Ponad 30 tysięcy lekarzy w USA reprezentujących postawy za życiem sprzeciwia się promowaniu i wykonywaniu tzw. aborcji w czasie pandemii koronawirusa. Medycy pro-life wskazali, że „kontynuowanie zabijania dzieci poczętych w czasie, gdy świat zmaga się z koronawirusem, jest medycznie nieodpowiedzialne”.
Podpisane przez nich stanowisko to odpowiedź na promujące tzw. aborcję oświadczenie Amerykańskiego Kolegium Położników i Ginekologów.
Według lekarzy pro-life aborcja farmakologiczna dokonywana w domu powoduje m.in. rozszerzanie się COVID-19 oraz zwiększenie liczby pacjentów na przeciążonych szpitalnych izbach przyjęć. Medycy wskazują też, że co najmniej 5 proc. kobiet po takiej tzw. aborcji z powodu krwotoku wymaga hospitalizacji.
Ewa Kowalewska, dyrektor Human Life International Polska, mówi, że stanowisko w tej sprawie ponad 30 tysięcy lekarzy nie jest przypadkowe.
– Mobilizacja tak dużej ilości lekarzy wynika z tego, że pewne środowiska lekarzy, którzy angażują się na rzecz aborcji w USA, wystąpiły z promocją takiego zachowania, co jest zadziwiające, bo jest to bardzo niebezpieczne z punktu widzenia ochrony zdrowia. Biznes aborcyjny próbuje w tej chwili pewne rzeczy przepchnąć. To w tej chwili wielka awantura światowa. Rząd angielski w pierwszej chwili w ramach pandemii twierdził, że można to robić również metodą internetową, ale następnego dnia, pod ostrzałem organizacji pro-life i lekarzy, wycofał się z tego – wskazuje.
W związku z pandemią koronawirusa w niektórych stanach w USA zamknięto placówki aborcyjne. Stało się tak między innymi w Ohio, Teksasie, Luizjanie czy Missisipi. Zakaz ma charakter tymczasowy.