W Wielkiej Brytanii tylko w pierwszym półroczu 2020 roku dokonano aż 55 selekcji, zabijając jedno lub dwoje dzieci z ciąży mnogiej. Oficjalnie jako przyczynę podaje się, że rodzice chcieli mieć tylko jedno dziecko – informuje portal Human Life International – Polska.
Dane zostały udostępnione przez rząd Wielkiej Brytanii w odpowiedzi na zapytanie posłanki Partii Pracy, Mary Glindon, która oficjalnie zwróciła się do Sekretarza Stanu ds. Zdrowia i Opieki Społecznej w tej sprawie. Mają one charakter wyrywkowy, gdyż obejmują tylko okres od stycznia do czerwca 2020 roku.
W 2019 roku przeprowadzono 126 aborcji w celu „selektywnej redukcji” liczby dzieci , co stanowi 75% wzrost w porównaniu z rokiem 2011, kiedy wykonano je w 72 przypadkach.
W Wielkiej Brytanii aborcja jest legalna, więc w przypadku stwierdzenia ciąży mnogiej, matka może zdecydować, ile dzieci chce urodzić. Procedura tzw. „selektywnej redukcji liczby płodów” (wybiórcze zabijanie poczętych dzieci) trwa zazwyczaj dwa dni. Pierwszego dnia wykonywane są badania, aby wybrać dziecko, które ma zostać „zredukowane” (czyt. zabite). W drugim dniu do serc wybranych dzieci (jednego lub więcej) jest wstrzykiwany chlorek potasu – wszystko pod kontrolą obserwacji na ekranie ultrasonografu USG.
Portal Human Life International – Polska komentując sprawę, zwraca uwagę, że podawanie chlorku potasu podczas egzekucji wyroku śmierci w USA jest uznane za powodujące tak wielki ból, że wprowadzono obowiązek wcześniejszego zastosowania środka znieczulającego.
Procedura jest niebezpieczna dla zdrowia i życia nie tylko dzieci, ale także kobiet. Brytyjski Narodowy Instytut Zdrowia i Doskonałej Opieki (National Institute for Health and Care Excellence – NICE) w 2011 roku wydał zalecenia, że kobiety decydujące się na „aborcję selektywnej redukcji”, powinny otrzymywać informacje na temat „zagrożeń fizycznych i konsekwencji psychologicznych”. Wytyczne te sugerowały, że procedura ta sama w sobie jest niebezpieczna i później może powodować problemy emocjonalne zarówno u matki, jak i u pozostałych przy życiu bliźniaków.
W 2011 roku pewna Amerykanka opowiedziała swoją historię dla New York Timesa. W wieku 45 lat zaszła w ciążę, po sześciu latach starań w ramach procedury in-vitro. W 14 tygodniu zdecydowała, że urodzi tylko jedno z dzieci.
– Gdybym poczęła te bliźniaki w sposób naturalny, nie redukowałabym liczby dzieci. Jeżeli się czuje, że istnieje naturalny porządek, nie chce się go zakłócać. Stworzyliśmy jednak te dzieci w sztuczny sposób – w probówce, wybierając dawcę komórki jajowej i umieszczając te embriony we mnie. Podjęcie decyzji o selekcji, wydawało się po prostu kolejnym wyborem. Ciąża od początku była na nasze komercyjne zamówienie, a to był kolejny etap, który mogliśmy kontrolować.
Źródło: www.hli.org.pl