Zła definicja płci, błędne tłumaczenie pojęcia „gender”, pomijanie części ofiar, kwestionowanie małżeństwa, źle diagnozowane źródła przemocy, łamanie praw rodziców – to tylko niektóre zagrożenia, jakie według redaktora Gościa Niedzielnego B. Łozińskiego niesie ze sobą konwencja stambulska.
– Jest niezgodna z polskim porządkiem konstytucyjnym i opiera się na ideologii – pisze w swoim artykule zastępca red. naczelnego B. Łoziński i przypomina, że PiS obiecywało, że po dojściu do władzy konwencję wypowie, ale tego nie zrobiło. Dopiero teraz ministerstwo sprawiedliwości złożyło wniosek do rządu o podjęcie prac.
B. Łoziński zaznacza:
Sprzeciw wobec niektórych zapisów tego dokumentu nie oznacza zgody na przemoc, jak insynuują jego zwolennicy, a rząd podjął szereg działań, aby przeciwstawić się przemocy. Obowiązujące w Polsce przepisy nie tylko wypełniają wszystkie zalecenia konwencji, ale nawet idą dalej.
Na 47 członków Rady Europy do tej pory ratyfikowały dokument 34 państwa. Nie podpisały go: Armenia, Bułgaria, Czechy, Litwa, Liechtenstein, Łotwa, Mołdawia, Słowacja, Ukraina, Węgry oraz Wielka Brytania. Azerbejdżan i Rosja nawet go nie podpisały. A także Japonia, Kanada, Kazachstan, Meksyk, Stolica Apostolska, Tunezja i USA, które mają status obserwatora w Radzie Europy.
Jako największe zastrzeżenia wobec konwencji stambulskiej redaktor Łoziński wymienia: źle definiowaną płeć (pomija się biologiczny wymiar, co oznacza, że wystarczy zachowywać się w określony sposób, aby być kobietą albo mężczyzną).
Wskazuje również, że złe definiowanie płci może prowadzić do zmiany definicji małżeństwa i uznania za nie związków jednopłciowych.
Dalej wymienia błędne tłumaczenie pojęcie „gender”, które przetłumaczone na język polski brzmi „płeć społeczno- -kulturowa”, tymczasem w języku angielskim oznacza ono „rodzaj”. Konwencja pomija także część ofiar, skupiając się na przemocy wobec kobiet. Ponadto konwencja błędnie diagnozuje źródła przemocy i upatruje je w tradycyjnych relacjach społecznych, polegających np. na dominacji mężczyzn nad kobietami. Konwencja łamie prawa rodziców pozbawiając ich możliwości kontroli treści przekazywanych w szkole na temat „niestereotypowych ról przypisanych płciom”, a ich kwestionowanie traktuje jako źródło przemocy. Artykuł ten prowadzi do uznania za równoprawne wszelkich relacji płciowych, w tym seksualnych, np. homoseksualizmu czy biseksualizmu, co oznacza złamanie konstytucyjnego prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. Ponadto Artykuł 66. konwencji przewiduje powołanie grupy ekspertów ds. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (zwanej GREVIO), która ma szerokie uprawnienia i pod pozorem walki z przemocą może ingerować w politykę społeczną, co oznacza ograniczenie suwerenności danego państwa. Skład GREVIO nie jest powoływany na demokratycznych zasadach, lecz w wyniku arbitralnych decyzji komitetu złożonego z przedstawicieli stron konwencji.