Jest wiele badań mówiących o tym, dlaczego kobiety decydują się na aborcję. Moje doświadczenie duszpasterza i psychologa potwierdza, że przekaz jest mniej więcej taki: „Nikt mi nie pomoże, lecę w przepaść, jestem bezradna”. Jest też drugi przekaz lansowany obecnie przez środki masowego przekazu, które opowiadają się za aborcją, że dziecko będzie cierpiało, cierpiało i jeszcze raz cierpiało – mówi duszpasterz i psycholog o. Filip Buczyński, dyrektor lubelskiego hospicjum perinatalnego.
W ciągu minionych dwóch lat pod opiekę hospicjum perinatalnego, które działa w ramach Hospicjum dla dzieci im. Małego Księcia w Lublinie, trafiło 27 rodzin. Dyrektor hospicjum przyznaje jednak, że nie wszystkie kobiety, u których dzieci wykryto wady letalne, trafiają pod opiekę hospicjum. Część z nich decyduje się na aborcję.
Jest wiele badań mówiących o tym, dlaczego kobiety decydują się na aborcję. Moje doświadczenie duszpasterza i psychologa potwierdza, że przekaz jest mniej więcej taki: „Nikt mi nie pomoże, lecę w przepaść, jestem bezradna”. Jest też drugi przekaz lansowany obecnie przez środki masowego przekazu, które opowiadają się za aborcją, że dziecko będzie cierpiało, cierpiało i jeszcze raz cierpiało – mówi o. Buczyński.
Podkreśla, że mając na co dzień kontakt z małymi pacjentami może z całą odpowiedzialnością powiedzieć:
Odwiedzam je w domach z ramienia hospicjum, bo troszczymy się o nie i ich rodziny, i widzę, że te dzieci nie cierpią wcale bardziej od swoich rówieśników w tym samym wieku rozwojowym. Żeby rozwiać pewne wątpliwości, jeśli lekarz mówi, że potrzebna jest aborcja, bo pani dziecko będzie cierpiało, to wielu lekarzy odpowie, że dziecko będzie cierpiało dopiero wtedy, gdy będzie pani chciała mu skrócić życie – mówi o. Buczyński.
O. Filip wskazuje również na dwa główne powody, dla których matki podejmują decyzję, żeby ich dziecko przyszło na świat i żyło:
Pierwszy to wymiar religijny, Pan Bóg jest dawcą życia i tylko on je odbiera, a drugi to wymiar psychologiczny. Ludzie dochodzą do wniosku, że skoro wada dziecka to zła mutacja genowa, a przecież te geny to „mieszanka” genów matki i ojca, to znaczy, że myśmy tę wadę dziecku zafundowali. Nie ktoś obcy, ale my. Wniosek jest taki, że skoro z naszych genów powstała wada, to teraz za karę odbierzemy życie. Taka sekwencja myślowa często się pojawia i jest pewnym otrzeźwieniem, że nie można kogoś karać za nasze błędy. To oczywiście pewne uproszczenie, ale prawdziwe – podkreśla o. Filip.
Źródło: lublin.gosc.pl