcja była niezbędna do osiągnięcia sukcesu życiowego i do dorównania mężczyznom. Myślę, że nie muszę poświęcić czyjegoś życia w tym celu”.

Istotnym elementem działalności ruchów w obronie życia jest oczywiście pomoc ciężarnym kobietom, które znalazły się w trudnej sytuacji. Kailey Cornett jest dyrektorką „Hope Clinic” (Kliniki Nadziei) w Nashville w stanie Tennessee, która oferuje tego rodzaju wsparcie. Uważa ona, że otrzymała takie powołanie od Boga, aby „kochać” (love on) młode kobiety, które stanęły przed problemem nieplanowanej ciąży. Według niej antyaborcyjne zasady wiary chrześcijańskiej nie wykluczają sensownego feminizmu, tak jak to tłumaczy m.in. Sarah Bessey – autorka książki „Jesus Feminist” (Jezus Feminista). „Te rzeczy [wiara i feminizm] świetnie ze sobą współistnieją” – podkreśliła dyrektorka „Kliniki Nadziei”.

o. jj (KAI Tokio) / Nowy Jork

You may also like

Facebook