Z młodzieżą o faktach na temat aborcji

by FUNDACJA JZN
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego wyzwolił wiele emocji, również wśród ludzi młodych. Zbigniew Kaliszuk zestawił kluczowe informacje, jakich brakuje w debacie oraz najczęstsze przekłamania, z jakimi możemy się spotkać podczas debat. Warto zapoznać się z tymi faktami.

Po pierwsze dane statyczne.

Zgodnie z oficjalnymi statystkami podawanymi przez Ministerstwo Zdrowia najczęstszą przesłanką, na podstawie której dokonuje się aborcji w Polsce, jest podejrzenie Zespołu Downa.

W 2019 r. odpowiadała ona za 40% aborcji eugenicznych (435 dzieci). Za 2% odpowiadał Zespół Turnera. Genetyczne wady letalne: Zespół Edwardsa i Zespół Pataua odpowiadały za 14%. Ministerstwo w 2019 nie rozróżniło szczegółowo pozostałych przypadków, ale wiadomo, że wśród nich było także wiele innych wad, które nie wykluczają długiego i szczęśliwego życia, takich jak rozszczep kręgosłupa czy brak kończyn.

Zgodnie z danymi podanymi przez Ministerstwo Zdrowia w 2019 roku urodziło się 235 dzieci z Zespołem Downa. W tym samym roku zabito 435 dzieci z podejrzeniem tego Zespołu. Nawet, biorąc pod uwagę, że nie wszystkie diagnozy by się potwierdziły, wychodzi, że zabija się zdecydowaną większość dzieci z Zespołem Downa.

To tylko część danych przytoczonych przez Zbigniewa Kaliszuka. Danych często pomijanych lub przekłamywanych. Pozostałe punkty dotyczą m.in. błędnych diagnoz, późno przeprowadzonych w Polsce aborcji, nieprawdziwych informacji podawanych na temat cierpienia dzieci urodzonych z wadami letalnymi i przede wszystkim zafałszowanego obrazu samego zabiegu, który w mediach często bywa opisywany jako bezbolesny i szybki:

Późna aborcja to także jest poród! – pisze Kaliszuk. I dodaje: Nie można zmuszać kobiet do porodu – mówicie . Ale przecież w przypadku aborcji dziecko także musi się jakoś wydostać z brzucha kobiety. Aborcja w 20 tygodniu i później, to także jest poród. Często długi i bolesny. Pozwolę sobie zacytować najbardziej znanych lekarzy aborterów w Polsce: zmarłego profesora Romualda Dębskiego i jego żonę Marzenę: To się odbywa na zwykłym oddziale ginekologii. Pacjentka jest w sali, dostaje tabletki, po których ma skurcze i roni. Za każdym razem wygląda to podobnie – boli brzuch, jest krwawienie, trwa to czasami wiele godzin. Ona sama musi urodzić to dziecko.
Kobiecie podaje się leki, po których następuje poronienie. Dziecko się rodzi drogami natury, w całości, podobnie jak podczas normalnego porodu, tylko kilkanaście tygodni wcześniej. Czy to bardziej boli? Pacjentkę boli na pewno.

Argumentacja Zbigniewa Kaliszuka nie omija również najbardziej popularnych haseł, które wśród zwolenników aborcji, są powielane od lat, dotyczą m.in. kwestii wolności wyboru i oczekiwania na urodzenie martwego dziecka. Pisze m.in.:

Niektórzy straszą, że teraz kobiety będą musiały nosić w brzuchu dzieci nawet po tym, jak one umrą. Ale nie da się zabić kogoś, kto już i tak nie żyje. Noszenie w sobie nieżywego już dziecka może stanowić niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia matki. Dlatego nie należy zwlekać z zabiegiem tzw. indukcji poronienia martwego dziecka.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego nic tutaj nie zmienia – przypomina.

Podsumowując Z. Kaliszuk pisze:

Jeśli bronisz aborcyjnego prawa jakie funkcjonowało do tej pory, to popierasz zabijanie większości osób z Zespołem Downa oraz wielu innych niepełnosprawnych, którzy mogliby długo żyć. Bronisz zabijania dzieci zdrowych, bronisz zabijania dzieci nawet w szóstym miesiącu ciąży. Nie walczysz o to, żeby dzieci nie ginęły w męczarniach, ale sam się za tym opowiadasz.

Cały artykuł dostępny jest na stronie: www.hli.org.pl.

You may also like

Facebook