Holenderski przemysł aborcyjny od kilkunastu lat zmaga się z poważnym kryzysem finansowym, jednak media nie kwapią się, aby o tym donieść. O sprawie pisze LifeSiteNews, który o aktualnych problemach w tej kwestii rozmawia z Kees van Helden, dyrektorem organizacji pro-life Cry for Life oraz niezależną dziennikarką Sjoukje Dijkstra.
Kees Van Helden opowiedział historię, która praktycznie nie została przestawiona w żadnych mediach: holenderski przemysł aborcyjny został sparaliżowany przez ogromne skandale i oszustwa finansowe, ujawnione po raz pierwszy przez śledztwo przeprowadzone przez gazetę pro-life.
W tej sytuacji holenderskie ruchy pro-life robią wszystko, aby uratować jak najwięcej nienarodzonych dzieci. Ponad połowa aborcyjnych klinik w tym kraju została zamknięta. Kees Van Helden opisuje, w jaki sposób te ruchy oferują potrzebującym kobietom wsparcie ekonomiczne i emocjonalne. Organizacja delegują do takiej kobiety asystenta, który pomaga matce zakupić wszystko, czego potrzebuje dla siebie i dla dziecka, a także towarzyszy jej w trakcie ciąży i po porodzie, zapewniając wsparcie psychiczne.
Przemysł aborcyjny i jego sprzymierzeńcy są natomiast wściekli i opłakują fakt, że niektóre kobiety nie mogą przerwać zgodnie z prawem ciąży do 24 tygodnia ciąży, wskutek czego grozi im „utknięcie z dzieckiem”. Media oczywiście są przychylne tej narracji.
Jak tłumaczy Sjoukje Dijkstra, sieć klinik CASA – odpowiedzialnych za ponad połowę aborcji w Holandii –w ostatnim dziesięcioleciu popełniła oszustwa na łącznie 15 mln euro. Kliniki pobierały dodatkowe opłaty za znieczulenia, mimo iż nie były do tego uprawnione. W konsekwencji uzyskały one od państwa miliony subwencji. Były to pieniądze płacone przez holenderskiego podatnika.
Oszustwa zostały zbadane przez holenderską gazetę „Nederlands Dagblad”, a następnie przez kolejną „De Volkskrant”. W tej chwili 4 z 7 klinik CASA są zamknięte. Prowadzone jest w tej sprawie śledztwo.
Jednak kliniki tej organizacji nie są jedynymi, w których wykryto nieprawidłowości w działaniu. Według „Nederlands Dagblad” klinika aborcyjna w Bloemenhovekliniek w Heemstede również w tym samym czasie dopuściła się oszustw na kwotę ok. 800 tys. euro. Klinika ta w 2016 r. otrzymała królewską nagrodę za „wsparcie” kobiet w potrzebie. Została nagrodzona prze holenderskiego Ministra Zdrowia za zabijanie nienarodzonych dzieci. Niestety, klinika Bloemenhovekliniek nie została zamknięta – wyjaśnia Sjoukje Dijkstra.
Media w tej sytuacji skupiły swoją uwagę na „heroicznych ofiarach”, którymi w ich narracji są kobiety mogące „skończyć z niechcianym dzieckiem”. Dziennikarze nie mówią o konsekwencjach aborcji. Opowiadają o obciążeniu pracą w klinikach i długich listach oczekujących. Większość mediów jest pro-choice, natomiast aborcję uważa za prawo, o którym nawet nie należy dyskutować.
Holenderskie ruchy pro-life kontynuują swoją pracę, otaczając opieką kobiety szczególnie w nieplanowanej ciąży. Kontynuują edukację społeczeństwa przekazując prawdę o aborcji.
Źródło: www.lifesitenews.com