Ewa Kowalewska: Decyzja Sądu Najwyższego USA ws. aborcji to cud

by FUNDACJA JZN
To, co się stało, jest ewidentnym cudem! – mówi KAI Ewa Kowalewska z Human Life International (HLI) komentując decyzję Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych z 24 czerwca. Po niemal 50 latach zniósł on federalne prawo do aborcji. Od tej pory poszczególne stany USA będą mogły zakazać przerywania ciąży na swym terytorium. Ewa Kowalewska reprezentuje też Międzynarodowy Komitet Peregrynacji ikony Częstochowskiej „Od Oceanu do Oceanu” przez świat w obronie cywilizacji życia i miłości.

KAI: Sąd Najwyższy USA podjął historyczną decyzję, obalając stary aborcyjny precedens. Czy my Polacy, mamy w tym swój udział?

– Pragnę przypomnieć, że Matka Boża w ikonie Częstochowskiej, Królowa Polski, wędrując przez świat „Od Oceanu do Oceanu”, odwiedziła Amerykę w latach 2013 – 2014. Ta wędrówka przez Stany Zjednoczone trwała rok i trzy miesiące. Była to nieustanna modlitwa w obronie ludzkiego życia. Jestem przekonana, że to Matka Boża doprowadziła do tej historycznej zmiany.

Maryja jest bardzo pokorna i nie zależy Jej na medialnym rozgłosie, więc nieraz słabo dostrzegamy, jak wiele robi, aby ratować poczęte dzieci. Od kilku już lat w Stanach Zjednoczonych jedna za drugą są zamykane placówki aborcyjne, a społeczeństwo coraz bardziej popiera obronę życia.

Wyrok Sądu Najwyższego jest ukoronowaniem tego procesu. Uznaje on, że konstytucja USA nie gwarantuje tzw. prawa do aborcji. Decyzję w tej sprawie oddano demokratycznie wybranym przedstawicielom władz konkretnych stanów. Zaledwie kilka lat temu było to w ogóle nie do pomyślenia, chociaż obrońcy życia podejmowali usilne starania, aby obalić ten kłamliwy, aborcyjny precedens. Mur zła był nie do pokonania. To, co się teraz stało, jest ewidentnym cudem!

KAI: Mówi Pani, że to Matka Boża doprowadziła do tej historycznej decyzji amerykańskiego sądu i wiąże to Pani z peregrynacją Jej wizerunku po Stanach Zjednoczonych…

– Ikona Matki Bożej Częstochowskiej jest znana i czczona na całym świecie. Jest tą Bożą iskrą, która promieniuje z Polski. W 2012 roku ruszyła międzynarodowa peregrynacja „Od Oceanu do Oceanu” w obronie cywilizacji życia i miłości. Zaczęliśmy na Jasnej Górze od poświęcenia specjalnie przygotowanej, ikonograficznej kopii Wizerunku Jasnogórskiego oraz złożenia „Aktu Powierzenia ochrony cywilizacji życia i miłości w ręce Najświętszej Maryi Panny”. Prosiliśmy, aby to Ona pomogła ocalić cywilizację życia, bo sami, pomimo olbrzymich starań, nie dajemy rady. Akt ten był nieustannie ponawiany w tysiącach kościołów w 29 krajach.

Trasa prowadziła od Władywostoku przez Rosję, Kazachstan, Białoruś, Ukrainę, Łotwę, Litwę, Polskę, Czechy i Słowację, Węgry i Rumunię, Słowenię, Chorwację, Włochy, Austrię, Lichtenstein, Szwajcarię, Niemcy, Belgię, Wielką Brytanię, Irlandię, Francję, Hiszpanię i Portugalię. Pierwszy etap rozpoczął się we Władywostoku nad Pacyfikiem, a zakończył w Nazaré w Portugalii nad Atlantykiem. W drugim etapie Matka Boża w intencji obrony życia przez rok i trzy miesiące peregrynowała przez Stany Zjednoczone i Kanadę. Później pojechała do Meksyku, Panamy i Ekwadoru. W sumie przejechała prawie 200 tys. kilometrów przez 5 kontynentów (równik ma 40 tys., więc jakby 5 razy dookoła świata).

Jest to tym bardziej zadziwiające, że na zorganizowanie tego wszystkiego nie mieliśmy dużo pieniędzy ani też żadnych wielkich sponsorów. Włączały się ruchy obrony życia z kolejnych krajów, organizując tę peregrynację u siebie. W tym roku mija 10 lat od rozpoczęcia tej szczególnej pielgrzymki. To znakomity czas na podsumowania i wnioski.

KAI: Wróćmy jednak do Stanów Zjednoczonych – jak przebiegały spotkania Amerykanów z wizerunkiem Czarnej Madonny?

– Jesienią 2013 roku rozpoczęła się wizyta ikony częstochowskiej w USA. Patronowała jej jedna z najstarszych w Ameryce organizacji pro-life – Human Life International, z którą i my, Polacy jesteśmy związani. Kustoszem ikony podczas całej tej zadziwiającej podróży przez USA był ks. Peter West, wówczas wiceprezydent HLI.

Jeździł on z ikoną od parafii do parafii, spotykał się z ludźmi i głosił kazania. Tłumaczył przesłanie i język ikony częstochowskiej, nawiązywał do historii Polski oraz budził zaangażowanie ludzi w obronie życia. Wierni odmawiali Akt Powierzenia lub modlitwę św. Jana Pawła II z Encykliki „Evangelium vitae”. Odwiedzał parafie rzymskokatolickie, greckokatolickie, cerkwie prawosławne oraz wiele sanktuariów. Jechał z ikoną wszędzie tam, gdzie ją zapraszano, każdego dnia nocował w innym miejscu. Ludzie nieustannie prosili, aby pozwolił im zabrać ikonę, aby razem z Matka Bożą modlić się przed kolejnymi placówkami aborcyjnymi. Z bólem opowiadali, jak od lat robią wszystko, co możliwe, aby zamknąć koszmarny proceder zabijania poczętych dzieci. Mieli świadomość, że sami nie są w stanie wygrać z tym aborcyjnym molochem.

Stawali przed placówkami aborcyjnymi w miejscu publicznym, na ulicy czy na trawniku i razem się modlili. Było wśród nich także wielu Polaków. Ks. West jeździł wówczas do różnych parafii narodowych, np. do wiernych pochodzenia koreańskiego, do Wietnamczyków, Afroamerykanów i in. Oczywiście najbardziej radośnie Matka Boża była przyjmowana w parafiach polskich.

Nie można sobie wyobrazić większej promocji ikony częstochowskiej i Polski. Podczas wizyty z ikoną w telewizji EWTN prowadzący zapytał ks. Westa, czy ma polskie korzenie, gdyż tak wiele i tak ciekawie opowiadał o Polsce. Okazało się, że jego przodkowie byli Szkotami i Irlandczykami. Polskę pokochał, bo pokazała mu ją Matka Boża.

KAI: Od czego rozpoczęła się wizyta w Ameryce? I czy od razu poszliście modlić się pod placówkę aborcyjną?

– Uroczyste powitanie przygotowano na wyspie św. Klemensa na rzece Potomac, gdzie historycznie odbyła się pierwsza Msza św. w dziejach Północnej Ameryki. W kolejnym dniu – a był to 26 sierpnia 2013 roku, uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej – wielu uczestników poszło z ikoną modlić przed placówkę aborcyjną w Georgetown. Było to wyjątkowo koszmarne miejsce, gdzie znany aborcjonista LeRoy Cathart zabijał dzieci nawet w dziewiątym miesiącu ciąży. Był wówczas „nie do ruszenia”. Ludzie prosili Matkę Bożą o wstawiennictwo, aby wreszcie powstrzymać ten aborcyjny biznes i obalić orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie Roe przeciwko Wade, które odgórnie wymusiło legalizację zabijania dzieci w okresie prenatalnym w całej Ameryce.

KAI: Jaki był odzew po tej modlitwie przed pierwszą na trasie placówką aborcyjną?

– Konsultantki, które codziennie tam pracowały, prowadząc tzw. doradztwo uliczne, usiłując ratować kobiety idące na aborcję i ich dzieci, były pod wrażeniem efektów tej modlitwy w tym szczególnym dniu. Później skontaktowały się ks. Westem, opisując zadziwiające sytuacje, które się wówczas wydarzyły. Jedna z nich powiedziała, że obecność ikony zadziałała jak egzorcyzm. Ona nigdy nie spotkała się z czymś takim. Tego dnia udało się ocalić troje dzieci. Po raz pierwszy powstała możliwość spokojnej, życzliwej rozmowy z pracownikami tego centrum aborcyjnego, jakby została zdjęta jakaś niewidzialna blokada. Wcześniej padały tylko przekleństwa. A najbardziej zadziwiającym wydarzeniem było skierowanie wydane w tej placówce aborcyjnej dla brzemiennej nastolatki na badanie USG w centrum pro-life. Po prostu – Maryja stała razem z modlącymi się ludźmi i wstawiała się za nimi.

Nie sposób opisać wszystkich podobnych wydarzeń. Dla przykładu – po wizycie w Teksasie, trwała modlitwa przed ostatnią już placówką aborcyjną w mieście Corpus Christi. Po trzech miesiącach definitywnie ją zamknięto, a budynek został wykupiony przez proliferów i zamieniony w poradnię pomocową dla kobiet w ciąży, z figurą Matki Bożej na dachu.

Jeszcze bardziej zadziwiającym znakiem było zamknięcie olbrzymiej placówki aborcyjnej Planned Parenthood pod Cincinnati. Decyzja władz sanitarnych została wydana 15 sierpnia 2014 roku w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Aborcjoniści złożyli odwołanie do sądu. Ostateczna decyzja nakazująca zamknięcie placówki, zapadła 22 sierpnia w święto Najświętszej Maryi Panny Królowej.

W ciągu kolejnego roku po wizycie ikony częstochowskiej w USA zamknięto ponad dwieście placówek aborcyjnych. W następnych latach likwidowano kolejne i kolejne.

KAI: Czy uczestniczyła Pani w tych wydarzeniach osobiście?

– Osobiście byłam z ikoną i sporą grupą ludzi modlić się pod placówką aborcyjną pod Chicago. Obok było katolickie centrum pomocowe, gdzie w kaplicy zorganizowano całodobową adorację. Modlących się ludzi bardzo bolało, że w najbliższym sąsiedztwie są zabijane dzieci w łonach matek. Wzięliśmy ikonę i poszliśmy ulicą, jak w procesji. Ludzie śpiewali i głośno się modlili. Przed wejście wyszedł jeden z aborcjonistów. Przyjrzał się nam z pogardą i zaczął się śmiać. Nie dążyliśmy do bezpośredniej konfrontacji, więc powoli odeszliśmy. Było to bardzo niemiłe doświadczenie. Dzisiaj ta aborcyjna placówka już nie istnieje!

KAI: Czy ikona również stanęła przed samym Sądem Najwyższym w Waszyngtonie?

– Tak. W styczniu 2014 roku nasi przyjaciele z Human Life International postanowili zabrać ją na wielki Marsz Życia w Waszyngtonie. Spotykają się na nim setki tysięcy ludzi, w większości młodych. Atmosfera jest niepowtarzalna, niezwykle radosna, pełna afirmacji życia.

Otrzymaliśmy zaproszenie, więc i ja z mężem wybraliśmy się do Ameryki i mogliśmy towarzyszyć Matce Bożej podczas tego wydarzenia. W tym dniu ikoną opiekowali Rycerze Maltańscy. Po przejściu w marszu pod Kapitol, siedzibę amerykańskiego Kongresu, przeszli jeszcze pod Sąd Najwyższy. Ikona, oparta na ramionach rycerzy szpitalników maltańskich, otoczona tłumem rozmodlonych ludzi, stała tam jak znak, że Amerykanie pragną zrzucić z siebie ten morderczy, precedensowy wyrok Sądu Najwyższego, który nie pozwalał im bronić życia swoich dzieci w łonach matek.

W tym czasie zmiana w ogóle nie była do pomyślenia. Większość sędziów SN, którzy pełnią swoje funkcje dożywotnio, popierała aborcję na życzenie. Precedensowy wyrok ws. Roe przeciwko Wade, narzucający tzw. prawo do aborcji w całych Stanach Zjednoczonych, mocno wzrósł w amerykański system prawny. Próby ponownego rozpatrzenia zafałszowanej sprawy Normy McCorvey (pseudonim Roe) zostały odrzucone. Obrońcy życia czuli się kompletnie ubezwłasnowolnieni. Ale była z nami Matka Boża w częstochowskiej ikonie, którą prosiliśmy, aby wzięła tę sprawę w swoje ręce.

Minęło 8 lat. Ikona pojechała na południe, jednak modlitwa z Maryją pozostawiła trwale ślady. Zaczęły następować powolne, coraz bardziej zauważalne zmiany świadomości społecznej. Kilku starych sędziów zmarło. Zmienił się układ polityczny. Prezydentowi Trampowi, który był zdecydowanie po stronie życia, udało się powołać aż trzech nowych sędziów i nagle okazało się, że większość jest po stronie życia. Niemożliwe stało się faktem i zapadł historyczny wyrok obalający aborcyjny precedens.

KAI: Jak to odbierają zwykli Amerykanie? Czy rzeczywiście żądają „prawa do aborcji”?

– Najnowsze badanie amerykańskiej opinii publicznej, przeprowadzone przez Uniwersytet Harwarda oraz firmę Harris, które opublikowano 4 lipca, wykazało, że obalenie aborcyjnego precedensu przez Sąd Najwyższy popiera 75% amerykańskiego społeczeństwa. Amerykanie są bardzo wrażliwi na problem wolności. „Liberty”, a nie demokracja, jest dla nich najwyższą wartością. Zaczęli dostrzegać, że zabijanie dzieci w łonach matek zostało im narzucone wyrokiem sądowym. Nikt ich wcześniej o zdanie nie pytał.

KAI: Jakie to ma znaczenie w wymiarze międzynarodowym?

– Sąd Najwyższy uznał, że Konstytucja USA nie zapewnia „prawa do aborcji”. Ma to olbrzymie znaczenie dla całego świata, zwłaszcza dla krajów Ameryki Południowej. Również dla Polski. Rozpoczyna się kolejny okres zmagania o życie, ponieważ decyzje będą teraz zapadały w demokratycznie wybranych parlamentach stanowych. Ale jednocześnie, w odpowiedzi na wyrok amerykańskiego Sądu Najwyższego, bardzo niepokojąca jest dyrektywa Parlamentu Europejskiego, zalecająca wprowadzenie aborcji do Europejskiej Karty Praw Podstawowych. Jest to nieprawomocna próba wywierania presji w tej sprawie na suwerenne mocarstwo, jakim są Stany Zjednoczone i niezależność Sądu Najwyższego. Batalia trwa, a jej ciężar zaczyna się przenosić na naszą stronę Atlantyku.

KAI: Gdzie obecnie znajduje się ikona częstochowska peregrynująca „Od Oceanu do Oceanu”?

– W Quito, stolicy Ekwadoru. Musiała się zatrzymać na dłużej z powodu pandemii. Jeżeli Matka Boża będzie chciała pojechać dalej, tak się z pewnością stanie.

To, co się teraz dzieje w Stanach Zjednoczonych, pokazuje jak wielka jest siła konsekwentnego działania, wspólnej modlitwy i wstawiennictwa Matki Bożej. Ludzie dzwonią i piszą do ks. Westa, dziękując za przywiezienie ikony częstochowskiej do Ameryki i gratulują wielkiego sukcesu. To powinno utwierdzać nas w przekonaniu, że z pomocą Maryi jesteśmy w stanie obronić cywilizację życia i miłości. Na naszych oczach dzieją się nadzwyczajne, historyczne wydarzenia. Czy je w ogóle zauważamy, doceniamy i za nie dziękujemy?

***

Więcej informacji na temat peregrynacji ikony częstochowskiej „Od Oceanu do Oceanu” można znaleźć na stronie www.odoceanudooceanu.pl.

Źródło: KAI

You may also like

Facebook