W Stanach Zjednoczonych cały czas trwa batalia przeciwko tak zwanej aborcji. W sprawie interweniują republikanie, którzy sprzeciwiają się zabijaniu dzieci nienarodzonych.
Republikanie chcą ograniczyć tzw. aborcje. Tam, gdzie mają przewagę, uchwalają prawa, dzięki którym nie wolno zabijać dzieci poczętych, gdy bije już serce poczętego dziecka. Na przeszkodzie w dalszej drodze do walki o życie stoją jednak orzeczenia Sądu Najwyższego z 1973 roku, które zalegalizowały tzw. aborcję w USA aż do urodzenia się dziecka, praktycznie bez żadnych ograniczeń.
Dziś jednak sprawy z tamtego czasu uznano za kłamliwie spreparowane. To oznacza, że po złożeniu nowych dowodów, orzeczenia te powinny zostać ponownie rozpatrzone. Jak na razie SN cały czas odrzucał wnioski, bo sędziowie twierdzili, że kobiety mają prawo do zabijania dzieci, które noszą pod sercem. Także ponad 200 amerykańskich parlamentarzystów podpisało petycję do Sądu Najwyższego, by ten kolejny raz rozpatrzył stare orzeczenia i zatwierdził prawo przyjęte w stanie Luizjana. Tam bowiem przyjęto zasadę, która mówi o tym, że placówki aborcyjne muszą zachowywać taki sam standard opieki medycznej i sanitarnej, jak szpitale.
– Środowiska aborcyjne, dążąc do legalizacji aborcji w poszczególnych krajach, zawsze odwołują się od argumentu zabezpieczenia odpowiednich warunków, bezpiecznych warunków przeprowadzenia aborcji – wskazuje Piotr Guzdek z Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka w Krakowie.
Tu chodzi o warunki sanitarno-higieniczne i właściwie wykwalifikowany personel medyczny. Piotr Guzdek podkreśla, że środowisko aborcyjne samo nie spełnia swoich kryteriów przeprowadzenia tzw. aborcji.
– Ośrodki aborcyjne w USA, które sprzeciwiają się zapewnieniu pacjentkom korzystającym z usług aborcyjnych w tych ośrodkach takiej opieki medycznej, która jest na poziomie gwarantowanym przez szpitale, jednoznacznie pokazują, że te warunki przeprowadzania aborcji w tych ośrodkach aborcyjnych niewiele różnią się od niehigienicznych warunków w podziemiu aborcyjnym – mówi Piotr Guzdek.
Autorzy petycji, którą podpisali amerykańscy parlamentarzyści wskazują, że w placówkach, w których przeprowadzane są tzw. aborcje dochodziło do wielu przypadków poważnych powikłań zdrowotnych, a także braku zapewnienia bezpieczeństwa.