„Dzieci poniżej 12 roku życia też mają prawo do eutanazji” – twierdzą holenderscy lekarze. W sprawozdaniu złożonym przez trzy uniwersyteckie szpitale w niższej izbie parlamentu czytamy, że 84 procent holenderskich pediatrów uważa eutanazję w tej grupie wiekowej za konieczną. Ich zdaniem tak młody człowiek może świadomie zdecydować, że nie chce żyć. To pierwszy krok do zmiany prawa na bardziej liberalne, jak to miało już miejsce w Belgii.
W Holandii od 2004 roku możliwe jest zabicie dziecka do pierwszego roku życia oraz pomiędzy 12 a 16, za zgodą rodziców. Grupa 1-12 była jednak dla zwolenników „wspomaganej śmierci” aż do teraz niedostępna. Do zmian sprowokowała historia małego Luuka, którą żyła cała Holandia. Dziecko cierpiało na nieuleczalną chorobę genetyczną, która wyniszczyła jego organizm. Pod koniec życia czterolatek ważył zaledwie nieco ponad 6 kg (6,3 kg) i miał mniej niż 84 cm wzrostu. Rodzice chcieli dla niego eutanazji, na co nie zgodzili się lekarze, powołując się na prawo.
„Po co czekać, aż choroba zabierze chore dziecko?” – argumentuje dr Eduard Verhaegen, czołowy propagator eutanazji w Holandii. Jego zdaniem w przypadku bardzo ciężko chorych dzieci, którym w ostatnim etapie życia może towarzyszyć wiele cierpienia i których umieranie może trwać tygodniami, warto dopuścić możliwość eutanazji.
W sprawozdaniu wypowiedziało się 32 lekarzy, z grupy, która w ostatnich latach zajmowała się leczeniem młodych, ciężko chorych pacjentów. Ich zdaniem w 46 na 359 przypadków eutanazja byłaby najlepszym rozwiązaniem. Dlatego Stowarzyszenie Holenderskich Pediatrów wezwało parlament do podążania drogą Belgii. Prawo nie określa tam granic wiekowych dla eutanazji, a troje dzieci poniżej 9, 11 i 17 roku życia otrzymało już śmiertelny zastrzyk.
Dziś jedna czwarta zgonów w Holandii jest spowodowana ingerencją drugiego człowieka. Eutanazja stała się podstawową usługą zdrowotną objętą comiesięczną składką, którą każdy obywatel holenderski płaci swojej firmie ubezpieczeniowej. Jest to również bardzo dochodowy biznes: za każdy śmiertelny zastrzyk przeprowadzony przez lekarza, firmy ubezpieczeniowe płacą klinice ok. 3.000 euro.