Dlaczego Kościół jest przeciwny stosowaniu prezerwatyw?

by

ABC Bioetyki to dział przygotowany we współpracy z Poradnią Bioetyczną, działającą przy Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie (www.poradniabioetyczna.pl).

 

MAŁGORZATA CICHOŃ: – Gimnazjalista nie był usatysfakcjonowany odpowiedzią katechety, zapytał więc nauczycielkę wychowania do życia w rodzinie: „Dlaczego Kościół jest przeciwny stosowaniu prezerwatyw?”. Jak powinna brzmieć właściwa odpowiedź?

 

MAGDALENA SUDER, studentka Podyplomowych Studiów z Bioetyki na Międzywydziałowym Instytucie Bioetyki przy UPJPII w Krakowie: – Argumenty przeciwko stosowaniu prezerwatyw nie są tak oczywiste, jak w przypadku stosowania antykoncepcji hormonalnej. Jednak ten sposób „zabezpieczania się” przed poczęciem dziecka może wyrządzić u człowieka duże szkody, zarówno w sferze fizycznej, psychicznej, jak i duchowej. Dlatego Kościół, w trosce o nasze zdrowie we wszystkich wymienionych sferach, odnosi się negatywnie do stosowania tej formy antykoncepcji. Argumenty związane z wpływem stosowania prezerwatyw na zdrowie, zwykle bardziej przemawiają do młodzieży niż uzasadnienia teologiczne, dlatego warto je przywołać w pierwszej kolejności.

 

W literaturze wymienianych jest co najmniej kilka skutków ubocznych, jakie może nieść ze sobą używanie prezerwatyw, m.in.: reakcje uczuleniowe na lateks, podrażnienie ścianek pochwy, obniżenie doznań seksualnych. Badania zagranicznych naukowców (między innymi z Niemiec i Chin) wykazały, że lateks, z którego produkowane są prezerwatywy, zawiera N-nitrozaminy – środki rakotwórcze, wydzielające się do organizmu zarówno kobiety, jak i mężczyzny. Stosowanie tego mechanicznego środka antykoncepcji może powodować również zaburzenia poczucia intymności w trakcie stosunku seksualnego, co u mężczyzn powoduje stan rozproszenia się, a w jego konsekwencji – zanik wzwodu i niemożność kontynuowania współżycia. Jeżeli sytuacja ta powtarza się, to jest ona powodem wystąpienia u mężczyzny reakcji nerwicowych i lęku przed kolejnymi stosunkami.

 

Ze stosowaniem środków antykoncepcyjnych wiąże się też specyficzne podejście do istoty aktu seksualnego oraz potomstwa. Dziecko traktowane jest jak coś niepożądanego,  czego chce się uniknąć. Gdy pomimo stosowania antykoncepcji, dojdzie do poczęcia, to stres, jaki przeżywa matka w związku z tą sytuacją, powodujący wydzielanie przez jej organizm kortyzolu, utrudnia prawidłowy rozwój dziecka. Niestety bywa też tak, że rodzice decydują się na użycie środków wczesnoporonnych lub aborcję, by doprowadzić do tego, co miała zrobić prezerwatywa, czyli braku dziecka. Działanie takie już nie jest działaniem antykoncepcyjnym, lecz zabójczym dla dziecka.

 

Jeżeli chodzi o podejście do samego współżycia, to traktuje się je jako przyjemność, zapominając o możliwych konsekwencjach. Rozdziela się cechy aktu seksualnego: jego jednoczący wymiar, służący pogłębianiu więzi między małżonkami i wymiar prokreacyjny, dający możliwość zrodzenia potomstwa. Paweł VI w swojej encyklice zauważa, że takie niewłaściwe rozumienie współżycia seksualnego może się przyczynić do niewierności małżeńskiej oraz ogólnego upadku obyczajów. Stwierdza również, że „(…) mężczyźni, przyzwyczaiwszy się do stosowania praktyk antykoncepcyjnych, zatracą szacunek dla kobiet i lekceważąc ich psychofizyczną równowagę sprowadzą je do roli narzędzia, służącego zaspokojeniu swojej egoistycznej żądzy, a w konsekwencji przestaną je uważać za godne szacunku i miłości towarzyszki życia” (Humanae Vitae, 17).

 

Kościół zwraca też uwagę na to, iż stosowanie antykoncepcji jest próbą stawiania się w roli Boga – człowiek chce mieć całkowitą kontrolę nad powstawaniem nowego życia. Jest to sprzeczne z pierwszym przykazaniem Dekalogu.

 

 

 

 

You may also like

Facebook