„Nadszedł moment, w którym Republikanie muszą jasno powiedzieć, że uważamy aborcję za morderstwo” – przekazał członek teksańskiej izby reprezentantów Bryan Slaton.
Polityk złożył projekt ustawy, który nie tylko zakazywałaby aborcji w stanie, ale karałaby za wykonanie lub poddanie się zabiegowi. Jego zdaniem projekt „zakończy dyskryminującą praktykę zabijania niewinnych dzieci” i „zagwarantuje ochronę prawną wszystkim Teksańczykom, bez względu na wiek”. „Nienarodzone dzieci umierają częściej niż pacjenci chorzy na COVID, ale nikt w Teksasie nie bierze tego na poważnie” – zaznaczył Slaton.
Wśród zapisów ustawy znalazł się punkt mówiący o traktowaniu aborcji jako napaści lub morderstwa. W Teksasie te czyny zagrożone są karą śmierci. Osoby, które wiedzą o wykonaniu zabiegu są zobowiązane zeznawać – mają zagwarantowany immunitet.
Propozycję Slatona za pośrednictwem Twittera skrytykowali teksańscy Demokraci. „Prawo wyboru jest prawem każdego człowieka. Kropka” – napisali na oficjalnym koncie.
Aborcja w Teksasie jest legalna do 20 tygodnia ciąży. W niektórych przypadkach np. wykrycia ciężkiej wady płodu lub zagrożenia życia matki istnieje możliwość wykonania zabiegu po tym okresie.
W Teksasie podejmowano już próbę wprowadzenia kar za przerywanie ciąży, ale nieskutecznie. Ostanio gubernator Arkansas Asa Hutchinson podpisał ustawę zakazującą aborcji na terenie całego stanu – jest dopuszczalna jedynie w przypadku zagrożenia życia matki. W lutym ustawę, która praktycznie zabrania wykonywania aborcji, podpisał gubernator Karoliny Południowej Henry McMaster.
Amerykański Sąd Najwyższy orzekł w 1973 roku, że prawo kobiety do przeprowadzania aborcji wynika z praw gwarantowanych przez konstytucję USA. Aborcja na terenie całych Stanów Zjednoczonych jest więc legalna. Poszczególne stany wprowadzają jednak ustawy ograniczające możliwość przerywania ciąży, które są później zaskarżane do sądów.