„Obserwując nieustanną batalię przeciwko cywilizacji życia, bardzo potrzebujemy jakiejś nowej perspektywy. Ta odrobina nadziei płynie do nas obecnie z USA” – pisze Ewa H. Kowalewska z Human Life International – Polska.
Języczek u wagi
Sprawa swobody aborcji w USA od lat jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych problemów społecznych, które obecnie zaczęły odgrywać wiodącą rolę nie tylko w debacie społecznej, ale także na płaszczyźnie rozgrywek politycznych. Nie jest to bynajmniej temat zastępczy, ale wiodący spór o coraz większym znaczeniu, który odbija się także w kolejnych kampaniach wyborczych, przy czym siła oddziaływania ruchów obrony życia nieustanie wzrasta.
Demokracja bez demokracji
Wiele osób nie wie, że w słynących z ochrony wolności i praw człowieka Stanach Zjednoczonych społeczeństwo nigdy nie miało możliwości wyrażenia swojej zgody na zabijanie dzieci w łonach matek. W 1973 roku kilku sędziów Sądu Najwyższego (7 za i 2 przeciw) poprzez precedensowy wyrok w sprawie „Roe przeciw Wade”, oparty na manipulacji i potężnym kłamstwie, w praktyce zalegalizowało aborcję aż do urodzenia się dziecka w całych Stanach Zjednoczonych. Dzieci poczęte zostały pozbawione fundamentalnych praw konstytucyjnych należnych każdemu obywatelowi. W ciągu 46 lat życie straciło ok. 60 mln. dzieci w łonach matek. Legalna stała się także tzw. aborcja na życzenie kobiety w czasie porodu, polegająca na zabiciu dziecka, gdy jego główka pozostaje jeszcze w drogach rodnych. Te założenia zdecydowanie popiera Partia Demokratyczna. W imię praw kobiet prezydent Clinton wetował nawet zakaz późnych aborcji w czasie porodu.
Wielkie kłamstwo!
Roe – nazwisko w kontrowersyjnej sprawie – jest pseudonimem. Ta kobieta nazywała się Norma McCorvey. Zmarła w 2017 roku. Spotkałam ją dwukrotnie i znakomicie pamiętam. Poznałam także jej znakomitych adwokatów, którzy całkowicie wolontarystycznie pracowali nad przeprowadzeniem ponownego rozpatrzenia jej sprawy. Norma dawała przejmujące świadectwo. Była to bardzo skromna, niewykształcona kobieta, która pod koniec swojego życia robiła wszystko, co możliwe, aby otaczające ją kłamstwa wyszły na jaw.
Nigdy nie zrobiła aborcji
Na początku lat siedemdziesiątych Norma była bezdomna. Urodziła dwie córki, ale ich sama nie wychowywała. Zupełnie nie wiedziała, co zrobić, gdy poczęło się trzecie dziecko. Poszła do kancelarii prawnej zajmującej się adopcją. Tam spotkała feministyczne adwokatki: Sarah Weddington i Lindę Coffe, które później reprezentowały ją w sądzie. Nie czytając podpisała wszystkie oświadczenia i upoważnienia, jakie jej podsunęły. W ogóle nie wiedziała, co oznacza słowo aborcja. Nigdy nie była przesłuchana w swojej sprawie, nawet nie dostała wezwania do sądu. W ogóle nie wiedziała, że stała się przedmiotem w perfidnej grze o zalegalizowanie aborcji. Nie przerwała ciąży, urodziła synka i oddała go do adopcji. Jej przypadek perfidnie spreparowano. Przedstawiano ją jako ofiarę brutalnego gwałtu zbiorowego. O wyroku dowiedziała się z gazet, nikt jej ani nie pytał o zdanie, ani nie informował. Czuła się z tym źle, ale dostała pracę w placówce aborcyjnej, więc uważała, że nie ma wyjścia. Przełomem w jej życiu była rozmowa z siedmioletnią Emily Mackey, córką jednej z liderek obrony życia. Mała podeszła do Normy, gdy ta płakała w parku i zapytała: – Dlaczego płaczesz? Czy nie wiesz, że Pan Bóg cię kocha? Uwierzyła niewinnemu dziecku! Chrzest przyjęła u Baptystów, później przeszła do Kościoła katolickiego. Niestety, za jej życia wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy przez Sąd Najwyższy został odrzucony, gdyż większość sędziów reprezentowała poglądy popierające aborcję, a obalenie tego precedensu byłoby jednoznaczne z delegalizacją aborcji w całych Stanach Zjednoczonych. W ten sposób poglądy kilku osób kolejny raz zostały narzucone całemu społeczeństwu.
Ruch społeczny
Ruchy obrony życia w USA nieustannie rosną w siłę. Obrona życia łączy wszystkich ludzi dobrej woli. Amerykanie są bardziej religijni niż Europejczycy, więc argumenty religijne dają dodatkową, silną motywację postawom pro-life. Oprócz organizacji katolickich olbrzymią siłę na polu obrony życia mają ruchy protestanckie, tzw. ewangelikalne. Dużą aktywność prowadzi wiele organizacji pro-life, np. Human Life International. Wszyscy razem spotykają się raz do roku w Waszyngtonie na Marszu dla Życia, w którym uczestniczą setki tysięcy głównie młodych ludzi. Stanowią oni jeden z najsilniejszych elementów elektoratu Partii Republikańskiej. Ich zaangażowanie zaczyna przeważać w kampaniach wyborczych.
Komu nereczkę, komu wątróbkę, komu serduszko?
W 2015 roku wielkim skandalem, który poruszył amerykańskie społeczeństwo, było opublikowanie tajnych nagrań, które pokazywały nielegalny w USA handel organami abortowanych dzieci, które największa organizacja aborcyjna Planned Parenthood (Planowane Rodzicielstwo) dostarczała na zamówienie. Rozpoczęła się wielka debata na temat finansowania tej instytucji ze środków federalnych, czyli z kieszeni wszystkich podatników.
Obama Care
Prezydent Obama, związany z Partią Demokratyczną, silnie popierał finansowanie aborcji. Wprowadził też obowiązkowy system ubezpieczeń społecznych, który zawierał obowiązek pracodawcy do płacenia za tzw. usługi aborcyjne i antykoncepcję swoich pracowników. Dotyczyło to także katolickich instytucji i zakonów, prowadzących szpitale i inną działalność charytatywną, centrów pomocowych i organizacji pro-life. Protesty i kolejne skandale nic nie dawały. Groziła konieczność zamknięcia wielu znakomitych placówek i organizacji.
Trump stanął na pozycji pro-life
W końcowej fazie kampanii Donald Trump zdecydowanie opowiedział się po stronie obrony życia. Nominował też na wiceprezydenta Michaela Pence’a, od lat związanego z obroną życia. Trzeba przyznać, że po wyborze na prezydenta punkt po punkcie realizuje deklarowane posunięcia pro-life. Jednoznacznie zadeklarował, że zawetuje każdy wniosek demokratów, mający na celu zwiększenie dostępności aborcji. Jednym z pierwszych posunięć Trumpa była oczekiwana zmiana systemu ubezpieczeń społecznych. Wrócił także do tzw. Polityki Mexico City, zakazującej finansowania aborcji z funduszy federalnych i za granicą. Odmówił finansowania Planned Parenthood. Wywołuje to olbrzymią agresję zwolenników aborcji. Zablokował też przekazywanie amerykańskich funduszy poprzez agendy ONZ na programy finansujące aborcję i zupełnie nie przejmuje się atakami z tamtej strony. Wykorzystał też pierwszą okazję do wymiany jednego z sędziów Sądu Najwyższego na osobą o poglądach prawicowych. Kandydatura sędziego Bretta Kavanaugh przeszła, chociaż był bezpardonowo atakowany personalnie, włącznie z pomówieniami o molestowanie seksualne. W tej chwili Sąd Najwyższy liczy 9 sędziów, których kadencja jest dożywotnia. Wielu z nich jest już bardzo wiekowych. Wymiana jeszcze jednego sędziego mogłaby spowodować zdecydowane przechylenie szali na stronę osób o poglądach pro-life. Jedna z sędzin – Ruth Bader Ginsburg – ma raka i chociaż po operacji wróciła do pracy, nie wiadomo czy będzie w stanie ją kontynuować. A wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy Roe przeciwko Wade jest gotowy i czeka na właściwą chwilę. Coraz więcej osób zaczyna zdawać sobie sprawę, że precedens ten „wisi na włosku”.
Wielka panika aborcjonistów
Strach padł na tych, którzy zarabiają na aborcji, a są to wielkie pieniądze. Przestali dostawać dofinansowania federalne, więc szukają pieniędzy w prywatnych kieszeniach miliarderów. Dostają sporo, bo np. Soros i jemu podobni zrobią wszystko, aby przeszkodzić prezydentowi Trumpowi. Najbardziej jednak boją się obalenia precedensu „Roe przeciw Wade”. W wielu stanach w ogóle nie ma żadnego prawa dotyczącego swobody aborcji, więc weszłoby wówczas w życie prawo z początku XX w. nie tylko całkowicie zakazujące aborcji, ale ją penalizujące. Jest to przyczyna, dla której nagle kolejne stany usiłują coś na ten temat uchwalić.
Radość Nowego Jorku z prawa do zabijania
Cały świat obiegły zdjęcia, jak uszczęśliwiony gubernator Nowego Jorku podpisuje ustawę stanową zezwalającą na aborcję na żądanie kobiety w czasie całej ciąży, a nawet w czasie porodu (powielenie „Roe przeciw Wade”). Z tej radości na różowo oświetlono najważniejsze budynki miasta. Podobne prawo przyjął stan Wirginia. Zaczęły się też dyskusje na temat rozszerzenia prawa do zabicia „niechcianego” dziecka nie tylko w czasie porodu, ale także po urodzeniu.
Stany opowiadające się za życiem
Tam, gdzie rządzą republikanie, podejmowane są inicjatywy chroniące prawo do życia. Nowością jest wprowadzenie zakazu aborcji, jeżeli u dziecka można wykryć tętno serca. Można to łatwo sprawdzić w zwykłym badaniu USG, a wiadomo, że serce u poczętego dziecka bije od 18 dnia od poczęcia, gdy wiele kobiet w ogóle jeszcze nie wie, że jest w ciąży. Taki zapis praktycznie uniemożliwia dokonanie aborcji. Podobne ustawy przyjęto na Florydzie, w Mississipi, Missouri, Ohio, Południowej Karolinie, Tennessee, Teksasie, a zaledwie kilka dni temu w Georgii. Miasto Riverton w stanie Utah zagłosowało za przekształceniem się w „sanktuarium” dzieci nienarodzonych. Ma to wielkie znaczenie symboliczne. Decyzje te są nadal blokowane precedensem „Roe przeciw Wade”. Sąd Federalny uznał już te ustawy za niekonstytucyjne w stanach: Iowa, Kentucky, Dakocie i Arkansas. Jednak w przypadku unieważnienia decyzji w sprawie „Roe przeciw Wade” prawo stanowe zacznie obowiązywać.
Wielka batalia społeczna
Aborcjoniści robią, co mogą, aby powstrzymać ofensywę ruchów pro-life. Liczne gwiazdy Hollywood ogłosiły swój bojkot. Organizacje aborcyjne grożą odwołaniem się do sądów. W społeczeństwie jednak wrze, a badania opinii publicznej pokazują, że poparcie obrony życia przekracza już 50%.
Prawda broni się sama!
Fakty, ukazywane w sposób kompetentny i rzeczowy, to nowa strategia amerykańskich obrońców życia. Tegoroczny Marsz dla Życia odbywał się pod hasłem: „Jedyny w swoim rodzaju od pierwszego dnia: pro-life jest pro-naukowe”. To działa.
Film „Niechciane”
Jest to ekranizacja historii życia Abby Johnson, byłej dyrektorki placówki aborcyjnej w Teksasie, obecnie wielkiej liderki pro-life, która nawróciła się, gdy jako operatorka USG musiała uczestniczyć w aborcji. Opisała to w autobiograficznej książce, a obecnie na ekrany weszła jej ekranizacja – film „Unplanned” (Niechciane). Pomimo prób blokowania, cieszy się on olbrzymim zainteresowaniem i szybko stał się hitem kasowym. Co ciekawe, nie jest to przesłanie skierowane do osób już przekonanych do obrony życia, ale stawia wiele ważnych pytań dla każdego, także dla tych, którzy bezmyślnie popierają aborcję w przekonaniu, że dziecko to tylko zlepek komórek, a przerwanie ciąży to ratunek i wyzwolenie dla kobiety. Ten film ma olbrzymi wpływ na postawy społeczne wielu ludzi, dociera z trudną prawdą, zmusza do przemyśleń.
Pokaz USG na żywo
Tego jeszcze nie było! W samym centrum proaborcyjnego Nowego Jorku na Times Square ustawiono wielki ekran, na którym podczas badania USG w czasie rzeczywistym tysiące ludzi mogło zobaczyć ósme dziecko Abby Johnson, byłej dyrektorki placówki aborcyjnej w Teksasie, bohaterki filmu „Niechciane”, która powiedziała: – Zobaczcie moje słodkie dziecko i posłuchajcie bicia jego serduszka! Zainteresowanie mediów było olbrzymie!
Nie jest łatwo!
Wyraźnie widać, że aborcja chirurgiczna przechodzi do lamusa. Obecnie najwięcej dzieci ginie na skutek stosowania tzw. antykoncepcji awaryjnej (pigułka po) i środków wczesnoporonnych (nawet do 10 tyg. ciąży) oraz procedury „in vitro”. Tutaj panuje cisza, nikt się temu publicznie nie sprzeciwia. Nawet Trump nie może od razu żądać całkowitego zakazu aborcji. Musi to robić małymi krokami. Podczas przemówienia w Senacie żądał jedynie powstrzymania późnych aborcji. Nam w Polsce udało się wprowadzić prawny zakaz aborcji i chcielibyśmy, aby był pełny. Popatrzmy jednak na sytuację w USA, gdzie na żądanie matki każde poczęte dziecko może być zabite, dopóki się nie urodzi.
Matka Boża naszą nadzieją
A mnie ciągle staje przed oczami wędrówka Naszej Królowej w kopii Ikony Częstochowskiej przez Amerykę. Przez rok i trzy miesiące codziennie była w innym miejscu. Stawała z modlitwą pod najokropniejszymi placówkami aborcyjnymi. Do dzisiaj wiele z nich zamknięto. Już w czasie tej pielgrzymki w 2013 roku znikło ich prawie 200. W tym jedna z najokropniejszych „aborcyjnych spelunek Catharta”, gdzie mordowano dzieci nawet w dziewiątym miesiącu ciąży. Stan Ohio, gdzie mieszkał i pracował wielki obrońca życia śp. dr Jack Willke, uchwalił prawo zakazujące aborcji. Pamiętam manifestację z Ikoną Częstochowską pod jedną z największych aborcyjnych placówek prowadzonych przez Planned Parenthood pod Cincinnati. Dwa miesiące później władze sanitarne nakazały ją zamknąć – stało się to 15 sierpnia 2013 roku. Odwołali się do sądu, który potwierdził nakaz zamknięcia placówki w dniu 22 sierpnia – w uroczystość Matki Bożej Królowej!
A my, będąc w sieci Human Life International, staramy się duchowo i merytorycznie wspierać naszych amerykańskich przyjaciół – obrońców życia – życząc im, aby osiągnęli wielki sukces, który stanie się przykładem dla całego świata.