Droga Krzyżowa Chrystusa trwa nadal w stłumionym krzyku nienarodzonych, kobiet maltretowanych, młodych bez perspektyw na przyszłość i odrzuconych przez społeczeństwo. Papież Franciszek mówił o tym homilii w trakcie nocnego nabożeństwa Drogi Krzyżowej z młodzieżą w Panamie.
Ojciec Święty wskazał, że niekiedy także my, chrześcijanie, wpisujemy się w model społeczeństwa, które ignoruje cierpienie braci ze znieczulającą obojętnością. Niejednokrotnie pokonał nas i sparaliżował konformizm – mówił Papież. Chrystus jednak jednoczy się z cierpieniem każdej osoby.
„Ojcze, dzisiaj droga krzyżowa Twego Syna trwa nadal w stłumionym krzyku dzieci, którym uniemożliwia się narodziny i wielu innych, którym odmawia się prawa do posiadania dzieciństwa, rodziny, edukacji; które nie mogą się bawić, śpiewać, marzyć. W kobietach maltretowanych, wyzyskiwanych i opuszczonych, pozbawionych godności. W smutnych oczach ludzi młodych, którzy widzą, że zabrano im nadzieje na przyszłość z powodu braku wykształcenia i przyzwoitej pracy – mówił Ojciec Święty. – Droga krzyżowa Twojego Syna trwa nadal w młodych o ściśniętych twarzach, którzy utracili zdolność marzenia, tworzenia i wymyślania jutra, a którzy «idą na emeryturę» z bólem rezygnacji i konformizmu, będącym jednym z najbardziej zażywanych narkotyków w naszych czasach”.
Papież podkreślił również, że dzisiejsze społeczeństwo utraciło zdolność do płaczu i wzruszenia się w obliczu cierpienia. Chrystus dźwiga krzyż, podczas gdy obojętny świat pochłonięty jest dramatem swej beztroski.
Franciszek pytał dalej, jak my odpowiadamy na zaproszenie do niesienia krzyża razem z Chrystusem. Jako przykład trwania pod krzyżem wskazał Maryję, kobietę silną, wielką opiekunkę nadziei ludzi cierpiących.
„W Maryi uczmy się mówić «tak» tym, którzy nie milczeli i nie milczą w obliczu kultury molestowania i nadużyć, złego traktowania i przemocy, oszczerstw i agresji, działając na rzecz zapewnienia szans oraz warunków bezpieczeństwa i ochrony – mówił Papież. – W Maryi uczymy się przyjmować i gościć wszystkich, którzy doznali porzucenia, którzy musieli opuścić lub utracić swoją ziemię, swoje korzenie, rodziny i pracę. Od Niej chcemy się nauczyć stać obok krzyża, nie z sercem opancerzonym i zamkniętym, ale z sercem, które umiałoby towarzyszyć, znającym, co to czułość i poświęcenie”.