Mroczny Londyn i marzenia twórcy współczesnej pigułki antykoncepcyjnej
Londyn, jest listopad 2010: debata panelowa w okolicach Kings Cross z udziałem kilku profesorów Uniwersytetu w Cambridge: była przewodnicząca Brytyjskiej Akademii Nauk (The British Academy) prof. Onora O’Neill i gość – prof. Carl Djerassi, darczyńca Instytutu Gender w Cambridge, chemik, wynalazca współczesnej antykoncepcji hormonalnej i zarazem autor scenariuszy teatralnych i filmowych.
W czasie spotkania prof. Djerassi przedstawia film o procedurze ICSI, który komentuje quasi-erotycznie. Zachwyca się perspektywą zmian społeczno-rodzinnych, których stał się inicjatorem lub które przewiduje jako następstwo technik sztucznego rozrodu. Wszelkie ograniczenia, nawet wymóg istnienia dwóch płci, będzie można pokonać, a przy tym każde dziecko będzie chcianym dzieckiem – powtarza wielokrotnie. Twierdzi jednak, że będzie spokojny dopiero wówczas, gdy „jego” pigułka stanie się już przeżytkiem.
– Czyż nie byłoby lepiej – sugeruje Djerassi – aby wszystkim nastolatkom pobierano gamety do zamrożenia, a następnie dokonywano na nich przymusowej sterylizacji. Wówczas przejawy miłości nie musiałyby już nigdy być niczym ograniczane, a każde poczęcie byłoby całkowicie kontrolowane – byłoby domeną techniki ICSI.
Wszelka przypadkowość w tej dziedzinie znikłaby raz na zawsze. Pozostałaby tylko miłość bez niepożądanych konsekwencji…
Prof. Onora O’Neill wprawdzie nie przewidywała takiej propozycji w swoim wystąpieniu, ale nie miała powodów do oponowania. W swoim wystąpieniu podkreśliła, że największym przejawem postępu w minionym stuleciu był nie rozwój elektrotechniki, mechaniki, lecznictwa, przemysłu… lecz pojawienie się pigułki antykoncepcyjnej. Według prof. O’Neill leki ubezpłodniające bardziej pomogły kobietom niż cały postęp medyczny, naukowy i pralka automatyczna razem wzięte. W dalszej części spotkania była przewodnicząca The British Academy uzasadniła dlaczego tak sądzi. W świetle jej rozumowania wynika to z tego, że prymatem darzy ludzką miłość. Miłość powinna być ponad wszystko. Według niej nic tak jej nie uwalnia od wszelkich ograniczeń i niepożądanych następstw jak pigułka!
Natomiast twórca tejże pigułki przeszedł już na dalsze kartki scenariusza, który rozpisuje dla życia milionów ludzi… Czy w taki scenariusz chcemy się sami wpisać?
Myślę, że przemyślenia ekspertów nie były w stanie wzbudzić zachwytu większości słuchających. Jedna z osób na widowni nieśmiało sugerowała, że w zabawach dzieci przejawia się wątek łączenia dążeń miłosnych z chęcią posiadania potomstwa, i może te dwie rzeczywistości nie są tak całkowicie wzajemnie przeciwstawne. Inny głos z widowni – lekarki, znanej zwolenniczki aborcji, dr Savage – oponował, że te wszystkie sztuczne techniki rozrodu, jej zdaniem, jedynie pogorszyły sytuację par niepłodnych, bo zaniechano ich leczenia i pozostawiono wszystko w rękach laborantów. Reakcje widzów sugerowały, że propagatorzy „kontroli” poszli zdecydowanie za daleko.
Nikt jednak nie kwestionował, w ogóle kierunek takiej kontroli nad początkami nowego życia był kiedykolwiek zasadny. Czy można dokonywać aktów oznaczających pełną, wyłączną, dozgonną miłość, które ze swej natury otwierają jedność dwojga na nowe życie, zarazem wykluczając ich zasadniczą właściwość? Czy ludzka miłość pozostaje sobą, gdy wyklucza własny owoc? Czy, jak pyta Szekspir w swoich Sonetach, oddanie drugiej osobie może być autentyczne, jeśli nie dąży do utrwalenia? Nasza odpowiedź na scenariusze Djerassiego wymaga zdecydowanej obrony nierozłącznych znaczeń wpisanych w nasze gesty w intymnej przestrzeni, do której nie powinniśmy nigdy wpuszczać osób trzecich. A już z pewnością nie powinniśmy dopuścić, aby stała się teatrem realizującym scenariusze tego pana!
Maria KLEPACKA ŚRODOŃ
Artykuł pochodzi z IMAGO – Czasopismo Fundacji Pro Humana Vita (pierwotnie publikowany jako seria felietonów w tygodniku „Źródło”), które było wydawane w latach 2011-2012 w celu promocji bioetyki. Jest próbą wakacyjnego przypomnienia tego cennego dzieła i najciekawszych artykułów.