„Każdy człowiek ma prawo do życia, urodził się i nie ma wpływu na to, jak wygląda, czy jest zdrowy. Przychodzimy na świat tak, jak nas stworzył Pan Bóg, a gdy ktoś mówi, że chore dzieci nie mają skąd czerpać pomocy, to jednak organizacje różnego typu: fundacje, stowarzyszenia, hospicja, przeczą takim opiniom” – mówił zmarły 9 stycznia ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski – współzałożyciel i prezes Fundacji im. Brata Alberta niosącej pomoc osobom niepełnosprawnym intelektualnie.
Ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski urodził się 7 września 1956 r. w Krakowie. Jego rodzicami byli filolog Jan Zaleski i polska Ormianka, polonistka Teresa Zaleska, z domu Isakowicz. Był spokrewniony z przedostatnim arcybiskupem ormiańskokatolickim Lwowa, wybitnym kaznodzieją i filantropem Izaakiem Mikołajem Isakowiczem (był praprawnukiem brata arcybiskupa) oraz ks. prałatem Leonem Isakowiczem (1883–1944), proboszczem parafii ormiańskokatolickiej w Stanisławowie.
W czasie nauki w szkole średniej związał się z ruchem oazowym, a po maturze wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. Jego studia seminaryjne zostały nagle przerwane powołaniem do służby wojskowej w specjalnej jednostce kleryckiej w Brzegu. Dał się tam poznać jako jeden z najbardziej niepokornych kandydatów na księży, za co zapłacił przedłużonym pobytem w karnej jednostce.
Po powrocie do seminarium związał się z powstającymi w drugiej połowie lat 70. strukturami niezależnej opozycji. Jeszcze jako kleryk był aktywnym kolporterem podziemnej prasy, a nawet bezpośrednim współpracownikiem pism ukazujących się poza zasięgiem cenzury: „Krzyża Nowohuckiego” oraz lubelskiego kwartalnika młodych katolików „Spotkania”.
Te opozycyjne kontakty doprowadziły go do Warszawy, gdzie w mieszkaniu prof. Andrzeja Grzegorczyka w lutym 1979 r. spotyka stworzoną przez córkę profesora Agnieszkę wraz z Marcinem Przeciszewskim wspólnotę osób niepełnosprawnych: „Wiara i Światło”. Była ona jedną z pierwszych w Polsce placówek międzynarodowego ruchu „Wiara i Światło”, zainicjowanego przez Jeana Vaniera wraz z Marie-Helene Mathieu. W ślad za tym następuje fascynacja przyszłego kapłana światem osób niepełnosprawnych intelektualnie, ich niezwykłą przyjaźnią i duchowością, co pozostawiło trwałe piętno na dalszym jego życiu. Ks. Tadeusz angażuje się w ruch, zakłada pierwszą taką wspólnotę w Krakowie i organizuje dla niepełnosprawnych trwały dom wakacyjny w Rabce. To doświadczenie skłoni go po latach do założenia jednego z najbardziej prężnych w Polsce środowisk tworzących ośrodki dla niepełnosprawnych umysłowo w postaci Fundacji im. Brata Alberta. Fundacja ta opiera się na duchowości Brata Alberta, wykorzystując wcześniejsze wspólnotowe doświadczenia księdza. Wiele inspiracji czerpie też ze środowiska Lasek, z którym Tadeusz Zaleski związany jest niemal od urodzenia. Przebywała tam jego ciocia, s. Miriam ze zgromadzenia franciszkanek służebnic krzyża.
„Fundacja narodziła się z zasadniczego pytania rodziców osób niepełnosprawnych intelektualnie, co się stanie z ich dziećmi, gdy oni umrą” – opowiadał w rozmowie z KAI ks. Isakowicz-Zaleski. Pomysłodawcą Fundacji był Stanisław Pruszyński, który „wprawdzie sam nie był rodzicem osoby niepełnosprawnej, ale pochodził z Wołynia, miał doświadczenia wojenne, został ranny i był do końca życia niesprawny. On z tego Wołynia wyniósł przeświadczenie, że dom dla osób niepełnosprawnych musi być w pięknym otoczeniu przyrody, poza miastem. Mówił cały czas, że potrzebny jest dom z ogródkiem. We dwóch zaczęliśmy jeździć po całej Polsce i szukać takiego domu”.
– Pod samym Krakowem żyła pani Zofia Tetelowska, właścicielka majątku dworskiego, który o dziwo nie został rozparcelowany w czasach komuny. Pani Zofia była osobą samotną i uważała, że ten dwór z całym gospodarstwem należy przekazać na dobry cel. Rozmawiał z nią Stanisław Pruszyński i oboje doszli do porozumienia. Przyznam się, że byłem sceptyczny, bo dla mnie gospodarstwo z krowami i świnkami, bez wody, bez dojazdu – to wszystko było abstrakcyjne. Gorzej niż na misjach. Ale pani Zofia zdecydowała się bardzo szybko i 19 maja 1987 roku przygotowała list do papieża Jana Pawła II, w którym informowała go, że przekazuje swoją posiadłość dla uczczenia trzeciej pielgrzymki papieskiej, która wtedy miała się odbyć. Zależało jej na tym, aby pokazać, że papieskie nauczanie ma konkretne odbicie. Dopisała tam jeszcze jedną ciekawą rzecz. Według tradycji, założycielem wsi Radwanowice był rycerz Radwan, który brał udział w zabójstwie św. Stanisława. Tetelowska napisała do papieża, że jest to jej forma zadośćuczynienia za tę zbrodnię sprzed wieków. Ona była bardzo przywiązana do swojej wioski, utożsamiała się z nią i historia była dla niej bardzo ważna. Znając Zakład dla Niewidomych w Laskach, chciała, by Radwanowice stały się takimi „Laskami” dla niepełnosprawnych – wspominał ks. Isakowicz Zalewski.
Wyjaśniając swoje motywy, podkreślał: „Każdy człowiek ma prawo do życia, urodził się i nie ma wpływu na to, jak wygląda, czy jest zdrowy. Przychodzimy na świat tak, jak nas stworzył Pan Bóg, a gdy ktoś mówi, że chore dzieci nie mają skąd czerpać pomocy, to jednak organizacje różnego typu: fundacje, stowarzyszenia, hospicja, przeczą takim opiniom. Osoby z zespołem Downa czy porażeniem mózgowym, gdy są dobrze prowadzone od początku życia, całkiem nieźle funkcjonują w społeczeństwie, często nawet samodzielnie. Oczywiście, wciąż brakuje mieszkań chronionych, hosteli, zakładów pracy i luk w systemie jest bardzo dużo, ale luki te wypełniają fundacje. Osoby z niepełnosprawnością mogą dobrze funkcjonować, ale potrzebują wsparcia. W wielu językach osoba niepełnosprawna jest określana jako osoba, której trzeba podać rękę. Społeczeństwo musi wyjść jej naprzeciw i pomóc”.
Wspierał dzieła dla osób z niepełnosprawnością prowadzone w wielu miejscach w Polsce, ale także np. w Ukrainie, tj. ośrodki dla dzieci niewidomych i ich rodzin, prowadzone przez Siostry Franciszkanki Służebniczki Krzyża w Skałacie Starym, Żytomierzu i Charkowie.
W latach 1981-1983 ks. Isakowicz Zaleski odbywał praktyki diakonatu w parafii w Chrzanowie, Rajczy i Krakowie – Woli Justowskiej. Święcenia kapłańskie otrzymał 22 maja 1983 r. w Katedrze Wawelskiej z rąk kard. Franciszka Macharskiego, który darzył go dużym zaufaniem i go wspierał. Święcenia otrzymał z pewnym opóźnieniem, dzięki wsparciu ze strony kard. Macharskiego. Oddelegowany został na studia w kolegium ormiańskim do Rzymu, co zostało jednak uniemożliwione przez SB, drogą odmowy paszportu.
Jako początkujący kapłan bez reszty angażował się we współpracę z podziemną „Solidarnością” i duszpasterstwo na tym polu. Współpracował z ks. Kazimierzem Jancarzem. W 1988 brał udział jako duszpasterz robotników w strajku w Hucie im Lenina.
Związek z ks. Jancarzem owocuje wzięciem ks. Zaleskiego „na celownik” przez IV Departament SB, specjalizujący się w inwigilacji i represjonowaniu Kościoła. Skutkuje to najpierw próbą podpalenia go i dwukrotnym brutalnym pobiciem przez „nieznanych sprawców”. Pierwszy raz, w Wielką Sobotę 1985 r. w piwnicy kamienicy, gdzie mieszkała jego matka, a po raz drugi w mieszkaniu przy parafii na Woli Justowskiej. Tym razem przez funkcjonariuszy SB przebranych za sanitariuszy pogotowia ratunkowego.
W 2001 odbył studia w Papieskim Kolegium Ormiańskim w Rzymie i został mianowany przez ówczesnego ordynariusz wiernych obrządku ormiańskiego, kard. Józefa Glempa, duszpasterzem Ormian w archidiecezji krakowskiej. W latach 2002–2009 był duszpasterzem Ormian w Polsce Południowej a w latach 2009–2017 proboszczem ormiańskokatolickiej parafii południowej pw. św. Grzegorza Oświeciciela z siedzibą w Gliwicach.
Był aktywnym działaczem środowiska ormiańskiego, popularyzatorem wiedzy o historii i kulturze Ormian. W latach 2009–2014 pełnił funkcję przedstawiciela mniejszości ormiańskiej w Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Troszczył się o integrację między środowiskami tzw. starej i nowej emigracji ormiańskiej.
Brał udział i organizował wiele konwojów humanitarnych m.in. do krajów byłej Jugosławii, Czeczenii, Albanii, Ukrainy.
Przez wiele lat zaangażowany był w walkę o upamiętnienie ofiar ludobójstwa Polaków na Kresach. Był prezesem założonej przez siebie Fundacji Kresowej „Memoria et Veritas” i organizatorem dorocznych konkursów szkolnych wiedzy o Kresach oraz przewodniczącym komitetu honorowego budowy pomnika „Rzeź Wołyńska”. Wspierał także akcję Stowarzyszenia „Wspólnota i Pamięć” pod hasłem „Wołyń na Powązki”. Brał udział w poświęconych tematowi upamiętnieniach, konferencjach, manifestacjach. Wielokrotnie kierował apele do polskiego episkopatu i władz państwowych. Był także cenionym duszpasterzem rodzin ocalałych z ludobójstwa na Wołyniu.
Osobiście mocno angażował się w proces lustracji w Kościele, zwłaszcza krakowskim. Jak sam przyznawał, nie planował tego typu działań. Do zaangażowania skłoniło go odkrycie swych akt w IPN, gdzie natrafił na liczne donosy ze strony kolegów w kapłaństwie. Ks. Isakowicz-Zaleski wyjaśniał, że od momentu, kiedy w lutym 2006 r. zaapelował o autolustrację duchownych, jego życie bardzo się zmieniło. „Nie spodziewałem się, że to będzie kamyczek, który uruchomi lawinę. Ta lawina zabrała mnie ze sobą” – przyznawał w rozmowie z red. Wojciechem Bonowiczem, publicystą „Tygodnika Powszechnego” i wieloletnim jego przyjacielem, opublikowanej w książce „Moje życie nielegalne”.
Ten rozdział życia pokazuje determinację kapłana w ujawnianiu tej mrocznej karty w dziejach Kościoła w Polsce. Ukazuje też głęboki dramat człowieka, który chce być wierny za wszelką cenę odczytanej przez siebie misji – nie zważając na przeszkody i problemy związane z kościelną strukturą, do której przynależy.
Ks. Zaleski wiele mówił o swych rozterkach w tym czasie i o wewnętrznym rozdarciu, kiedy pojawiała się w jego głowie myśl o opuszczeniu macierzystej diecezji. „Komunikat kurii (nakazujący mu milczenie w 2006 r.) był dla mnie jak wyrok śmierci” – wyznawał. „Niektórzy przyjaciele mówią, że mam naturę samotnego samuraja, który nie chce iść z innymi, tylko zawsze idzie sam naprzeciw wroga. Pewnie coś takiego we mnie jest. Jeżeli jestem przekonany, że mam rację, nie boję się wystąpić sam przeciwko silniejszemu. A jeśli nawet się boję, to poczucie, że powinienem, jest silniejsze niż lęk. No i prawdą jest, że lubię samotną walkę, nawet jeśli ona kosztuje” – pisał o sobie ks. Isakowicz-Zaleski.
Sam prowadził badania na podstawie dokumentów zgromadzonych przez IPN, których wynik opublikował w książce pt. „Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej”, która ukazała się 28 lutego 2007 roku nakładem wydawnictwa Znak. Otrzymał za nią Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski mocno angażował się także w kwestii walki ze skandalem wykorzystywania seksualnego nieletnich i bezbronnych przez duchownych, domagając się sprawiedliwości dla poszkodowanych, wspierając ich także duszpastersko, a także krytycznie komentując działania hierarchów i władz państwowych w tej sprawie.
W 1997 r. został odznaczony Medalem św. Jerzego – honorową nagrodą przyznawaną przez Tygodnik Powszechny za „zmaganie ze złem i uparte budowanie dobra w życiu społecznym”.
W latach 1997–2006 nosił tytuł kanonika honorowego archidiecezji krakowskiej, który otrzymał od kard. Franciszka Macharskiego w uznaniu zasług w pracy z osobami niepełnosprawnymi, jednak zrezygnował z niego w 2006 r. w ramach protestu przeciwko pomówieniom pod swoim adresem.
Uhonorowany został m. in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2006), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1999), Krzyżem Wolności i Solidarności (2016), Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości (2019), Medalem „Pro Bono Poloniae” (2019).
Zmarł 9 stycznia 2024 r. w Chrzanowie po ciężkiej chorobie nowotworowej.