Szereg błędów natury prawnej wykazała w projekcie depenalizacji aborcji posłanka Karina Bosak z Konfederacji podczas czwartkowej debaty nad sprawozdaniem Komisji Nadzwyczajnej, która pracowała nad projektem Lewicy. – Wasz projekt jest niespójny, niekonstytucyjny, procedowany w pośpiechu i bez właściwych konsultacji, a dotyczy spraw fundamentalnych – życia i śmierci. Dlatego należy go odrzucić – argumentowała prawniczka.
„Nieczęsto na tej sali są debaty, w których decyduje się o życiu i śmierci. To jest jedna z nich” – zaczęła swoje wystąpienie Karina Bosak z Konfederacji. Przedstawiając stanowisko swojego klubu, posłanka podkreśliła: „Nasz sprzeciw wobec tego projektu ma charakter moralny i ideowy: zabijanie dzieci nienarodzonych to zło w czystej postaci. Tworzenie warunków, w których kobiety można do tego zachęcać, popychać lub wręcz zmuszać, to zło. Decydowanie o bezkarności winnych tej śmierci – to zło”.
Jak zaznaczyła, życie to dar i odpowiedzialność, należy je chronić – dotyczy to zarówno życia matki, jak i życia dziecka. Wskazała, przywołując pierwsze zdanie jednego z paragrafów „Kto, za zgodą kobiety…”, że nie da się udowodnić, iż dokonanie aborcji nastąpiło rzeczywiście za zgodą kobiety. To czyni ów przepis wadliwym. Aborcja pod przymusem w przypadku niekaralności za ten czyn do 12. tygodnia ciąży może być trudna do wykrycia i udowodnienia.
– W Polsce jest silne lobby aborcyjne, które umożliwia kobietom zdobycie tabletek poronnych przez internet – bez wizyty u lekarza, bez badania USG, bez oceny prenatalnego wieku dziecka. Te organizacje również bardzo aktywnie uczestniczą w pracach Komisji Nadzwyczajnej, aby te groźne przepisy zostały uchwalone, bo one są i w ich interesie – przekonywała Karina Bosak.
Zachęciła natomiast do prześledzenia w internecie historii wielu kobiet, które piszą o tym, że zostały przymuszone przez partnera lub rodzinę do wykonania aborcji. – A teraz z wielkim żalem, w poczuciu winy i z myślami samobójczymi, zostały same, bo wiedzą, że czasu nie da się cofnąć – powiedziała posłanka. – Szantaż ma wiele postaci, w tym i przymuszoną zgodę – dodała.
W realiach proponowanych przez projekt kodeksowa zgoda pozostanie nie do zweryfikowania, bo wprowadza on bezkarność aborcji przed upływem 12. tygodnia prenatalnego życia dziecka, bezkarność aborcji w pierwszym trymestrze ciąży – tłumaczyła Bosak.
Przekonywała też, że autorzy projektu dążą do bezkarności aborcji eugenicznej aż do porodu, ponieważ ustawa nie zakłada w tym przypadku żadnego terminu granicznego. Ustawa przewiduje też całkowite wykreślenie z Kodeksu Karnego dwóch przestępstw: pomocnictwa i nakłaniania do aborcji. – Co takiego się zmieniło, że nagle mamy traktować te przestępstwa pobłażliwie? Co się zmieniło, że mielibyśmy udawać, że ich nie ma? Nie ulegajmy złudzeniom propagandy lobby aborcyjnego. To nie jest tak, że zdekryminalizowanie nakłaniania czy pomocnictwa w aborcji będzie dotyczyć zatroskanych osób najbliższych, którzy tylko wspierali – mówiła.
– Ta ustawa ma być parasolem ochronnym dla bezkarności organizacji aborcyjnych, które – jeśli ją uchwalicie – będą wciągały kobiety w swoją śmiertelną sieć. Kogo chcecie tak naprawdę chronić: biznes aborcyjny czy kobiety i dzieci? – pytała.
Skrytykowała także autorów za to, że dążą nie tylko do bezkarności zabicia nienarodzonego dziecka, ale też osłabić ochronę życia kobiety w ciąży. – Różnicujecie ochronę prawnokarną życia samej matki. Dlaczego przestępstwem w waszym projekcie nazywacie spowodowanie śmierci matki w wyniku nielegalnej aborcji po upływie 12. tygodnia ciąży, a dlaczego przestępstwem nie nazywacie doprowadzenie kobiety w ciąży w okresie wcześniejszym, przed 12. tygodniem życia dziecka? Ludzie mają prawo wiedzieć, że obecnie za spowodowanie śmierci kobiety Kodeks Karny przewiduje 10 lat, a wy chcecie tę ochronę wykreślić – mówiła do autorów projektu Karina Bosak.
Posłanka wykazała także inne błędy projektu depenalizacyjnego. Jak poinformowała, w Polsce co roku ok. 40 tys. kobiet doznaje samoistnego poronienia. Państwo obecnie wspiera takie kobiety w postaci prawa do pochówku, rejestracji dziecka w USC, prawa do zasiłku pogrzebowego czy dodatkowych dni urlopu macierzyńskiego. – To z jednej strony, w świetle prawa, będzie martwo urodzone dziecko, a jeśli w tym samym czasie dojdzie do aborcji, to takie dziecko już dzieckiem nie będzie – pytała ironicznie posłanka, wykazując sprzeczności w projekcie Lewicy.
„Oczywiście, aby uniknąć absurdu, najprawdopodobniej odbierzecie i te prawa kobietom, tak samo jak zrobiły to siły proaborcyjne w innych krajach, gdzie aborcja jest legalna na żądanie. Tam poronione dzieci nie mają praw, a ich rodzice nie mogą liczyć na żadne wsparcie, choćby po to, aby godnie przeżyć żałobę po stracie dziecka” – powiedziała Karina Bosak.
Ponadto, jak wykazała posłanka Konfederacji, ustawa dotycząca depenalizacji aborcji, nowelizująca Kodeks Karny, powinna być procedowana jako ostatnia, czyli po ewentualnym uchwaleniu ustaw zmieniających ustawę z 1993 r. Jeśli zostanie ona uchwalona, nie będzie różnicy, czy pozostałe ustawy zostaną wprowadzone. To Kodeks Karny zabezpiecza wykonywanie innych ustaw i ma na celu czuwanie nad tym, by prawo było przestrzegane.
– Kodeks karny odsyła do ustaw, które chcecie także nowelizować i których jeszcze nie przyjęliście. To jest wprowadzanie chaosu i stawianie państwa prawa na głowie – podkreśliła. – Totalny brak logiki – dodała Karina Bosak.
Skrytykowała też Komisję Nadzwyczajną za to, że na doradczynię wybrano dr Sabrinę Mana-Walasek, prawniczkę, która, zdaniem Kariny Bosak, ma „fundamentalny konflikt interesów”, gdyż „z jednej strony broni sprawców aborcyjnych przestępstw, a z drugiej strony w Komisji zmierza do uchylenia przepisów, na podstawie których mają być skazywani”.
Komisja Nadzwyczajna nie wystąpiła też o opinię sejmowej Komisji Kodyfikacyjnej, choć jej opinia powinna być wymagana, gdyż projekt depenalizacyjny dotyczy zmian w jednym z Kodeksów Prawa.
„Wasz projekt jest zły, niespójny, nieodpowiedzialny, niekonstytucyjny, niskiej jakości, procedowany w pośpiechu, chaosie i bez właściwych konsultacji, a dotyczy spraw fundamentalnych – spraw życia i śmierci. Dlatego należy go odrzucić w całości, o co wnosimy” – zakończyła Karina Bosak.
Sprawozdanie prac Komisji Nadzwyczajnej nad projektem o depenalizacji aborcji przedstawiła Anna Maria Żukowska (Lewica). Jak stwierdziła, proponowane zmiany w Kodeksie Karnym są „na ten moment najbardziej optymalne, oczekiwane społecznie i spójne jeżeli chodzi o logikę i prawo”.
– Te rozwiązania dotyczą dekryminalizacji pomocy w aborcji. Przerywanie własnej ciąży na gruncie prawa polskiego nie jest karalne. W związku z tym, tym bardziej nie można karać za pomocnictwo w czymś, co przestępstwem nie jest, a więc nie można karać za pomoc w przeprowadzeniu aborcji własnej ciąży – uznała posłanka Lewicy.
Jej zdaniem, nowelizacja Kodeksu Karnego ma na celu „zlikwidowanie tzw. efektu mrożącego, który zapanował w środowisku medycznym po tzw. wyroku tzw. Trybunału Konstytucyjnego”.
– To są zmiany oczekiwane, które mają szansę jeszcze w tej kadencji zyskać poparcie większości parlamentarnej, dlatego wnoszę w imieniu Komisji, aby Sejm raczył uchwalić projekt ustawy – zakończyła swoje wystąpienie Anna Maria Żukowska.
Lidia Burzyńska (PiS) wskazała, że projekt ma na celu radykalną liberalizację prawa w zakresie aborcji. – Podważa istniejący kompromis społeczny, odwraca zasady oceniania czynów aborcyjnych. Dotychczas przepisy dopuszczały aborcję jako wyjątek od ogólnego zakazu ustanowionego na mocy przepisów prawa karnego – mówiła posłanka.
– W wyniku wprowadzenia zmian zasadą będzie możliwość dokonywania aborcji, ograniczana jedynie kilkoma wyjątkami wskazanymi w ustawie – wskazywała przedstawicielka klubu PiS.
Podkreśliła też, że projekt jest sprzeczny z Konstytucją RP. Przypomniała wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 28 maja 1997 r., który stwierdził niezgodność z Konstytucją przepisów dopuszczających przerywanie ciąży z przyczyn społecznych oraz wyrok TK z 22 października 2020 o niezgodności z ustawą zasadniczą tzw. przesłanki eugenicznej w dokonywaniu aborcji.
„Radykalne ograniczenie odpowiedzialności karnej za przerywanie ciąży w kontekście przywołanych orzeczeń TK stanowić będzie faktyczną rezygnację państwa polskiego z ochrony życia dzieci w okresie, gdy od początku ciąży upłynęło mniej niż 12 tygodni, a także ograniczenie wartości życia dzieci poczętych, gdyż projekt radykalnie zmniejsza odpowiedzialność karną za nielegalne dokonanie aborcji” – powiedziała Lidia Burzyńska.
Jak dodała, „ważne jest, abyśmy wszyscy, bez względu na zajmowane dziś na tej sali miejsca, od lewa do prawa, zdali sobie sprawę z ogromnej odpowiedzialności, jaka na nas ciąży”. – Każdy, kto godzi się na bezkarne zabijanie bezbronnych, jak chcą tego projektodawcy ustawy, otwiera szeroko nie furtkę, ale całą bramę, frontowe drzwi przed cywilizacją śmierci – powiedziała, informując, że jej klub wnosi o odrzucenie w całości projektu w II czytaniu.
Dorota Łoboda (KO), przewodnicząca Komisji Nadzwyczajnej przekonywała, że „projekt nie jest o tym, o czym państwo mówicie”, czym zwróciła się do posłów PiS. – My mówimy, że stoimy po stronie kobiet, rodzin, przyjaciółek, partnerów, którzy wykazują się empatią i wsparciem, którego brakuje w tej chwili polskiemu państwu – stwierdziła.
Żaneta Cwalina-Śliwowska (Polska 2050) powołała się na statystyki, według których w Polsce dokonuje się poza systemem od kilkudziesięciu do nawet 200 tys. aborcji rocznie. – Kobiety nie dokonują aborcji same. Pomagają im w tym partnerzy, rodzice, siostry, koleżanki, przyjaciele czy organizacje pro-choice – mówiła. To daje, zgodnie z obowiązującym obecnie prawem, nawet kilkadziesiąt tysięcy sprawców, podlegających sankcjom karnym z art. 152 KK. – Tymczasem ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w latach 2002-2020 z art. 152 par. 1 zostało prawomocnie skazanych 131 osób (mniej niż 7 rocznie) a z art. 152 par. 2 – 250 osób (nieco ponad 13 osób rocznie).
Dlatego jej zdaniem przepisy te są nieskuteczne, ale gdyby je zlikwidować, to nie znaczy, że zniknie sama aborcja. – Rolą państwa nie jest sztucznie utrzymywać obywateli w strachu o swoją przyszłość – uznała, informując, że w Polsce 2050 nie ma dyscypliny głosowania w tej sprawie, ale ona sama zagłosuje za projektem.
Urszula Pasławska (PSL) stwierdziła, że poprze projekt, ale ma wrażenie, iż uczestniczy ponownie w dyskusji o charakterze akademickim na temat dopuszczalności aborcji. – Jeżeli jakimś cudem uda się uzyskać większość dla tej ustawy na tej sali, to już prezydent zapowiedział, że jej nie podpisze. W związku z tym mam wrażenie, że tracimy energię na rzeczy, które i tak nie mają szans wejść w życie – powiedziała. Jedyną jej zdaniem dobrą propozycją jest przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum na temat aborcji – „oddanie głosu Polakom i zamknięcie tej dyskusji na przynajmniej kilkadziesiąt lat”.
Głosowanie nad projektem odbędzie się w piątek w bloku głosowań.