Franco Spadding, młody mężczyzna z San Juan w Argentynie, wniósł do Sądu Rodzinnego sprawę o zezwolenie na ocalenie życia swojego nienarodzonego syna, którego jego żona postanowiła legalnie abortować. Kobieta jest w co najmniej 12 tygodniu ciąży i chociaż jej mąż deklaruje, że sam podejmie całkowitą opiekę nad dzieckiem po jego urodzeniu żona odmawia donoszenia dziecka, czyli uratowania jego życia. Konflikt pomiędzy małżonkami stał się na tyle duży, że nie są w stanie dojść do porozumienia i sprawa trafiła do mediów.
W niedzielę 25 kwietnia br. w San Juan odbył się masowy marsz poparcia dla ojca, który usiłuje ochronić swoje dziecko. Do marszu w obronie praw Spaddinga przyłączył się Eduardo Cáceres, poseł do Zgromadzenia Narodowego Argentyny. Złożył on projekt nowej ustawy, który ma na celu „dążenie do równości kobiet i mężczyzn oraz zakończenie wojen pomiędzy płciami”. Prawo to dotyczy każdego ataku na prawo mężczyzny do decydowania o jego życiu seksualnym lub reprodukcyjnym, na przykład poprzez uniemożliwienie mu bycia ojcem z powodu aborcji na życzenie kobiety bez jego zgody. Ta sama zasada miałaby dotyczyć kobiety, która przeszłaby przez procedurę implantacji zarodka w ramach zapłodnienia pozaustrojowego bez zgody partnera.
Prasa argentyńska szeroko komentuje postępowanie sądowe w sprawie pokrzywdzonego ojca. Pojawiły się twierdzenia, że jest to próba określenia praw „tysięcy” mężczyzn, którzy po legalizacji aborcji w Argentynie na początku bieżącego roku w praktyce nie mają nic do powiedzenia, gdy ich żona czy partnerka decyduje się na przerwanie ciąży, która jest bezpłatna i zgodna z prawem na wyłączne żądanie kobiety do 14 tygodnia ciąży. Na dodatek zgodnie z nowym prawem lekarze mają obowiązek wykonać aborcję w ciągu 10 dni od złożenia wniosku przez kobietę lub skierowania jej do innego lekarza, który to zrobi. Każda próba ze strony lekarza, aby opóźnić lub utrudnić legalną aborcję jest karalnym przestępstwem i może spowodować utratę licencji lekarskiej.