Francuski parlament przegłosował ustawę zakazującą szerzenia w Internecie informacji mogących odwieść kobietę od aborcji.
Jak zaznaczają niektórzy komentatorzy, wyniki głosowania były do przewidzenia od samego początku. Komisja Spraw Społecznych Zgromadzenia Narodowego zignorowała poprawki wprowadzone przez Senat i przyjęła do uchwalenia tę samą wersję dokumentu, nad którą Zgromadzenie głosowało już w styczniu.
Catherine Coutelle, rzecznik Komisji Spraw Społecznych i działaczka na rzecz równouprawnienia kobiet wyraziła swoje zadowolenie z przyjętej ustawy. Według niej przywrócona przez Komisję wersja dokumentu „określa prawo bardzo precyzyjnie”, między innymi wskazuje, że aby dany czyn został uznany za przeszkodę w dostępie do aborcji, „ofiara” musi zaświadczyć m.in. o moralnej i psychicznej presji, której doświadczyła w związku z opublikowaną w Internecie informacją.
Christian Kert, republikański deputowany jest zaniepokojony przyjęciem tego dokumentu, który – jego zdaniem – „wprowadza cenzurę rządową”, wprowadzając tym samym „kontrolę państwa nad wolnością słowa i myśli”. Dodaje, że nie kwestią rządu jest decydowanie o tym, które informacje są uzasadnione, a które nie.
Republikański poseł, Gilles Lurton, członek Komisji Spraw Społecznych wyraził ubolewanie z powodu warunków debaty, których powodem jest ideologiczna postawa większości posłów. Zapowiedział również złożenie odwołania do Rady Konstytucyjnej.
Według przyjętej ustawy umieszczanie na stronach internetowych treści mogących zniechęcać kobiety do uśmiercenia dziecka na prenatalnym etapie rozwoju może grozić karą pozbawienia wolności do lat 2 lub grzywna do 30 000 euro.
Źródło: www.genethique.org