Debata na temat eutanazji stawia przed katolikami wyzwanie, by przekonać społeczeństwo laickie, że cierpienie może mieć sens, gdy jest postrzegane w świetle Chrystusa – powiedział w wywiadzie dla Catholic News Agency arcybiskup Utrechtu, kard. Willem Eijk. 67-letni purpurat jest od wielu lat członkiem zwyczajnym Papieskiej Akademii Pro Vita.
Kard. Eijk podzielił się doświadczeniami ze swej ojczyzny, gdzie faktycznie eutanazja jest bezkarna od lat siedemdziesiątych, a faktycznie została zalegalizowana w roku 2002. Wskazał, że stopniowo porzucane są wszelkie istniejące jeszcze zabezpieczenia przed jej stosowaniem bez zgody pacjenta. Przypomniał dramatyczną historię śmierci w roku 2016 pacjentki domu opieki, 74-letniej kobiety chorej na demencję. Kiedą ją tam przyjmowano złożyła oświadczenie, że „gdyby trafiła kiedyś do domu opieki”, eutanazja byłaby możliwa „w momencie, kiedy byłaby na nią gotowa”. Problem jednak w tym, że w stanie demencji nie była zdolna do wyrażenia zgody. Wszystko wskazuje, że wcale nie chciała się poddać eutanazji. Gdy próbowano zrobić jej zastrzyk ze środkami uspokajającymi, wycofała ramię. Leki podano jej wówczas podstępnie w kawie. Kobieta straciła przytomność, po chwili się jednak ocknęła i córka musiała ją przytrzymać aż do zakończenia śmiertelnego zastrzyku. Sąd Najwyższy Holandii 22 kwietnia bieżącego roku potwierdził słuszność orzeczenia sądu karnego z 2019 roku o uniewinnienie lekarza domu opieki, który przeprowadził eutanazję, tłumacząc, że „gest kobiety był refleksem bezwarunkowym, a nie wyrazem jej sprzeciwu wobec eutanazji”.
Sąd stwierdził, że zgodne z prawem było nawet podstępne podanie leku w kawie, ponieważ „zapobiegło to nieprzewidywalnemu i irracjonalnemu zachowaniu, które mogłoby skomplikować eutanazję”.
Kard. Eijk zaznaczył, że orzeczenie to wprowadziło zamieszanie. Zamiast bowiem jasno nakreślić zasady możliwości stosowania eutanazji wobec chorych z demencją, decyzję pozostawiono do arbitralnego osądu lekarzy, tworząc niebezpieczny precedens. W gruncie rzeczy mamy bowiem do czynienia z równią pochyłą i coraz mniejszym szacunkiem dla ludzkiego życia.
Eksperci szacują, że w ciągu następnych ośmiu lat, liczba dokonywanych eutanazji przekroczy 12,5 tys. w skali roku, czyli będzie stanowiła przyczynę ponad 8 proc. rocznej liczby wszystkich zgonów w tym kraju.
W 2000 roku eutanazja w Holandii dozwolona jest w przypadku poważnie upośledzonych noworodków. Pojawiły się też zapowiedzi rządzących chęci wprowadzenia do ustawy zgody na wspomagane samobójstwa w przypadkach, w których ludzie nie cierpią na jakąś chorobę, ale uważają swoje życie za „spełnione”, a także dla osób, które ukończyły 75 rok życia.
Prymas Holandii zaznacza, że debata na temat eutanazji stawia przed katolikami kolejne niełatwe wyzwanie: przekonać społeczeństwo świeckie, że cierpienie może mieć sens, gdy jest postrzegane w świetle Chrystusa. Przypomina list apostolski Jana Pawła II o cierpieniu z 1984 roku, Salvifici doloris i podkreśla: „Człowiek, który cierpi, może zjednoczyć się w swoim cierpieniu z cierpieniem Jezusa. Jezus mówi: „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie” (Mt 11, 29-30).
„Jezus w końcu poniesie krzyż tego, kto postanawia uczestniczyć w cierpieniu Chrystusa. Może więc poświęcić swoje cierpienie za krewnych, przyjaciół, innych lub wszystkich ludzi, aby Bóg dał im łaskę, której potrzebują do noszenia swoich krzyży lub ich nawrócenia do Chrystusa i ku życiu wiecznemu. Zjednoczenie się w cierpieniu z cierpieniem Chrystusa nie usuwa cierpienia, ale czyni je możliwym do zniesienia” – powiedział agencji CNA kard. Willem Eijk.