„99 balonów” – krótka opowieść o miłości i darze życia

by

„Na twoim pogrzebie wypuściliśmy 99 baloników, z których każdy symbolizował dzień twojego życia. Pięknie było na to patrzeć, jak szybko one znikały. I dzisiaj świętujemy. Eliocie, masz się dobrze. I pomimo, że tęsknimy bardziej niż możemy to wyrazić. Jesteśmy rozłączeni z Tobą tylko na czas pobytu tu na ziemi” – pisze ojciec do swojego zmarłego synka.

 

 

 

99 balonów to wzruszający list ojca do swojego umierającego syna. Ojciec małego Eliota, Matt, opisuje swoje przeżycia związane z życiem chłopca od momentu, gdy dowiedział się, że jego syn cierpi na zespół Edwardsa. Rodzice chłopca dowiedzieli się o jego chorobie dwa miesiące przed jego narodzinami. Lekarz już wtedy oznajmił im, że dziecko prawdopodobnie nie przeżyje porodu. Niewyobrażalny szok i cierpienie był pomieszany z wiarą, że może jednak się uda, że może nastąpiła tragiczna pomyłka. Matt mówi synowi, że wraz z jego matką modlą się o cud, o uzdrowienie.

 

Matt opisuje niewyobrażalne szczęście, jakiego doświadcza wraz z przyjściem na świat swojego pierwszego syna. Dla niego każdy dzień życia Eliota jest powodem do świętowania i do dumy. Opowiada o radości, gdy Malec w końcu zostaje wypisany ze szpitala. Rodzice pomimo ciężkiej choroby cieszą się na pozór zwykłą codziennością. Choć  różni się ona teraz znacząco od codzienności innych młodych rodziców.

 

W krótkim filmie widzimy przede wszystkim wielką miłość, jaką zostaje otoczony mały chłopiec . Każdy dzień i każdy moment spędzony z synem był dla rodziców wielkim darem otrzymanym przez Boga. I tak naprawdę, nie jest to opowieść o chorobie lub śmieci dziecka, czy też wielkiej tragedii, ale o niewyobrażalnej miłości i wielkim darze, jakim jest życie.

 

Dziecko, które według lekarzy nie miało przeżyć porodu, żyło 99 pięknych dni. Pomimo niewątpliwej tragedii, a może właśnie przez nią, Matt twierdzi, że Bóg w tym małym chłopcu pokazał Prawdę. Prawdę, która według Hioba brzmi: „Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione”.

 

Wiele osób oglądając ten film zadaje sobie pytanie: „Po co?”. Po co opisywać tragedię rodziny, po co pokazywać śmierć niewinnego dziecka. Jednak ta historia opowiada o wielkim szczęściu, nadziei, wierze i miłości. Ze względu na to, należy o niej mówić. Można o tej pięknej historii napisać jeszcze wiele, ale cokolwiek by napisać będzie to niewystarczające. Bo czy można opisać słowami dar życia, choć tak krótki? Czy można w sposób wystarczający opisać miłość rodzica do umierającego dziecka? Słuchając słów Matta zdajemy sobie sprawę, że wszystko inne jest zbędne, każde dodatkowe słowo niepotrzebne, a każda wylana łza szczera i prawdziwa.

 

Anna Sułowska

You may also like

Facebook