Zaledwie jednym głosem przeszedł projekt ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii. Dokument został skierowany do dalszych prac. W głosowaniu nie wzięło udziału kilku polityków opozycji. Kilkunastu posłów Prawa i Sprawiedliwości wstrzymało się natomiast od głosu.
Sytuacja demograficzna w Polsce jest najgorsza od co najmniej 70 lat. Pomimo szerokiego wsparcia od państwa i deklaracji młodych Polaków, że chcą mieć dzieci, w Polsce rodzi się ich coraz mniej. Równocześnie wzrasta liczba rozwodów i promowane są antywartości szkodzące rodzinie. Polski Instytutu Rodziny i Demografii ma badać procesy i zjawiska demograficzne, społeczne i kulturowe. Ma promować fundamentalną rolę rodziny w społeczeństwie – mówił poseł Bartłomiej Wróblewski, współautor projektu.
– Drugi pomysł to stworzenie Rzecznika Praw Rodziny. To sprawa, która była podnoszona od wielu lat szczególnie w środowiskach pro-rodzinnych. Kompetencje Rzecznika Praw Rodziny byłyby identyczne jak Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich – powiedział poseł Bartłomiej Wróblewski.
Role Rzecznika Praw Rodziny pełniłby prezes nowego Instytutu, który byłby wybierany przez Sejm na 7-letnią kadencję. Będzie on miał uprawnienia prokuratorskie dające mu możliwość żądania wszczynania postępowania w sprawach cywilny dotyczących rodzin. Będzie miał też możliwość udziału w postępowaniach sądowych i administracyjnych dotyczących praw rodziny i dzieci oraz występowania z inicjatywą ustawodawczą.
– Z tego punktu widzenia i sposobu kreowania władz Instytutu mielibyśmy szanse stworzyć instytucje, która byłaby niezależna i mogłaby się merytorycznie poświęcić kwestiom demografii i rodziny – zaznaczył senator Jan Maria Jackowski.
Innego zdania są przedstawiciele liberalno-lewicowej opozycji, którzy domagali się odrzucenia projektu w pierwszym czytaniu.
– Ten Instytut to jest koszmar, który tworzy kolejne narzędzia do kontroli życia Polek i Polaków, do wchodzenia w ich życie z butami, tak jak to zrobiliście, zakazując aborcji w Polsce – mówiła poseł Monika Rosa z KO.
Opozycji nie przekonują alarmujące dane dotyczące demografii w Polsce. Przeszkadza im to, że projekt przygotowali politycy, którzy stawali w obronie życia dzieci nienarodzonych.
– W połączeniu z rejestrem ciąż to będzie prawdziwy młot na prawa kobiet, wolności obywatelski i faktyczne dobro rodziny – oznajmiła Hanna Gill-Piątek z Polska 2050.
Ostatecznie Sejm skierował projekt ustawy do dalszych prac. Zdecydował o tym jeden głos. Za odrzuceniem było 204 posłów. 7 posłów z Koalicji Obywatelskiej nie wzięło udziału w głosowaniu. To nie pierwszy raz, kiedy zawodzi dyscyplina w ważnym dla opozycji głosowaniu – wskazał Mariusz Sieraczkiewicz, socjolog.
– Opozycja przegrała kolejne głosowanie, a obóz rządzący wygrał kolejne głosowanie. To jest miara wynikająca z tego, jak społeczeństwo zagłosowało w 2019 roku – zaakcentował.
Kolegów z klubu tłumaczyła poseł Barbara Nowacka.
– We wszystkich klubach są nieobecności, ponieważ trwa pandemia i ludzie chorują – podkreśliła Barbara Nowacka.
Koalicja Polska ma z kolei wątpliwości co do systemu głosowania i będzie w tej sprawie składać wniosek o reasumpcję.
– Były ewidentne problemy, jeśli chodzi o zaliczanie głosów w innych punktach i głosowaniach, więc wniosek o reasumpcję zostanie zgłoszony do marszałek Elżbiety Witek – zapowiedział Miłosz Motyka, rzecznik PSL.
Problem głosowania nad powstaniem Instytutu Rodziny i Demografii nie dotyczy jednak samej opozycji. Choć 197 posłów PiS-u było przeciwnych odrzuceniu projektu, aż 19 posłów z partii rządzącej wstrzymywało się od głosu. Byli to: Arent Iwona , Babalski Zbigniew, Borys-Szopa Bożena, Czarnecki Witold, Czerwińska Anita, Golińska Małgorzata, Hoc Czesław, Hreniak Paweł, Lichocka Joanna, Malik Ewa, Matuszny Kazimierz, Osuch Jacek, Paluch Anna, Puda Grzegorz, Stachowiak-Różecka Mirosława, Suski Marek, Telus Robert, Wassermann Małgorzata oraz Zieliński Jarosław.
– Zupełnie nie rozumiem zachowania liberalnej części naszego obozu – podsumował Bartłomiej Wróblewski.
Ponadto poseł Elżbieta Duda i poseł Tadeusz Cymański zagłosowali za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu. Przekonywali jednak, że się pomylili.