– Nic się nie zmieni w sprawie aborcji w Polsce. Prawo i Sprawiedliwość, a ściślej jego kierownictwo, nie jest zainteresowane akurat tą zmianą. A jednak w tej sprawie nie wolno milczeć – pisze dla dziennika Rzeczpospolita Tomasz Terlikowski.
Tomasz Terlikowski jeszcze przed podjęciem przez Sejm prac nad projektem obywatelskim „Zatrzymaj aborcję” pisał:
Zacznijmy od kilku faktów, bo one w natłoku protestów i w atmosferze moralnego wzburzenia znikają. Po pierwsze, tak się składa, że projekt Kai Godek (a to on będzie procedowany) nie jest projektem PiS. Mało tego, gdyby partia rządząca mogła, już dawno zamiotłaby sprawę pod dywan, ale nie może.
Zwracał również uwagę, że projekt nie dotyczy całkowitego zakazu aborcji, lecz jedynie zakazu aborcji eugenicznej:
Ten zakaz nie jest zaś barbarzyństwem, ale wprost wynika z polskiej konstytucji, która zakazuje dyskryminacji ze względu na niepełnosprawność, niewiele zaś jest takich dyskryminacji jak uzależnienie prawa do życia od stanu zdrowia właśnie. To nie taka postawa, ale eugenika jest barbarzyńska.
Podejmując kwestie, jaki wpływ na poglądy na temat aborcji ma nasza religijność, dziennikarz zaznaczył, że bez względu na nasze deklaracje nie może być wątpliwości, że w łonie kobiety znajduje się istota ludzka. I jest to fakt bezsporny:
Oczywiście, ogromna większość przeciwników aborcji w Polsce jest katolikami (lub ewangelikalnymi protestantami), zapewne wielu z nich jest za życiem, bo tak naucza Kościół, ale postawa wielu innych (w tym moja) nie wynika z wiary, lecz z wiedzy i postawy filozoficznej.
T.Terlikowski postawił w swoim tekście również pytanie o konflikt wartości: wolności matki i życia dziecka?
Odpowiedź jest, w ramach każdej niemal etyki, oczywista. Wartości są stopniowalne, a wewnątrz nich prawo do życia stoi wyżej niż prawo do wolności. I to o wiele wyżej, bo jest ono wartością fundamentalną. Nie ma prawa do wyboru czy wolności, gdy nie ma prawa do życia. Takie podejście nie ma nic wspólnego z religią, nie wynika z przesłanek religijnych, lecz oparte jest na dość zdroworozsądkowym myśleniu filozoficznym.
Tak się bowiem składa – i to także nie jest wniosek religijny – że kobieta nie zachodzi w ciążę sama, bez udziału mężczyzny. A skoro tak, to jej ciąża nie jest tylko jej sprawą. Nie jest także tylko jej sprawą to, czy można likwidować słabszych albo chorych. To jest sprawa państwa.