Japonia: „biały telefon” łagodzi rozpacz po nagłym odejściu bliskich

by FUNDACJA JZN
W miejscowości Otsuchi w prefekturze Iwate (500 km na północny wschód od Tokio), którą 10 lat temu nawiedziło mordercze tsunami, ustawiono budkę z „białym telefonem”. Służy on do nawiązywania „kontaktu ze zmarłymi”, a jego znaczenie i rola ostatnio bardzo wzrosły z powodu pandemii. Inicjatywa ta cieszy się dużym zainteresowaniem także za granicą i do Otsuchi przybywają nie tylko tysiące Japończyków z całego kraju, ale również goście m.in. z Wielkiej Brytanii i Polski. Chcą oni wprowadzić podobne rozwiązania u siebie.

Idea „białego telefonu” polega na tym, że ludzie, którzy ostatnio utracili bliskich, dzwonią do nich i jakby „dzielą się” z nimi tym, co ostatnio wydarzyło się w ich życiu. Dotyczy to zwłaszcza zmarłych nagle, np. w wypadkach drogowych, w wyniku samobójstw itp. Pomysłodawca tego szczególnego telefonu, 67-letni obecnie Kazuyoshi Sasaki ok. 10 lat temu – tuż przed nadejściem tsunami – ustawił białą budkę telefoniczną w scenicznym małym parku niedaleko wybrzeży oceanu. „Jest bardzo wielu ludzi, którzy nie zdążyli powiedzieć «do widzenia» swym zmarłym. Są rodziny, w których jakąś ważną rozmowę przerwała nagle śmierć… Tak jak tsunami, podobnie pandemia wtargnęła nagle w nasze życie, pociągając za sobą ofiary i powodując cierpienia tych, którzy pozostali. Im bardziej śmierć jest nagła, tym większa jest rozpacz rodziny” – wyjaśnił cel swej inicjatywy jej twórca.

To, że pomysł ten zrodził się w Japonii, nie jest przypadkiem. Kraj ten od dawna bowiem zmaga się z problemem osamotnienia ludzi, zwłaszcza w starszym wieku i kilka tygodni temu powstało tam pierwsze na świecie Ministerstwo ds. Samotności i Izolacji Społecznej. „Biały telefon” jest jeszcze jedną próbą zmierzenia się z tym problemem.

Według brytyjskiej agencji Reutera, która zamieściła na ten temat materiał ilustracyjny, do „białego telefonu” podchodzą wdowcy i wdowy, informujący swe zmarłe żony i mężów o tym, co się ostatnio wydarzyło, o stanie swojego zdrowia itp. Przychodzą też wnuczki i wnuki, którzy opowiadają swym dziadkom np. o tym, co się dzieje w szkole.

Ten sprzeczny z mentalnością zachodnią sposób komunikowania się ze zmarłymi ma długą tradycję w Japonii i w ogóle na Dalekim Wschodzie. W skrajnych przypadkach „kultu przodków” i w tym sensie jako „bałwochwalstwo” Kościół odrzucił te praktyki. Działo się tak zwłaszcza w czasie sporu nt. inkulturacji w Chinach w XVI-XVII w., szczególnie w kontekście misyjnej działalności Matteo Ricciego SJ (1553-1610), który być może zostanie w przyszłości ogłoszony błogosławionym. Ale nie zawsze chodzi tu o bałwochwalstwo.

Polski dominikanin o. Jarosław Janociński, od ponad 40 lat żyjący w Japonii, powiedział KAI, że często był świadkiem tego rodzaju „rozmów”, także katolików, ze zmarłymi, choćby na cmentarzach. Pojawiają się one także w tutejszej kulturze: w telewizyjnych dramatach i filmach, jako stały jej element. Patrząc z perspektywy wiary, jest to nie tylko sposób łagodzenia rozpaczy, gdyż w świetle wiary tego rodzaju zwyczaje mogą stać się modlitwą opartą na katolickiej nauce o „świętych obcowaniu”.

Źródło: KAI

You may also like

Facebook