Polski misjonarz pracujący w Afryce asystował przy porodzie. Kiedy różne metody dogrzewania noworodka nie skutkowały, br. Maciej Jabłoński wpadł na pomysł, że jego ciało podziała jak inkubator – położył malucha na swoim brzuchu i okrył folią termiczną.
Brat Maciej nazwał wydarzania z minionej soboty „małym cudem w Ngaoundaye”, a swój innowacyjny pomysł określił jako „terapię eksperymentalną”. Całą historię polski kapucyn opisał na swoim facebookowym profilu.
„Dziś około 7:00 zostałem wezwany do szpitala, by pomóc rodzącej kobiecie. Okazało się, że trzeba przeprowadzić „cesarkę”. Około 9:00 na świat przyszedł mały chłopczyk. Nie dawaliśmy mu wielkich szans na przeżycie. Przed operacją nie było słychać tętna płodu, w trakcie odkryliśmy, że mały jest owinięty pępowiną wokół szyi. Nie dawał oznak życia. Po przecięciu pępowiny i dłuższej reanimacji zaczął oddychać. Gdy skończyliśmy z mamą, zająłem się bardziej malcem. Dostał potrzebne leki, ale dalej był kiepski.
O 14:00 telefon ze szpitala, że nie da się oznaczyć temperatury – hipotermia. Zawinęliśmy go w dodatkowy koc, obłożyliśmy butelkami z gorącą wodą, dodatkowo folia IRC. Dogrzewanie nie szło najlepiej, wówczas wpadłem na pomysł, że moje ciało podziała jak inkubator. Tak więc maluch na brzuch, zawijamy w folie i grzejemy. Udało się, i jeśli przeżyje te noc, to powinno być dobrze. Trzymajcie kciuki i pomódlcie się, co, kto woli”.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=2923579534349937&set=pcb.2923580574349833&type=3&__tn__=HH-R&eid=ARD-ZM301R0u8T6okVKGMpevWuvFbixZM2luWqyqSMUh3k1ATvyoyjVjFRe5Ge24HXYoofTJcFiAQNb3
„Udzieliłem mu Chrztu Świetego, ma na imię Merveille de Dieu Mathias, czyli Cud Boży Maciej. Cud Boży – bo to cud, że żyje. Maciej, no wiadomo, że po mnie” – komentuje na Facebooku z przymrużeniem oka.
Także na Facebooku br. Maciej przedstawił sytuację jego misji w Republice Środkowoafrykańskiej i poprosił o wsparcie.
W okolicach Ngaoundaye (RŚA), na styku granic Republiki Środkowoafrykańskiej, Czadu i Kamerunu, gdzie pracuje br. Maciej, mieszka ok. 300 tys. ludzi. Do najbliższego RTG jest 200 kilometrów, podobnie do w pełni sprawnego aparatu USG. „Lista życzeń do św. Mikołaja jest taka: inkubator, defibrylator z monitorem – wersja z karetki, USG, RTG i dwa koncentratory do tlenu” – wyliczył zakonnik i podkreślił, że sprzęt pomoże ratować życie nie tylko noworodków, ale wszystkich mieszkańców.
Na prośbę br. Macieja można odpowiedzieć m.in. wspierając Fundację Kawałek Nieba.
https://www.kawalek-nieba.pl/ratunek-dla-afryki/