Spotykając się z ludźmi ubogimi i żyjącymi na ulicy Papież Franciszek chce pokazać, że jesteśmy ważni dla Boga i dla Kościoła. Wskazuje na to pan Piotr, jeden z bezdomnych, którzy przybyli do Rzymu w pielgrzymce zorganizowanej przez krakowskie Dzieło Pomocy św. Ojca Pio. Wraz z opiekunami i wolontariuszami uczestniczyli oni w spotkaniu z Ojcem Świętym w auli Pawła VI dla archidiecezji krakowskiej.
Pielgrzymka została zorganizowana w 50. rocznicę śmierci św. ojca Pio i 100. rocznicę otrzymania przez niego stygmatów. Święty kapucyn jest bowiem patronem krakowskiego dzieła wspierającego bezdomnych. Stąd głównym celem pielgrzymów jest San Giovanni Rotondo, a Rzym i spotkanie z Franciszkiem były ważnym przystankiem na pątniczym szlaku. „Spotkanie z Ojcem Świętym było naprawdę piękne, nasza grupa została zauważona. Chcemy mu nieustannie dziękować za wrażliwość na potrzebujących” – mówi Radiu Watykańskiemu br. Grzegorz Marszałkowski OFMCap., dyrektor Dzieła Pomocy św. Ojca Pio w Krakowie.
Pan Piotr, który jest jednym z podopiecznych wyznaje, że dla niego było to wielkie wydarzenie. „Nie miałem nigdy okazji brać udziału w podobnym spotkaniu. To wielkie przeżycie być tak blisko Głowy Kościoła. Spojrzeć z perspektywy uczestnika, a nie tylko widza. Żyję na ulicy, mam za sobą walkę z uzależnieniem alkoholowym, ale już od pewnego czasu ludzie z fundacji służą mi pomocą, abym mógł ustabilizować swoją sytuację życiową, co się skutecznie udaje” – opowiada. Wskazuje, że bardzo ważne jest to, iż Papież Franciszek mówi o problemie bezdomnych, bo dzięki temu jest on zauważany przez innych ludzi Kościoła. „Często ten problem jest marginalizowany, spychany na pobocze, a muszę powiedzieć, że ogromna rzesza ludzi czeka na pomoc, bo sami nie wiedzą, jak mogą sobie pomóc. Naświetlając nasz problem Papież Franciszek chce pokazać, jak osoby bezdomne są ważne dla Boga i dla Kościoła” – mówi pan Piotr. Pytany o życie na ulicy wyznaje, że najtrudniejsze jest to, by zwyczajnie przetrwać. „Będąc na ulicy chce się z tym skończyć, bo to nie jest normalne. Często jest jednak tak, że nie wiadomo właściwie w którą stronę iść. Spotkanie pierwszej pomocnej dłoni sprawia, że potem znajdują się kolejne osoby, które dają wsparcie, no i wtedy jest zdecydowanie lepiej” – wyznaje pan Piotr.
Spotkaniem z Franciszkiem poruszony jest także pan Adam. Tym bardziej, że to właśnie on w imieniu bezdomnych przekazał Papieżowi prezent – figurkę ojca Pio. „Na razie jeszcze jestem bezdomny, ale nadejdzie taki czasu, że będę miał swoje mieszkanie. Swój ciasny, ale własny kąt. Idę w bardzo dobrym kierunku. W autobusie wylosowałem los, że to ja mam zanieść prezent Papieżowi. Dałem mu go, a sam dostałem różaniec. Ta pielgrzymka jest dla mnie bardzo ważna: jestem pierwszy raz w życiu za granicą. No i spotkałem osobiście Franciszka, to zupełnie co innego niż oglądać go w telewizji” – mówi.
Z bezdomnymi przyjechała też Małgorzata Kokot z Dzieła Pomocy św. Ojca Pio. Wskazuje, że takie wspólne pielgrzymowanie przynosi konkretne owoce. „Bez pomocy naprawdę bardzo wielu ludzi dobrej woli ta pielgrzymka dla blisko 30 bezdomnych byłaby niemożliwa. Będąc tutaj mogą poczuć, że są ważni, że są w centrum Kościoła i dla nich jest to też często taką trampoliną do nowego życia” – podkreśla Małgorzata Kokot. Zauważa, że dzięki takim doświadczeniom łatwiej im później uwierzyć w siebie, znaleźć pracę, czy skorzystać z pomocy pracownika socjalnego i uczynić kroki w drodze do samodzielności. „Myślę, że osoby bezdomne widzą, czują, że Kościół to też miejsce dla nich i dlatego też jesteśmy bardzo wdzięczni Papieżowi, że nigdy o nas nie zapomina” – podkreśla.
Także abp Marek Jędraszewki jest poruszony spotkaniem Franciszka z bezdomnymi i ubogimi. „Ojciec Święty zwracając się do najbliższych współpracowników prosił o różańce dla nich. Niezwykła jest ta miłująca i wzruszająca wrażliwość Ojca Świętego, gdy chodzi o ludzi, o których świat chce zapomnieć i często okrutnie mówi, że są to ludzie z marginesu – podkreśla metropolita krakowski. – Ojciec Święty Franciszek pokazuje, że oni nie są z marginesu, oni są rzeczywiście w centrum, w sercu Kościoła”.